4 kwietnia 2023 r. to historyczna data dla Finów. Tego dnia ich kraj został 31. członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego, przechodząc najszybszą procedurę ratyfikacyjną w historii NATO, trwającą zaledwie 273 dni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Finlandia w NATO. Co nowy członek wnosi do sojuszu
W prestiżowym rankingu Global Firepower, oceniającym potencjał militarny 145 państw świata, Finlandia zajmuje 51. miejsce. Siły nowego członka NATO porównywalne są z posiadanymi przez Danię, Etiopię czy Wenezuelę. Fińska armia liczy ok. 24 tys. żołnierzy oraz około 900 tys. poborowych. Ponadto posiada 166 samolotów, 20 śmigłowców, 239 czołgów i 5368 pojazdów opancerzonych.
Według Global Firepower Index budżet obronny Finlandii wynosi niespełna 6,4 mld dol., czyli ponad 14 mld dol. mniej niż w przypadku Polski. W porównaniu z Finami mamy też więcej samolotów (o 293), czołgów (o 330) czy też pojazdów opancerzonych. Jak jednak podkreśla w rozmowie z money.pl analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Wojciech Lorenz, wkładu Finlandii w rozwój potencjału NATO nie wolno bagatelizować.
Wystarczy popatrzeć na mapę świata, żeby uświadomić sobie, co sojusz zyskuje dzięki członkostwu Finlandii. Przede wszystkim zwiększa ono możliwość obrony państw bałtyckich, do których wsparcie nie musi być wysyłane jedynie z terytorium Polski. W momencie, w którym Finlandia, a w nieodległej przyszłości być może także Szwecja, wchodzi do NATO, Morze Bałtyckie staje się niejako wewnętrznym jeziorem sojuszu. Wiarygodność obrony i odstraszania NATO będzie większa, a groźba sprowokowania konfliktu z NATO - o wiele mniejsza - zwraca uwagę ekspert.
51. armia świata
Lorenz zaznacza, że Finlandia w bardzo poważnym stopniu wzmacnia NATO, nawet jeśli ma tylko 5,5 mln mieszkańców. - Przy znacznym, rozległym terytorium, proporcjonalnie do swojej populacji jest w stanie wystawić ogromne siły zbrojne - na czas wojny zdolności mobilizacyjne wynoszą 270 tys. żołnierzy. Kraj ma też prawie 1 mln ludzi w rezerwie zdolnych do służby wojskowej, a także doktrynę totalnej obrony, która angażuje każdy sektor publiczny w wysiłek samoobrony - wyjaśnia.
Porównanie potencjału Finlandii i Polski, według naszego rozmówcy, nie jest do końca miarodajne. - Polska, która przeznacza 4 proc. PKB na obronność, mogłaby być punktem odniesienia dla innych państw w kwestii wydatków na zbrojenia. Realia są jednak takie, że większość państw NATO nie spełnia kryterium 2 proc. PKB, które zostało uznane za cel, a wkrótce być może stanie się obowiązkowym minimum - zauważa Lorenz. Decyzja w tej sprawie może zapaść podczas planowanego na 11-12 lipca szczyt NATO w Wilnie.
"Poważne zdolności militarne"
Na tle wielu innych sojuszników w ramach NATO Finlandia nie wypada tak blado. Już w ubiegłym roku osiągnęła poziom 2 proc. PKB na obronność, z czego 20 proc. przeznacza na modernizację wojska. - Władze zwiększają wydatki na obronność, inwestują w nowoczesny sprzęt i uzbrojenie. Kraj ma silne siły powietrzne oparte na myśliwcach F-18 Hornet, kupuje 64 myśliwce F-35, ma jedną z największych artylerii w Europie. W stosunku do wielkości populacji i budżetu państwa to są poważne zdolności militarne - przekonuje ekspert PISM.
Finlandia jest państwem w pełni dostosowanym do członkostwa w NATO, spełniła wszystkie wymagania, a jej członkostwo nie wiąże się dla niej z wprowadzeniem żądnych nowych reform. Od dawna było wiadomo, że Finlandia i Szwecja są najbardziej zintegrowanymi partnerami NATO, nawet lepiej niż niejeden członek sojuszu. Żadnych specjalnych reform, wyzwań czy wysiłków od Finów się nie oczekuje. Oba wymienione kraje były świetnie przygotowane do członkostwa w strukturach sojuszu - mówi Lorenz w odpowiedzi na pytanie o wyzwania stawiane przed fińskim rządem.
Wielu obserwatorów zadaje sobie pytanie, czy akcesja Finlandii nie mogła mieć miejsca dużo wcześniej, szczególnie z uwagi na trwającą od ponad roku wojnę w Ukrainie. Zdaniem analityka PISM, na przeszkodzie stały nastroje społeczne oraz preferowana polityka neutralności.
Członkostwo w NATO a relacje z Rosją
- Oba państwa - zarówno Finlandia, jak i Szwecja - długo były neutralne. Po zakończeniu zimnej wojny co prawda zrezygnowały z neutralności, ale podkreślały, że będą pozostawać poza blokami militarnymi. To wpłynęło na ich postrzeganie kwestii bezpieczeństwa międzynarodowego. Finowie wychodzili z założenia, że są w stanie skutecznie balansować na granicy między Rosją a NATO - zwraca uwagę Lorenz i podkreśla nagły, skokowy wzrost poparcia Finów dla członkostwa w NATO.
Przy utrzymującym się przez dekady niezwykle niskim poparciu obywateli Finlandii dla członkostwa w sojuszu, którego poziom nie sięgał 30 proc., oraz po kilku dekadach doświadczenia zimnej wojny i tzw. finlandyzacji, nagły wzrost poparcia do 70 proc. jest czymś niebywałym - czymś, co będzie przedmiotem badań socjologów i politologów przez długie lata - twierdzi ekspert.
Co oczywiste, rozszerzenie granic NATO wywołało alarm na Kremlu. Finlandia nadal importuje z Rosji m.in. ropę, produkty naftowe czy uran. Jak akcesja do NATO wpłynie na relacje handlowe między sąsiadami?
- Fiński sektor energetyczny nie jest uzależniony od Kremla do tego stopnia, żeby był jego zakładnikiem. Chociaż Rosja jest państwem rewizjonistycznym, które chce odzyskać swoją dawną strefę wpływów, nie jest w jej interesie całkowicie zrywać współpracę, która jest dla niej korzystna. Musi szukać równowagi między presją i szantażem energetycznym a pokazywaniem, że jest wiarygodnym partnerem biznesowym - uważa Lorenz.
Połączone siły zbrojne wszystkich członków NATO obejmują ok. 3,5 mln żołnierzy i personelu wojskowego. Łączne wydatki wojskowe członków w 2020 r. stanowiły ponad 57 proc. globalnych nakładów. Ponadto kraje członkowskie zgodziły się osiągnąć lub utrzymać do 2024 r. wydatki na obronę na poziomie co najmniej 2 proc. ich PKB.
Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.