Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Poczta Polska. Listonosze mają dość, żądają pieniędzy za nadgodziny

199
Podziel się:

Jeśli zarząd Poczty Polskiej nie zacznie płacić listonoszom za godziny nadliczbowe, jesienią możemy nie znaleźć już listu w skrzynce pocztowej. Związkowcy z NSZZ "Solidarność" Pracowników Poczty Polskiej mówią o rozmowach ostatniej szansy. Zarząd spółki twierdzi z kolei, że żadnego kryzysu nie ma, spółka działa zgodnie z przepisami. Tylko w pierwszym półroczu wypłaciła pracownikom wynagrodzenia za prawie pół miliona nadgodzin.

Poczta Polska. Listonosze mają dość, żądają pieniędzy za nadgodziny
Poczta Polska twierdzi, że zapłaciła listonoszom w pierwszym półroczu 2022 r. za blisko pół miliona nadgodzin (East News, Piotr Kamionka/REPORTER)

Jeszcze nie przeszedł w zapomnienie skandal wywołany usiłowaniem dyscyplinarnego zwolnienia naczelniczki poczty z Pacanowa - Agnieszki Głazek przez byłego już ministra KPRM Michała Cieślaka, a na Poczcie Polskiej pojawił się kolejny kryzys.

Tym razem nerwy puściły listonoszom. Domagają się od pracodawcy płacenia im za godziny nadliczbowe.

Dostają pracę kolegów, ale niepłatną

- Mało kto wie, jak rzeczywiście wygląda praca listonosza. Ludzie kojarzą ten zawód z wesołym spacerowaniem i wrzucaniem pocztówek i awizo do skrzynek. W praktyce to bardziej skomplikowane - opisuje pan Bartosz, listonosz.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Zaczynamy mieć chaos". Były minister gospodarki mówi o cukrowej panice

Według jego relacji listonosze zaczynają pracę ok. godz. 7 rano od przyjęcia "wymiany". - Różnie to wygląda w różnych urzędach. U mnie przyjeżdża furgonetka z pewną liczbą pocztowych worków i "kaset" z listami, paczkami, gazetami, itd. - opisuje listonosz.

Listonosze zabierają przesyłki z rampy, rozpakowują worki, dzielą przesyłki na rejony. O godz. 10 idą lub jadą w rejon. Po powrocie do urzędu mają jeszcze mnóstwo papierkowej roboty.

Według pana Bartosza, praca byłaby jeszcze "do ogarnięcia", gdyby nie "rozbiórki". Polega na tym, że jeśli w jakimś rejonie nie ma listonosza (urlopy, wakaty, choroby), to dzieli się ten rejon pomiędzy innych listonoszy.

Za pracę na "rozbiórce" nie dostaje się jednak dodatkowych pieniędzy. Jest traktowana jako praca w "godzinach", co przy zadaniowym czasie pracy jest niedopuszczalne, ale trudne do uchwycenia. - Jeśli naczelnik nie boi się zaraportować do centrali nadgodzin, to dostajemy po 100-200 zł premii - opowiada listonosz.

Według pana Bartosza listonosze nie znają zwykle rejonu z "rozbiórek" i praca w nowym terenie jest dla nich znacznie trudniejsza. - Mamy pieniądze, emerytury, listy sądowe, komornicze. To nie są tylko pocztówki. To są poważne sprawy, a za błędy dość sporo płacimy z własnej kieszeni - przypomina listonosz.

Według niego pół biedy, jeśli "rozbiórka" jest tylko jedna, ale tak prawie nigdy się nie zdarza. Często brakuje połowy listonoszy w urzędzie.

Pracujesz szybko? Tracisz

Sprawa nadgodzin jest dość skomplikowana, bo listonosze pracują w zadaniowym czasie pracy. Taki tryb jest stosowany wówczas, gdy pracodawca nie ma możliwości skontrolowania i ewidencjonowania pracy pracownika. Listonosze są więc rozliczani z wykonania powierzonych im zadań, a nie z czasu, jaki na to poświęcili.

Warto przypomnieć, że do tej pory normy czasu pracy były na Poczcie Polskiej w stosunku do listonoszy ustalane na podstawie cyklicznego badania obciążenia pracą. W oparciu o wyniki tego badania pracodawca w jednych urzędach pocztowych zwiększał, a w innych zmniejszał zatrudnienie.

- Każde dodatkowe zadanie, które jest powierzane listonoszowi ponad to, co ma standardowo do wykonania, to są już godziny nadliczbowe, nieżalenie od czasu poświęconego na jego wykonanie – uważa Piotr Saugut, przewodniczący NSZZ Listonoszy Poczty Polskiej.

Związkowiec przypomina, że na Poczcie Polskiej są listonosze zarówno bardzo młodzi, jak i po 60. roku życia. Ich efektywność jest bardzo różna, dlatego są rozliczani z wykonanych zadań, a nie z czasu pracy.

Tymczasem zarząd spółki uważa, że skoro są niedobory kadrowe, absencje urlopowe czy chorobowe, to może dzielić pracę nieobecnych kolegów lub wakaty wśród osób pracujących, nie płacąc im za to dodatkowo.

Związkowcy ślą skargi

Związkowcy z NSZZ Listonoszy PP uznali, że niepłacenie nadgodzin jest dużym nadużyciem i napisali już dwie skargi do Okręgowej Inspekcji Pracy w Gorzowie Wielkopolskim. Odbyły się (w tym roku) dwie kontrole w urzędach pocztowych. Wykazały one istotne braki w dokumentacji kadrowej.

Żaden z listonoszy w kontrolowanych placówkach nie miał wpisanego wymiaru ani liczby wykonywanych zdań, ani też katalogu punktów (adresów), które musi obsłużyć w ramach swojej umowy. Ponadto to pracownicy poczty rozdzielały pracę pomiędzy listonoszy i ustalali im godziny pracy, co przy zdaniowym czasie pracy jest niedopuszczalne.

Naczelnicy placówek pocztowych zostali pouczeni o uchybieniach i wezwani do ich naprawienia, ale – według naszego rozmówcy - dalej robili swoje. - Miesiąc temu dostaliśmy pismo z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gorzowie Wielkopolskim, że problem jest ogólnokrajowy i że kierują sprawę do Głównego Inspektoratu Pracy w Warszawie – opowiada Saugut.

Bogumił Nowicki, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Pracowników Poczty Polskiej, przyznaje, że problem jest faktycznie ogólnokrajowy i bardzo poważny. Jego zdaniem, pracodawca nie tylko ignoruje zalecenia inspektorów pracy, ale też związkowców. Dotychczasowe rozmowy z przedstawicielami kierownictwa nie przyniosły żadnych efektów. Poza jednym.

Mianowicie, Centrum Kadr i Szkoleń Poczty Polskiej wpadło niedawno na pomysł, aby naczelnicy urzędów pocztowych zaczęli obowiązkowo wypełniać nowo utworzony "Arkusz Analizy Czasu Pracy Służby Doręczeń".

To jest absurdalne narzędzie, które spowoduje, że w celu zewidencjonowania pracy listonoszy, naczelnicy będą musieli pracować teraz po 14 godzin dziennie – ocenia nasz rozmówca.

Dodaje, że ktoś, kto wymyślił ten formularz, nie zdaje sobie najwyraźniej sprawy, że na jednego listonosza przypada dziś po 2-2,5 tys. punktów do obsłużenia. Naczelnikom więc trzeba będzie też zacząć płacić nadgodziny.

W oficjalnym stanowisku z 3 sierpnia br. pocztowa "Solidarność" napisała:

Niewypłacanie listonoszom wynagrodzenia za wykonywanie dodatkowych zadań w postaci rozbiórek rejonów doręczeń za miesiąc lipiec br. spowoduje, że wystąpimy do wszystkich Okręgowych Inspektoratów Państwowej Inspekcji Pracy z wnioskiem o przeprowadzenie postępowania dotyczącego łamania prawa pracy w Poczcie Polskiej SA, wobec wielotysięcznej grupy pracowników.

Poczta: płacimy nadgodziny

Nowicki nie ukrywa, że spór z pracodawcą o nadgodziny dla listonoszy zaognił się. Dotychczasowe rozmowy utknęły w martwym punkcie. Obie strony sporu wyznaczyły sobie na przyszły tydzień rozmowy ostatniej szansy. Jeśli i one nie przyniosą rezultatu – to jak informuje Bogumił Nowicki – "przemówią działa, a właściwie ulica".

Pocztowa "Solidarność" nie wyklucza, że pocztowcy jesienią zorganizują ogólnopolską akcję protestacyjną.

Zarząd Poczty Polskiej stanowczo jednak zaprzecza, by nie płacił nadgodzin listonoszom. "Tylko w pierwszym półroczu tego roku wypłacono wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych w liczbie 451 198 godzin" – czytamy w komunikacie prasowym biura prasowego Poczty Polskiej.

Jak podkreśla rzecznik prasowy Poczty Polskiej Daniel Witkowski, nie inaczej jest w Lubuskiem. "Listonosze z Gorzowa Wlkp. otrzymali wynagrodzenie za 32 647 godz. zaliczone jako godziny nadliczbowe" – czytamy w mailu z biura prasowego PP.

"Poczta Polska podejmuje działania, które mają na celu przede wszystkim równe traktowanie w zatrudnieniu pracowników na podstawie przepisów prawa pracy" – podkreśla rzecznik.

Poczta Polska - ceny

Usługi pocztowe w Polsce - według badania zleconego przez Deutsche Post - należą do jednych z najdroższych w Europie.

Przeciętny mieszkaniec naszego kraju na wysłanie jednego standardowego listu musi pracować ponad 7 minut, podczas gdy Europejczyk musi pracować na ten cel średnio 4,4 minuty. Za nadanie listu musimy zapłacić już o 41 proc. więcej niż przed pięcioma laty.

Na Poczcie Polskiej pracuje ok. 22 tysięcy listonoszy.

Katarzyna Bartman, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(199)
WYRÓŻNIONE
Rrr
2 lata temu
Oszczędności szukają wśród pracowników tylko nie u siebie na górze. Tylko ciąć etaty i płacić grosze. To jest PP. No i kolesiostwo od dołu do góry
pocztówka
2 lata temu
Poczta nie płaci nadgodzin jest całkowity zakaz nadgodzin , każdy naczelnik ma to powiedziane i ma tego pilnować!! Jak mam zapłacić pracownikowi nadgodziny jak nie ma na nie zgody , nawet jak jest niedobór ludzi to nic z tym nie można zrobić. Zarobki - w większości przypadków najniższa krajowa. czasami nawet poniżej i wyrównują premią Czas sprywatyzować tą firmę i wywalić całą masę nierobów , którzy siedzą na ciepłych stołeczkach.
mysz18
2 lata temu
Na Poczcie jak w markecie-Brak tylko alkoholu i zagrychy.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (199)
Iza
2 lata temu
Opiszę zjawisko jakie zaczyna dominować w SD przynajmniej u nas -obiecałem koleżankom i kolegom że postaram się dowiedzieć jak to ma wyglądać. Od lat mamy pewnie nie tylko my poważne problemy z wykorzystaniem w danym roku kalendarzowym urlopu wypoczynkowego. Oczywiście z różnych powodów- najczęściej absencja chorobowa- brak rezerwy -obecnie po latach zmniejszania zatrudnienia wSD zwiększania rejonów niestety rozbiórki nie wystarczają-a w rejonach wiejskich również z powodu ilości KEP nie ma nawet możliwości rozbiórek... Strasznie nas martwi sposób jaki firma znalazła na rozwiązanie problemów. Wiadomo po 1 I niewykorzystany urlop staje się urlopem zaległym. I jakby przestajemy nim dysponować. Zgodnie z Kodeksem wówczas pracodawca narzuca wykorzystanie urlopu i nie możemy odmówić. Kilka lat temu sądziliśmy że w wyjątkowej sytuacji "poproszono" nas o wykorzystywanie tego zaległego po jednym dniu w tygodniu czy co dwa trzy tygodnie . Oczywiście rejon w tym dniu nie jest obsługiwany -no może poza KEP sposobem rozbiórkowym. Niestety sposób zdaje się narastać -i wydaje się że już jest jedynym dla rozwiązania tego problemu - pewnie dyrektor RS wyda termin do realizacji i się dzieje . Nie dość że tracimy prawo do decydowania o urlopie- to jeszcze traci on wartość wypoczynkową bo co to za wypoczynek ze świadomością że po tym 1 dniu 2lub 3dni walczymy z zaległościami -wypoczynek jak się patrzy. Ktoś powie -dlaczego nie bierzecie urlopu zgodnie planami- nie chcecie wybierać to teraz macie za swoje. Cóż nie znam takiego kto by w normalny sposób odmówił . Chciałbym Zaapelować do ZZ o zainteresowanie się tematem - może jakieś interpretacje może jakieś pytania do PIP -ustalenie jakiś kulturalnych zasad . Na koniec można sobie wyobrazić że pracodawca może prowadzić taką politykę urlopową by dążyć do faktu by urlopy wszystkie stały się zaległymi - a do końca września jest tyle tygodni że spokojnie zdążymy. Obawiam się czy to już się nie dzieje. I mam nadzieje że ZZ takim zjawiskom się przyglądają i działają by pracodawca nie traktował w taki sposób własnego pracownika.
nul
2 lata temu
"listonosz" to już niebawem przeżytek, cyfryzacja zrobi swoje,
Qwerty
2 lata temu
Związki zawodowe nie istnieją na poczcie - mimo,że jest ich ponad 80 związków - taki paradoks. A pracownicy traktowani są jak niewolnicy
Gosc
2 lata temu
Przecież już od kilku miesięcy listonoszy nie ma. 2 miesiące temu o tym, że w ogóle mam awizowaną paczkę zagraniczną dowiedziałem się przez przypadek, jak poszedłem wyjaśnić sprawę na Pocztę, usłyszałem, że awizo jest tylko w systemie a nie w skrzynce bo na moim rejonie nie ma listonosza. Wczoraj się okazało, że połowa osób z miasta chodzi na pocztę sprawdzać, czy nic do nich nie przyszło, bo nikt nie roznosi. W Zielonej Górze z braku listonoszy pan naczelnik poszedł w teren listy roznosić. Kilka lat temu była opcja, żeby otrzymywać powiadomienia o awizo na telefon, gdyby to działało to chociaż by człowiek wiedział, że coś jest na poczcie, a tak zgaduj zgadula, bo oni w systemie sobie wbijają awizo, a w skrzynce nic nie ma, bo świstka nawet nie ma kto zanieść. Totalny upadek Poczty. Ciekawe kto będzie płacił odszkodowania, jak ludzie na czas nie dostaną pism przez co będą mieć różne problemy.
Krakow
2 lata temu
Ja swojego listonosza nigdy nie widziałam za to pomieszane awiza w różnych blokach dookoła i ludzi, którzy spotykają się już o określonej godzinie na ich wymiany już tak... Ostatnio czekałam na bardzo ważną przesyłkę urzędową dobre kilka dni, w końcu poszłam do placówki poczty, gdzie pani (bardzo niemiła z resztą) odburknęła z jedzeniem w ustach "awizowana podwójnie"... ręce opadają... odebrałam ją z wielkim trudem, gdyż nie miałam głupiego papierka, którego listonosz nie zostawił... co więcej przesyłki są notorycznie otwierane, szczególnie te większe i napchane, z sądu etc. czy też ze sklapów mogących sugerować, że zawartość może być z wyższej półki... na pytanie dlaczego przesyłka jest rozerwana różne bajki w stylu skwitowane "jeśli nic nie brakuje to w czym problem? Odbiera czy nie?" Strasznie ubolewam, że z automatu ważne sprawy są powierzone w takie ręce... Dawniej zawód listonosza był urzędem, jakością samą w sobie, każdy mu ufał i cenił, nie było GPSa żeby sobie wpisać adresik, samochodu tylko rower, a torba ważyła kilkadziesiąt kilogramów... wiem bo mój dziadek codziennie wyruszał w taką drogę... nigdy nie słyszałam żeby kiedykolwiek powiedział w domu co skąd komu przyszło, czy ile ktoś bierze i jakich pieniędzy, czy ma komornika, sprawy w sądzie... cokolwiek, a teraz? Niestety z przykrością stwierdzam, że tak jak w każdym zawodzie... pracy podejmują się ludzie, którym po prostu nie chce się pracować, a plotkować! Cierpią na tym prawdziwi listonosze, bo reszta to jakieś nieporozumienie.
...
Następna strona