Opactwo Westminsterskie, w którym odbędzie się pogrzeb, będzie tak zatłoczone, że niemożliwością będzie reprezentowanie poszczególnych państw przez więcej niż jednego wyższego przedstawiciela z jego drugą połową - napisano w zaleceniach brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Dokument do którego dotarła redakcja portalu Politico przesłano w sobotę wieczorem zagranicznym ambasadom.
Zaproszenia na mający charakter państwowy pogrzeb wystosowano tylko do przywódców pełniących rolę głowy państwa. Jeśli jednak nie będą w stanie osobiście uczestniczyć w ceremonii mogą wyznaczyć na swoje miejsce inną osobę, np. premiera lub ministra - pisze Politico. W dokumencie wyrażono ubolewanie z powodu ograniczonej liczby miejsc na nabożeństwie pogrzebowym, co nie pozwoli na wpuszczenie żadnych innych członków rodziny, personelu czy świty głównego gościa.
Zagraniczni przywódcy mają zostać przyjęci przez nowego króla Karola III w niedzielę wieczorem w Pałacu Buckingham. Później goście będą mogli oddać hołd przed trumną z ciałem królowej i wpisać się do księgi kondolencyjnej. Dla każdego z nich zarezerwowano na to po trzy minuty.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pogrzeb królowej. Bez prywatnych odrzutowców i limuzyn
W poniedziałek 19 września, w dzień pogrzebu, zagraniczne głowy państw przybędą do Opactwa Westminsterskiego w eskortowanych autobusach. "Z powodu ścisłych środków bezpieczeństwa i ograniczeń w ruchu" przywódcy nie będą mogli używać swoich limuzyn. Po pogrzebie zagraniczni dygnitarze przejdą do położonego obok Opactwa ogrodu, gdzie spotkają się z brytyjskim ministrem spraw zagranicznych Jamesem Cleverlym, po czym zostaną odwiezieni autobusami do miejsca, gdzie pozostawiono ich samochody.
Z powodu napiętego planu uroczystości i trudności logistycznych podczas pogrzebu, brytyjskie MSZ nie będzie rozpatrywało wniosków o spotkania bilateralne przy tej okazji - zapisano też w dokumencie.
Brytyjska dyplomacja zaleca, by "jeżeli to możliwe" zagraniczni przywódcy przybyli do Wielkiej Brytanii na pokładzie samolotów rejsowych. Londyńskie Heathrow będzie zamknięte dla prywatnych lotów, liderzy, którzy nimi przylecą będą musieli lądować na bardziej oddalonych od centrum lotniskach. Zabroniony będzie również ruch helikopterów między lotniskami i wewnątrz miasta.
"Czy możecie sobie wyobrazić Joe Bidena w autobusie?" - skomentował zalecenia w wiadomości do redakcji Politico jeden z zagranicznych ambasadorów w Londynie.
Premier Australii Anthony Albanese jako pierwszy zadeklarował, że nie zastosuje się do tych wytycznych i przyleci do Londynu w czwartek na pokładzie prywatnego samolotu, co tłumaczone jest kwestiami bezpieczeństwa - poinformowały w poniedziałek australijskie media.