Branża turystyczna ma za sobą ciężkie tygodnie, a przed sobą niepewny sezon. Wygląda jednak na to, że wbrew obawom Polacy chcą w tym roku wypocząć i wybiorą urlop w kraju. Liczba zapytań o rezerwację w serwisie Nocowanie.pl w ciągu ostatnich dni jest o 40 proc. wyższa niż na początku marca, czyli zanim wykryto pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce.
Dodatkowym bodźcem dla polskiej turystyki ma być bon wakacyjny w wysokości 1000 zł przeznaczony dla etatowych pracowników, którzy zarabiają mniej niż 5,2 tys. zł brutto.
Czy zapowiedź wicepremier Jadwigi Emilewicz przełożyły się na kolejne zapytania i rezerwacje? W serwisie Nocowanie.pl usłyszeliśmy, że liczba zapytań utrzymuje się od kilku dni na bardzo wysokim poziomie, ale nie wystrzeliła jeszcze w górę po konkretnych słowach wicepremier o bonach.
- Nie poczuliśmy jeszcze "efektu 1000+". Być może jeszcze klienci nie wierzą, że to wjedzie w życie - słyszymy w ośrodku wczasowym "Bałtyk" w Stegnie na Mierzei Wiślanej. Również położony blisko Zakopanego dom wczasowy "Tatry" nie odczuwa jeszcze zwiększonego zainteresowania pobytami przez zapowiedziany bon turystyczny.
Kamila Miciuła z Nocowanie.pl tłumaczy, że najbardziej skorzystać na bonach mogą właściciele niedużych pensjonatów, położonych na uboczu, często z dala od wielkich kurortów. - Turyści nadal chcą spędzać urlopy nad morzem czy górach, ale zyskują także Warmia i Mazury, Kaszuby, Podlasie, Bieszczady - mówi w rozmowie z money.pl.
Po kilku tygodniach zapaści liczba zapytań o rezerwację utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie
"Maj to będzie krytyczny miesiąc"
Co jednak z wielkimi hotelami, które zapewniają zatrudnienie dziesiątkom osób? Takie obiekty często kierują ofertę przede wszystkim do turystów zagranicznych. Takich miejsc jest niemało. Z raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że w 2019 roku z polskiej bazy noclegowej skorzystało 7,5 mln osób z zagranicy. A wydają oni zwykle znacznie więcej niż turyści polscy.
Z turystów z Niemiec żyje całkiem sporo polskich kurortów. Na przykład Świnoujście. Czy tamtejszym hotelarzom i przedsiębiorcom pomogą rządowe bony dla turystów z Polski? - Oczywiście pozytywnie oceniam każdy dopływ gotówki dla branży turystycznej. Ale naszego problemu to na pewno nie rozwiąże - mówi money.pl Joanna Agatowska, dyrektorka jednego z sanatoriów w Świnoujściu i organizatorka niedawnego protestu w kurorcie. Jej zdaniem jeśli granice nie zostaną szybko otwarte, to w mieście mogą upaść hotele, punkty gastronomiczne, jak i inne biznesy.
- Maj będzie krytyczny - mówi Agatowska. Na razie - wskazuje - hotelarze powstrzymywali się z radykalnymi krokami, np. zwolnieniami. Tymczasem w środę rząd ogłosił, że kontrole na granicach zostały przedłużone do 12 czerwca.
W podobnym tonie wypowiadają się hotelarze i właściciele pensjonatów z dolnośląskich kurortów, na przykład Karpacza czy Szklarskiej Poręby. Są tam luksusowe obiekty, wybudowane przede wszystkim z myślą o Niemcach. Ceny są tam dosyć wysokie, zwykle zbyt wysokie dla przeciętnie zarabiających Polaków. - Oni niestety do nas raczej nie przyjadą. I żaden bon na tysiąc złotych tu nic nie zmieni - słyszymy od dolnośląskiego przedsiębiorcy.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie