Wody Polskie, które zatwierdzają ceny wody i ścieków w Polsce, deklarują, że od 1 września rozpoczną ponowną weryfikację taryf. To reakcja na nasilające się apele samorządów o urealnienie cen i dostosowanie ich do panujących warunków. Odpowiedzialność za dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków ponoszą gminy. Ceny za te usługi proponują przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne, a Wody Polskie analizują zasadność proponowanych stawek. Zapytaliśmy regulatora, czego możemy się w najbliższych miesiącach.
Paweł Gospodarczyk, money.pl: Czy podwyżki cen zużycia wody w najbliższych miesiącach są nieuniknione?
Paweł Rusiecki, zastępca prezesa Wód Polskich ds. zarządzania środowiskiem wodnym: Podwyżki są możliwe. Zauważmy, że ceny energii są zupełnie inne niż w 2021 r. Kiedy zatwierdzaliśmy wszystkie taryfy w Polsce, ceny nośników były niższe. Wiele przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych w tym roku składa wnioski o skrócenie obowiązujących taryf. Ta możliwość jest przewidziana w trybie szczególnym. Polega to na tym, że spółki mogą ubiegać się o zgodę na wzrost stawek przy założeniu, że mają ku temu podstawy i udowodnią, że zaistniały zewnętrzne czynniki, na które przedsiębiorstwo nie miało wpływu. To rozwiązanie jest przewidziane w art. 24 Ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków.
Ile wniosków wpłynęło do tej pory i ile z nich spotkało się z odmową?
Mamy 332 wnioski o skrócenie obowiązujących taryf. Nie mam danych, ile zostało już zakończonych, bo to świeża sprawa. Część wniosków została już odrzucona ze względów proceduralnych, tzn. spółki w pismach przedstawiały koszty, które w ocenie regulatora w trybie art. 24j. są bezzasadne. Podkreślmy raz jeszcze, że to tryb szczególny, w którym przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne mogą przedstawić zmianę kosztów, niezależnych od spółki, które wystąpiły po zatwierdzeniu taryf w 2021 r.
O jak wysokie podwyżki wnioskują przedsiębiorstwa?
W większości oscylują one w granicach 20-30 proc. Czynnik, który jest wskazywany we wnioskach jako decydujący to wzrost cen energii. Ale przecież te ceny nie są kluczowe w funkcjonowaniu spółek wodociągowych. Oczywiście, ich procentowy udział rośnie w całościowych kosztach, ale głównym obciążeniem były i są płace oraz amortyzacja. Przy modelu dużego przedsiębiorstwa wodociągowego, kiedy ceny były na stabilnym poziomie, koszty energii to około 7-8 proc. kosztów bezpośrednich. Jest to istotny czynnik, ale nie nadawajmy mu priorytetowego znaczenia. Analiza wniosku będzie podstawą do zatwierdzenia taryfy. Kluczem przy rozpatrywaniu pism przedsiębiorstw jest zasadność kosztów.
Na początku sierpnia Wody Polskie zapowiadały zakończenie procesu taryfikacji przed końcem roku. Czy coś się zmieniło?
Dużo będzie zależało od tego, jak będą wyglądać wnioski taryfowe. Jeżeli spółki przedłożą nam dokumenty bardzo klarowne, w których przedstawiony będzie koszt energii, wskaźniki makroekonomiczne i wszystkie niezbędne dane, to proces będzie dosyć krótki. Chcielibyśmy go zamknąć jak najszybciej, choć procedura jest złożona i trudna.
Zarówno Wody Polskie, jak i przedstawiciele rządu zapewniali, że podwyżki cen wody i ścieków nie będą drastyczne, bo w przeciwnym razie wzrosłoby ryzyko wykluczenia społecznego. Patrząc na dane za lipiec (kilkanaście zgód, ponad 80 odmów - red.) trudno nie oprzeć się wrażeniu, że niechętnie akceptujecie wnioski spółek ws. wzrostu taryf.
Niektóre przedsiębiorstwa wodociągowe, szczególnie w większych miastach, wypracowały zyski. Widzimy w bilansach, że to spore kwoty. Są lata chude i tłuste, teraz jest ciężko. Wiem, że spółki borykają się z kosztami. Cena wody powinna być na stabilnym poziomie. Dziś woda najdroższa jest w gminie Bełżec w woj. lubelskim - metr sześcienny kosztuje 79,12 zł, jednak mieszkańcy nie płacą pełnej kwoty. Wszystko dzięki odpowiedzialnemu podejściu gminy, która dopłaca, żeby cena była akceptowalna przez konsumentów.
Trzeba mieć świadomość, że w Ustawie o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę jest zapis pozwalający na dokonanie przez gminę takich dopłat. Przecież jednym z kosztów zawartych w cenie wody i ścieków jest podatek od nieruchomości, który przyjmowany jest przez samorządy. Może to jest ten moment, w którym władze gmin powinny pomóc MPWiK-om i tym samym mieszkańcom. Nie chcemy sytuacji, w której ktoś ma dostęp do wody, a ogranicza jej zużycie tylko ze względu na koszty. To forma naszego apelu do samorządów: nie obciążajcie bezpośrednio mieszkańców, lecz spróbujcie wypracować mechanizmy zmniejszające wzrost taryf za wodę i ścieki.
To wasz apel do gmin. A czy Wody Polskie widzą konieczność zaapelowania do konsumentów o oszczędzanie wody przed zimą?
Z punktu widzenia środowiskowego oszczędzanie wody jest jak najbardziej zalecane. Zasobów w kraju jest mało, gospodarowanie wodą jest bardzo ważne. Z punktu widzenia eksploatacji systemu wodno-kanalizacyjnego, oszczędzanie ma negatywny skutek. Każde przedsiębiorstwo wodociągowe ma stałe koszty funkcjonowania, więc jeśli w takiej spółce spadnie wolumen sprzedażowy, to jednostkowy koszt zużycia wody na każdym metrze będzie rósł. Co do ścieków, przy mniejszej ich ilości pojawi się konieczność częstszego mycia i konserwacji systemu, a to znów wygeneruje koszty. Woda jest darem, warto ją oszczędzać, tym bardziej że jest jej mało. Jednak nie chcemy doprowadzić do tego, że obywatele będą oszczędzać wodę, bo nie będzie ich na nią stać.
Paweł Gospodarczyk, dziennikarz money.pl