"Procedura potrwa jeszcze około roku, może trochę mniej. W najlepszym przypadku ostateczne orzeczenie zapadnie przed wakacjami przyszłego roku" – powiedział PAP Balazs Lehoczki ze służb prasowych TSUE.
Jeszcze we wtorek 26 listopada rząd ma zdecydować się o przesunięciu okresu naliczania podatku od sprzedaży detalicznej. Według obecnych zasad, naliczanie podatku miałoby rozpocząć się od początku 2020 roku.
Resort finansów, który argumentował konieczność przesunięcia terminu, zalecał poczekać na decyzję Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dotyczącej legalności nowej daniny. Terminem zaproponowanym przez MF miał być lipiec 2020 roku.
Jeżeli Polska wprowadziła podatek przed wyrokiem TSUE, a ten byłby dla niej niekorzystny, to działania Warszawy mogłyby zostać zakwestionowane jako sprzeczne z regułami unijnymi.
Według obecnych zapisów podatek od sprzedaży detalicznej miałby być pobierany od początku przyszłego roku. Jednak Polska nadal czeka na decyzję TSUE – polski rząd bowiem jest w sporze z Komisją Europejską. KE zarzuciła Warszawie, że zapisy nowej daniny faworyzują mniejsze sklepy (które nie musiałyby płacić), a zatem jest to forma pomocy publicznej.
Konflikt na linii Warszawa-Bruksela zaczął się we wrześniu 2016 roku. Momentem przełomowym okazał się 16 maja 2019 roku, kiedy to Sąd Unii Europejskiej przyznał rację stronie polskiej i orzekł, że podatek od sprzedaży detalicznej nie stanowi formy pomocy państwa. KE wniosła apelację od tego orzeczenia do TSUE.
W związku z orzeczeniem Sądu UE, Ministerstwo Finansów jeszcze w lipcu przygotowało projekt, który zakładał naliczanie podatku od przychodów uzyskanych od 1 września 2019 roku. Rząd jednak nie podjął prac na tą koncepcją.
Ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej zakładała wprowadzenie dwóch stawek podatku od handlu: 0,8 proc. od przychodu między 17 mln złotych a 170 mln złotych miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln złotych miesięcznie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl