Rząd chce zmienić zasady działania fotowoltaiki w Polsce, co sprawia, że produkowanie energii na własny użytek nie będzie już tak opłacalne. Obecnie prosumenci, czyli osoby fizyczne i podmioty będące zarówno odbiorcami, jak i producentami energii, mogą przez 15 lat korzystać z nadwyżek wyprodukowanej energii. Dzięki temu tak naprawdę mają prąd za darmo.
Jednak już od 2022 roku nie będzie możliwości wirtualnego magazynowania energii (czyli korzystania z nadwyżki produkcji), przez co szacuje się, że zwrot inwestycji nastąpi nie po 7, a dopiero po 13 latach. Efekt jest taki, że Polacy i samorządy rezygnują z montażu paneli fotowoltaicznych, bo nie mają gwarancji, że zdążą z inwestycją przed 31 grudnia 2021 roku.
PiS uderzy w fotowoltaikę. KO ma swoją propozycję
Swój pomysł na Odnawialne Źródła Energii ma Koalicja Obywatelska, która we wtorek przedstawiła szczegóły projektu w tej sprawie. Posłowie KO zwrócili uwagę na to, że zmienianie zasad korzystania z fotowoltaiki w momencie, gdy rosną ceny paliwa, gazu i energii elektrycznej jest zachowaniem nieodpowiedzialnym.
- KO nie może przechodzić spokojnie obok tej sprawy. Pieniądze Polaków powinny być docenione. Mamy swój projekt, chcemy go dziś wprowadzić, nie tylko dotyczący fotowoltaiki. Chcemy też wprowadzić projekt odblokowujący tanią energię, z wiatraków - mówił poseł Krzysztof Gadowski, którego cytuje PAP.
Czytaj także: Politycy PiS promują fundusz w ramach Polskiego Ładu
Jak podkreślił poseł Tomasz Nowak, "w Sejmie zmieniany jest teraz projekt poselski tak, aby prąd z energii prosumenckiej stał się droższy nawet o 100 procent".
- Stąd my zgłaszamy projekt dotyczący energetyki rozproszonej, w ustawie o OZE. Będzie ona podkreślała właśnie prosumentaryzm ludzi, którzy będą mogli produkować energię na swoich dachach. Tą energią mieszkańcy będą mogli się dzielić jako tzw. prosumenci zbiorowi. Chcemy też, by ludzie mogli produkować energie elektryczną i zarabiać na niej bez zakładania działalności gospodarczej w instalacjach do 100 kilowatów - wyjaśnił Nowak, cytowany przez PAP.
Przedstawiciele KO poruszyli też temat farm wiatrowych, których działanie ograniczono w roku 2016. Wprowadzono wtedy zasadę 10H, która oznacza dziesięciokrotność wysokości elektrowni wiatrowej jako minimalną odległość nowej inwestycji od istniejących zabudowań mieszkalnych i form ochrony przyrody.
KO w ramach proponowanego projektu chce zmienić tę kwestię. - Energia z farm wiatrowych jest najtańszą energia wolną od CO2. W związku z tym opracowaliśmy i złożyliśmy projekt, który liberalizuje ustawę wiatrakową z 2016 roku i która idzie naprzeciw prośbom i postulatom mieszkańców. Umożliwia ona budowę farm wiatrowych na podstawie planów zagospodarowania przestrzennego, ale pod warunkiem, że nie będą one bliżej niż 500 metrów od zabudowań mieszkaniowych lub terenów chronionych - powiedziała poseł Małgorzata Chmiel.
Czytaj także: Nowe zwolnienie z podatku nie dla wszystkich rodziców