Jeszcze niedawno krajowe media często informowały o spodziewanym rozszerzeniu tzw. opłaty za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej (zwanej też "podatkiem deszczowym" lub "podatkiem od deszczu"). Prace legislacyjne związane z tym pomysłem utknęły jednak w martwym punkcie już od sierpnia 2020 r.
Można przypuszczać, że opisywana sytuacja ma kilka przyczyn (m.in. pandemię koronawirusa i opór społeczny). Wszystko zatem wskazuje, że w 2021 r. ogólnokrajowa opłata za zmniejszenie retencji wodnej będzie pobierana na aktualnych zasadach. Niektóre miasta zaczynają natomiast podejmować uchwały, które są niepokojące dla ich mieszkańców.
Mowa o działaniach mających na celu wprowadzenie lokalnych wariantów opłaty deszczowej. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl postanowili zbadać tę kwestię. Najpierw warto jednak wyjaśnić, na jakich zasadach jest obecnie pobierana ogólnopolska opłata deszczowa.
Na razie płacą jedynie właściciele dużych działek
Jeżeli sprawdzimy status projektu ustawy o inwestycjach w zakresie przeciwdziałania skutkom suszy, to okaże się, że do rozszerzenia zakresu obowiązywania opłaty deszczowej jest jeszcze daleko. Wspomniany projekt zawiera przepisy, które mają powiększyć liczbę działek objętych opłatą deszczową z około 6500 do 130 000 w skali całego kraju.
Przypomnijmy, że zgodnie z obecnymi przepisami opłata za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej dotyczy tylko gruntów o powierzchni ponad 3500 mkw., w przypadku których zabudowa lub wykonywanie prac budowlanych wyłącza powyżej 70 proc. powierzchni z możliwości retencjonowania wody.
Projekt ustawy o inwestycjach w zakresie przeciwdziałania skutkom suszy zakłada natomiast, że rozszerzona opłata deszczowa obejmie działki o powierzchni powyżej 600 mkw., które dodatkowo zostały w więcej niż 50 proc. wyłączone z naturalnej retencji wodnej (np. zajęte przez budynki lub pokryte kostką brukową).
Brak postępu nad pracami związanymi z rozszerzeniem ogólnopolskiej opłaty deszczowej sugeruje, że nowe przepisy mogą wejść w życie najwcześniej od stycznia 2022 r. Nie wiadomo jednak, czy rząd będzie ryzykował wprowadzenie tego kolejnego para-podatku w proponowanej formie, która wzbudza spore kontrowersje i może skutkować spadkiem sondażowych notowań.
Do opłaty deszczowej przymierza się np. Kraków
Wiele wskazuje na to, że władze niektórych samorządów wyprzedzą rząd w kwestii opodatkowania powierzchni zmniejszających retencję wodną. Mowa o opłatach związanych z użytkowaniem systemu kanalizacji deszczowej. Niedawno część krakowian dowiedziała się o rozpoczęciu konsultacji społecznych ważnego projektu uchwały Rady Miasta Krakowa.
Wspomniana uchwała ma wprowadzić „opłatę za odprowadzenie wód opadowych lub roztopowych ujętych w otwarte lub zamknięte systemy kanalizacji deszczowej służące do odprowadzenia opadów atmosferycznych na terenie Gminy Miejskiej Kraków”. Takie nowe obciążenie dla krakowian ma obowiązywać od 1 lipca 2021 r. do 31 grudnia 2026 r. Szacunki sugerują, że właściciel krakowskiego „M” o powierzchni 50 mkw., z tytułu nowego para-podatku będzie musiał zapłacić około 130 zł - 150 zł rocznie.
Opłaty od deszczu są popularne w Wielkopolsce
Według medialnych doniesień, włodarze kilku innych miast sondują możliwość wprowadzenia własnej opłaty deszczowej (związanej z systemami kanalizacji deszczowej). Pod koniec stycznia 2021 r. odpowiednią uchwałę w sprawie stawki opłaty deszczowej przyjęła Rada Miasta Konina.
Już wcześniej podobne opłaty wprowadziły inne wielkopolskie miasta - między innymi Piła, Ostrów Wielkopolski, Jarocin, Poznań oraz Koło. Warto dodać, że zarówno w przypadku Krakowa, jak i Konina, nowa opłata nie będzie dotyczyła działek niekorzystających z systemu miejskiej kanalizacji deszczowej. Władze Konina obiecują rozwiązanie, które Kraków już wprowadził, czyli dotacje dla projektów małej retencji.
Samorządowcy wprowadzający lub podnoszący specjalne opłaty za korzystanie z kanalizacji deszczowej wskazują, że nowa ustawa Prawo Wodne obciążyła w 2018 r. miasta opłatą za odprowadzanie wód opadowych i roztopowych do lokalnych cieków wodnych. Rodzi się jednak pytanie, w jakim stopniu wpływy z nowych lub podniesionych opłat za korzystanie z systemów kanalizacji deszczowej będą przeznaczane na ich rozbudowę oraz utrzymanie.