Netguru to jedna z większych polskich firm technologicznych. Specjalizuje się w doradztwie i tworzeniu oprogramowania. Wśród klientów ma między innymi takie firmy jak Ikea, Żabka, OLX czy Volkswagen. Firma prosto z Polski znajdowała się kilkukrotnie na listach najszybciej rosnących spółek technologicznych w tej części Europy (tworzonych m.in. przez firmę doradczą Deloitte).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Netguru kupuje firmę z San Francisco
Roczne przychody? W 2019 roku było to 131 mln zł (zysk netto 22 mln zł), w 2020 było to już 158 mln zł (przy zysku netto w wysokości 23 mln zł). Ostatni rok firma zamknęła za to z wynikiem 230 mln zł przychodu.
A warto dodać, że przez pierwsze lata działalności biznes rósł w tempie 100 proc. rocznie - firma powstała w 2008 r., w 2014 osiągnęła już przychody wysokości 6 mln zł. W Europie firma zarabia głównie na kontraktach z firmami z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii oraz Irlandii. Kluczowym rynkiem jest również USA. I to właśnie tam właśnie przeprowadza przejęcie. Po blisko trzech latach poszukiwań i roku negocjacji.
Netguru wykłada pieniądze na mniejszościowy pakiet udziałów w Pilot44 - spółce technologicznej z amerykańskiego San Franscisco. I już mówi, że to nie koniec procesu - w ciągu najbliższych lat Netguru chce być właścicielem całego podmiotu.
- Netguru przejmuje w tej chwili pakiet mniejszościowy amerykańskiej firmy Pilot44, która w portfolio ma takie korporacje jak GAP, Johnson&Johnson, Coca-Cola, Danone, P&G lub Mars. Dziś kupujemy mniejszościowy pakiet, choć w ciągu 3-4 lat planujemy przejąć pełną kontrolę - potwierdza w rozmowie z money.pl Marek Talarczyk, prezes Netguru.
Dlaczego transakcja akurat w USA?
- To rynek, który wciąż ma wielki potencjał i z tego potencjału do tej pory nie korzystaliśmy tak, jakbyśmy mogli. USA wciąż nie jest nasycone technologicznie, a my nie czujemy pod tym względem żadnych kompleksów i jesteśmy gotowi dostarczać tamtejszym firmom najlepsze rozwiązania informatyczne - tłumaczy Talarczyk.
Zespół Netguru już dziś liczy ponad 900 osób w kilku lokalizacjach, niedługo przekroczy próg 1 tys. osób - właśnie w wyniku przejęcia.
- Nie jest to ostatnia inwestycja tego typu, gdyż już pracujemy nad kolejnymi. Dla naszej firmy to jednak pierwsza taka transakcja, gdyż nie przejmujemy pojedynczego zespołu specjalistów, a cały biznes wraz z klientami, doświadczeniem, narzędziami, metodologią pracy. To transakcja, którą chcemy się również szerzej otworzyć na zachodnią część USA, w której do tej pory nie byliśmy tak mocno obecni. Dotychczas nasi amerykańscy klienci pochodzili głównie ze wschodnich i centralnych stanów, a wbrew pozorom zachodnie wybrzeże to zupełnie inny obszar gospodarczy - opowiada.
PFR pomaga w transakcji
Firma nie ujawnia danych dotyczących wielkości kupionego pakietu mniejszościowego ani wartości transakcji. Z naszych ustaleń wynika, że Pilot44 jest jednak wyceniany na blisko 100 mln zł. Partnerem transakcji jest również Fundusz Ekspansji Zagranicznej - zarządzany przez PFR Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych S.A., które też zainwestowało w udziały w amerykańskiej firmie oraz bank Citi Handlowy, który udzielił wsparcia finansowego dla tej transakcji.
- Chcieliśmy, żeby założyciele Pilot44 zostali w firmie, mieli wciąż duży udział w codziennych pracach spółki. Kolejne kroki przejmowania są oparte o odpowiednie parametry wynikowe, ale plan jest z góry znany. Odpowiedniego partnera szukaliśmy przez ostatnie niemal trzy lata, w sumie przyglądaliśmy się i rozmawialiśmy z grupą kilkuset firm. W końcu polecono nam właśnie Pilot44. I okazało się to strzałem w dziesiątkę - mówi Talarczyk.
I jednocześnie tłumaczy, że przejęcie to z jednej strony realizacja firmowej strategii, a z drugiej po prostu biznesowa konieczność. Rynek usług IT znacznie się zmienił, a najbardziej poszukiwane są te firmy, które oferują pełen pakiet usług.
Ile zarabia programista? Programiści wciąż w cenie.
- Dziś potrzebne są firmy, które mają liczne kompetencje cyfrowe pod jednym dachem: są jednocześnie podmiotem konsultingowym, który wymyśla co stworzyć i doradza informatycznie, są odpowiedzialne za design produktu, a na końcu są w stanie te pomysły - w odpowiedniej postaci - wdrażać jako gotowe oprogramowanie. I przez ostatnie kilkanaście lat właśnie taką drogę przechodzimy, kompletujemy umiejętności i ofertę w ramach jednego podmiotu - mói prezes Netguru.
- Sposób, w który kiedyś budowało się innowacje cyfrowe, bezpowrotnie przeszedł do lamusa. Dziś ścieżka od pomysłu do wdrożenia musi się skracać. Tempo innowacji jest o wiele większe niż jeszcze nie tak dawno, a jednocześnie liczba firm zaangażowanych w proces po prostu się zmniejsza. To naturalny proces, więc dostosowujemy do niego swoją strategię biznesową - dodaje.