Od kilku lat systematycznie powraca temat nielegalnego importu spoza Unii Europejskiej jednej z najczęściej używanych w klimatyzacjach samochodowych substancji chłodniczych - R134a – czytamy w gazecie. Jak zauważa autor, traci na tym budżet państwa, ale poszkodowany może być też właściciel samochodu, ponieważ czynnik ten może popsuć klimatyzację.
"Problem jest coraz bardziej palący"
Jak podano, Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM) zaapelowało do Ministerstwa Finansów, aby zwróciło uwagę na pogłębiający się problem związany z szarą strefą handlu czynnikiem R134a. Jest on ministerstwu znany, a Krajowa Administracja Skarbowa już w 2018 roku informowała, że go dostrzega i zapowiadała wzmożone działania kontrolne, ale przemytu nie udało się powstrzymać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem DGP, problem jest coraz bardziej palący i dotyczy samochodów wyprodukowanych przed 2017 rokiem.
"Biorąc pod uwagę, że średni wiek jeżdżącego po polskich drogach pojazdu to 14 lat, oznacza to, że ten czynnik chłodniczy jest wykorzystywany w większości należących do Polaków aut z klimatyzacją" – czytamy w artykule.
Cytowany przez DGP Tomasz Bęben, prezes zarządu SDMC ostrzega, że substancje pochodzące z nielegalnych źródeł mogą nie spełniać wymaganych standardów jakości, co zwiększa ryzyko wycieków, pożarów czy innych awarii w systemach klimatyzacyjnych.
Ponadto "nielegalny obrót czynnikami chłodniczymi podważa uczciwą konkurencję, gdyż nielegalni dostawcy oferują produkty po znacznie niższych cenach, nie dbając o zgodność z przepisami" - alarmuje Bęben.