Przypomnijmy. W weekend PiS przedstawił swoje nowe obietnice wyborcze. Wśród nich znalazły się duże podwyżki minimalnego wynagrodzenia. Od stycznia miałoby wynosić 2600 zł brutto (obecnie 2250 zł). Dodatkowo pod koniec przyszłego roku płaca minimalna ma skoczyć do 3000 zł, a do końca 2023 roku do 4000 zł.
A już we wtorek rząd przyjął projekt rozporządzenia podnoszącego pensję minimalną do kwoty 2600 z w przyszłym roku. Oznacza to wzrost o 350 zł w stosunku do kwoty tegorocznej. Minimalna stawka godzinowa podskoczy z 14,7 zł do 17 zł.
Płaca minimalna w górę. Rząd przyjął projekt
- Chcemy skończyć z tym kolonialnym podejściem i określaniem Polski jako kraju taniej siły roboczej - powiedziała minister Borys-Szopa, pytana w TVP Info, jak do planowanej podwyżki płacy minimalnej odnoszą się przedsiębiorcy. - Pamiętajmy, że na rękę to wciąż będzie poniżej 2 tys. zł - zastrzegła.
Szefowa resortu rodziny przypomniała, że za poprzednich rządów dwukrotnie pojawiały się projekty obywatelskie, które proponowały ustalenie płacy minimalnej na poziomie 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Za pierwszym razem - jak wspominała - inicjatorom nie udało się dotrzymać wymogów formalnych. - Za drugim razem Platforma zmieliła 350 tysięcy podpisów. Uznała ten temat za niegodny politycznej uwagi - wytknęła.
Zwróciła uwagę, że zagraniczne firmy, które decydują się na działalność w Polsce właśnie ze względu na niskie koszty pracy, i tak rzadko wypłacają pensje minimalne, a raczej mają płace ustawione na wyższym poziomie. - To jest oferta skierowana do Polaków, których za wszelką cenę chcemy zatrzymać w Polsce - mówiła. Dodała, że niskie zarobki są często przyczyną emigracji.
Minister wskazała, że według przepisów unijnych, minimalna pensja "powinna być na poziomie sześćdziesięciu paru procent średniej". - Bardzo chcielibyśmy, żeby tak było, ale musimy wykazać się rozwagą - podsumowała.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl