Tauron dostarcza prąd na terenie Polski południowej i południowo-zachodniej. Ma 5,5 mln klientów. Pozostałe firmy nie będą mogły podnieść cen w 2020 r. od stycznia. Wątpliwości URE wzbudziły oszacowane przez trzy firmy: koszty własne, kosztu zakupu świadectw, koszty zakupu energii elektrycznej.
Na wtorkową decyzję prezesa URE czekaliśmy w napięciu. Poczucie to wzmocnił komunikacyjny chaos w rządzie. Początkowo szef MAP Jacek Sasin zapowiedział, że podwyżek dla gospodarstw domowych nie będzie. Jednak jeszcze tego samego dnia zmienił narrację i zaczął mówić, że "rząd zrobi wszystko, żeby Polacy podwyżek nie odczuli".
Będzie jednak zupełnie inaczej i to nie tylko w odniesieniu do rachunków za prąd. Przez rosnące ceny energii, rosną koszty produkcji.
Firmy przy silnej konkurencji oczywiście część z tego wezmą na siebie. Nie przesuną całości tych podwyżek na swoich klientów, ale podwyżki będą odczuwalne.
- Trudno przesądzić jak znaczący spowoduje to wzrost cen. Wiele zależy tu od branży i stopnia jej energochłonności, ale większość biznesu przerzuci to, co oczywiście może z ekonomicznego punktu widzenia, na swoich klientów. Cudów nie ma. Tak istotnych podwyżek producenci nie mogą po prostu nie uwzględniać w cenach produktów, tym bardziej że nie będzie już rekompensat - mówi Daria Kulczycka.
Jak przekonuje, można jednak przy okazji podwyżek zaobserwować pewne pozytywne reakcje. - Firmy wreszcie zaczynają pierwszy raz na taką skalę myśleć o tym, jak zarządzać energią, żeby obniżyć koszty produkcji i zużywać jej mniej. Cześć z nich zastanawia się nawet nad produkcją prądu jako prosument biznesowy. To może być korzystne dla nas wszystkich i na dłuższym dystansie obniżyć koszty produkcji i ceny - mówi Kulczycka.
Czas przywyknąć
W jej ocenie rządowe rekompensaty dla biznesu związane z podwyżkami cen energii powstrzymały znaczące podwyżki. Teraz jednak tej ochrony już nie będzie. Nie podejmuje się jednak oceny, o ile mogą wzrosnąć ceny podstawowych produktów i usług.
Rafał Zasuń, ekspert portalu wysokienapiecie.pl, zgadza się z tezą, że podwyżki cen energii dla przedsiębiorstw Kowalski odczuje. Jednak, w przeciwieństwie do Darii Kulczyckiej, jest przekonany, że częściowo to już za nami.
- Już w tym roku firmy zabsorbowały te podwyżki i w 2020 r. nie będzie tak źle. Tym bardziej że ceny energii na rynku hurtowym ustabilizowały się w ostatnim czasie. Z podwyżkami w pierwszym półroczu 2019 r. najgorzej radziły sobie samorządy. Firmy dużo lepiej. Oczywiście przeniosły część tych kosztów na klientów, ale nic się takiego znów szokującego nie wydarzyło w związku z tym - mówi Zasuń.
Ekspert wprawdzie zgadza się, że dla liczących każdą złotówkę suma nawet małych podwyżek nie jest bez znaczenia, ale jak ocenia, po prostu trzeba się ze wzrostem cen energii pogodzić.
- Może nie odczujemy tego w przyszłym roku znacząco i bezpośrednio, ale podwyżki produktów i usług ze względu na rosnące ceny energii dla firm będą. Warto jednak zauważyć, że NBP szacuje, że ten impuls jest niewiele znaczący. Prof. Noga zauważył jednak, że biznes wykorzysta czas świąteczny, by odbić sobie te podwyżki. Ta opinia jest mi bliska i zapewne tak jest i będzie pod koniec tego roku - mówi Leszek Juchniewicz, były prezes URE, główny ekonomista i ekspert energetyczny Pracodawców RP.
Żywność w górę
Rzeczywiście, jak już pisaliśmy w money.pl, według listopadowej projekcji NBP, inflacja konsumencka wyniesie 2,3 proc. w 2019 r. i przyspieszy do 2,8 proc. w 2020 r., by spowolnić do 2,6 proc. w 2021 r. - Dlatego myślę, że utrzymamy się w górnych widełkach celu inflacyjnego wyznaczonego na poziomie 3,5 proc. na przyszły rok - dodaje Leszek Juchniewicz.
Jakie produkty najmocniej mogą podrożeć w związku z rosnącymi cenami energii? Z badań wynika, że branża spożywcza jest trzecią co do energochłonności spośród wszystkich gałęzi przemysłu. Ponadto konsumenci nie zaopatrują się w magazynach producentów, tylko w sklepach, które też zużywają masę energii. Po drodze są jeszcze hurtownie, magazyny. Tam też zużycie jest olbrzymie.
Dlatego, w ocenie Polskiej Federacji Producentów Żywności w tym roku tak mocno poczuliśmy to w kieszeniach, bo mieliśmy do czynienia z niebezpieczną dla poziomu cen produktów spożywczych kumulacją. Do drożejącego prądu dołożyły się jeszcze ciągle rosnące koszty pracy związane z wakatami w przemyśle, a producenci żywności zatrudniają ponad 400 tys. ludzi.
Danych za cały rok jeszcze nie ma, ale te za pierwsze pół roku 2019 pokazują, że rzeczywiście najbardziej wzrosły ceny żywności i napojów bezalkoholowych - 5,7 proc. rok do roku. Same warzywa podrożały - o 27,3 proc. Z naszej analizy wynika również, że ceny nie rosły w tak szybkim tempie w ujęciu rocznym od 2012 roku.
Jak będzie w 2020 roku, czas pokaże. Żaden z naszych rozmówców nie podjął się szacowania wzrostu cen konkretnych grup produktów czy usług.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl