Niemcy ukończyły budowę naziemnej infrastruktury swojego pierwszego terminala LNG, który pozwoli na odbiór skroplonego gazu ziemnego w połowie listopada. Berlin zakładał, że uda się przyłączyć pływającą jednostkę regazufikującą jeszcze w tym roku. Plany te jednak może pokrzyżować pogorszenie pogody.
Silny wiatr, niskie temperatury i wysokie fale na morzu przerwały niektóre prace na pierwszych niemieckich terminalach LNG - donosi Bloomberg.
Niemcy mają swój terminal LNG. Zawrotne tempo budowy
- Jest jeden czynnik, którego po prostu nie możemy teraz przewidzieć: pogoda. To może być kluczowa przyczyna możliwego opóźnienia - przyznał w ubiegłym tygodniu dyrektor generalny Uniper Klaus-Dieter Maubach, którego firma buduje terminal LNG w północno-zachodnim porcie Wilhelmshaven.
Jak przypomina Bloomberg, trzy terminale LNG, przy których prace są najbardziej zaawansowane, mają zwiększą przepustowość o około 20 mld m sześc. LNG rocznie. To odpowiada ponad 40 proc. rosyjskiego gazu importowanego przez Niemcy w 2021 r.
Niemcy bardzo przyśpieszyły prace przy budowie terminali. Jednostkę zainstalowano w porcie w Wilhelmshaven po zaledwie 200 dniach budowy.
Nasi zachodni sąsiedzi chcą nadgonić dotychczasowe braki własnych terminali, umożliwiających odbiór skroplonego gazu (LNG). Ambitna strategia kanclerza Olafa Scholza zakłada jednak, że w ciągu najbliższych czterech lat ma powstać aż pięć jednostek FSRU.