Z informacji, które podaje "Rz", wynika, że wynik państwowego operatora pocztowego jest trzecim najgorszym w Europie. Gorzej z przesyłkami D+1 (dostarczanych na następny dzień roboczy po dniu nadania) sobie radzą wyłącznie operatorzy w Bułgarii i Hiszpanii.
Gazeta pisze również o tym, że Poczta Polska od kilku lat notuje "konsekwentny zjazd jakości". Jeszcze w 2012 roku na czas docierało 68,5 proc. przesyłek D+1. Natomiast w 2018 roku - tylko 57,1 proc.
PP nie może się również pochwalić wysokimi słupkami w przypadku badań satysfakcji klientów oraz efektywności pracy. Także i w tych przypadkach wypada poniżej europejskiej średniej.
"Rz" pisze również o tym, że współczynnik określający liczbę przesyłek przypadających na listonosza w przypadku państwowego operatora jest poniżej standardów państw europejskich. I podkreśla, że to zła wiadomość dla organizacji zbliżających się wyborów korespondencyjnych.
Na co dzień PP posiada łącznie ok. 30 tys. listonoszy i kurierów. Jak wskazuje gazeta, taka liczba pozwala liczyć na to, że operator poradzi sobie z zadaniem dostarczenia ponad 30 mln pakietów wyborczych do wszystkich głosujących Polaków.
W praktyce jednak sporo pracowników jest na zwolnieniach oraz na urlopach. Według danych "Rz" Poczta Polska może skorzystać obecnie z ok. 15 tys. listonoszy.
Rzeczniczka Poczty Polskiej Justyna Siwek w rozmowie z gazetą jednak uspokaja i tłumaczy, że pakiety wyborcze nie mają określonego terminu doręczenia "do jakiegoś dnia po dniu nadania", ale muszą trafić do wyborców "w określonym przedziale czasu".
O atmosferze wewnątrz Poczty Polskiej i przygotowaniach do przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych przez operatora pocztowego od kilkunastu dni informuje redaktor money.pl Jakub Stasiak. Dotarł on m.in. do pisma, w którym zarząd PP prosi pracowników o to, by nie ujawniali informacji wewnętrznych podmiotom niezwiązanym z Pocztą.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl