Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały minionego roku
Naturalnie rosyjska gospodarka oparta jest przede wszystkim na przemyśle energetycznym. Dość powiedzieć, że już wepchnęła swoją gospodarkę w głęboką recesję. Jednak exodus programistów to - w pewnym sensie - strata czegoś cenniejszego niż rynek zbytu ropy.
Bo jakkolwiek trudno sobie wyobrazić odejście od paliw kopalnych, świat zmierza w tym kierunku. Mało kto wyobraża sobie odejście i porzucenie komputerów. Tymczasem elita rosyjskich specjalistów, ludzi budujących przyszłą gospodarkę, ucieka. I jeśli umie wyciągać wnioski z historii, zapewne nie wróci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Exodus programistów - porzucają Rosję
W pierwszej fali wyjechało 70 tys. osób, najczęściej do Gruzji, Kazachstanu, Armenii czy krajów, które zwlekały z sankcjami. Prędzej czy później wielu z nich wyląduje w UE lub USA. W kolejnej, kwietniowej fali kraj opuści - wg szacunków - kolejne 70-100 tys. osób - prognozuje agencja Interfax. A i tu mówimy o tych najbardziej zdeterminowanych, którym się udało. Sankcje, jakimi obłożona jest Rosja, nie ułatwiają podróżowania, a i rosyjski paszport na świecie dziś bardziej przeszkadza, niż pomaga.
Potwierdza to Witold Sekulski, zajmujący się pozyskiwaniem talentów w firmie Evolution, zajmującej się oprogramowaniem do gier online. - Masowa ucieczka pracowników IT do innych krajów w najbliższym czasie raczej się nie zatrzyma - mówi.
Na sprawę zwróciła uwagę rosyjska Duma, która - według doniesień rosyjskiej agencji Interfax - próbuje mamić specjalistów specjalnymi programami. Mowa tu o trzyletnim zwolnieniu z podatków dla firm informatycznych, preferencje podatkowe dla firm wdrażających rozwiązania techniczne i - co ciekawe - odroczenie powołania do wojska dla programistów.
- Ze względu na duży spadek wartości rubla, ewentualne trudności z wypłacalnością wynagrodzenia czy zamknięcie działalności firm zachodnich, pracowników IT przed ucieczką raczej to nie powstrzyma - mówi Witold Sekulski.
Dlatego uciekają, przynajmniej ci, którzy mogą. Ciekawie ujął to Konstantin Siniushin, łotewski inwestor, który w początkach konfliktu pomógł wyczarterować samoloty do Armenii dla 300 specjalistów z Rosji. W rozmowie z "Wired" wskazał, że rozpoczęła się pewna transformacja tego środowiska. Jego zdaniem dzieli się na dwie części. Pierwsza będzie chętnie zaspokajać potrzeby rynku lokalnego. Druga to "ci, którzy odpisują na listy przyjaciół, wciąż pytających, jak przesiedlić się za granicę".
Niemniej Mateczka Rosja tak łatwo nie wypuszcza swoich dzieci. - Ciekawostką jest to, że z relacji osób na Twitterze można wyczytać, iż muszą kłamać, że nie zajmują się IT, gdyż osoby o wykształceniu technicznym nie są wypuszczane z Rosji - mówi w rozmowie z money.pl Arkadiusz Talun, CTO w firmie Emplocity, zajmującej się wdrażaniem rozwiązań z zakresu sztucznej inteligencji i automatyzacji w biznesie.
Podobny odpływ programistów dotyczy Białorusi, przy czym ten zaczął się znacznie wcześniej, o czym pisaliśmy w money.pl.
Kto zatrudni Rosjanina?
Ciekawym pytaniem jest, co dalej. Kto ich zatrudni? W branży IT niezależnie od geografii jest ogromne zapotrzebowanie na pracowników. Trudno doprawdy wskazać drugą taką, która jest w stanie tak szybko wciągnąć nowe rzuty nieopierzonych jeszcze programistów i wciąż krzyczy o jeszcze. A doświadczeni programiści to podwójnie łakomy kąsek.
W ten czy inny sposób część trafi na rynki polskie i unijne. I pojawi się dylemat. Zaspokoić potrzebę firmy i zatrudnić świetnego fachowca z niesławnym rosyjskim paszportem, czy potrzebę ducha, solidaryzować się z Ukrainą i bojkotować wszystko, co rosyjskie?
- Może być z tym problem - mówi Arkadiusz Talun, zapytany o ten dylemat. - Szczególnie z zatrudnieniem na etat. Jednak przy pracy projektowej lub w formule freelance, myślę, że opór firm będzie mniejszy - wyjaśnia. Dodaje, że duża część programistów, którzy uciekli, pracowała dla zagranicznych podmiotów, które nie zrywały z nimi kontraktów.
- Rzeczywiście, w ostatnich tygodniach da się zauważyć większe zainteresowanie podjęciem pracy w naszej firmie wśród programistów z Rosji. Natomiast zakładam, że jest to kwestia skali. Polska jest tylko jednym z kierunków tego exodusu - mówi Witold Sekulski.
- Na pewno jest dużo chęci wśród firm na podjęcie współpracy z Ukraińcami, widać to chociażby na różnych platformach z ogłoszeniami o pracę, gdzie pracodawcy deklarują chęć pomocy w procesie relokacji i kwestiach administracyjnych - mówi Sekulski. Wskazuje też, że sprawę ułatwia specjalny krajowy program - Poland Business Harbour - nastawiony na ściąganie specjalistów ze Wschodu, a z którego korzystali wspomniani wyżej Białorusini podczas poprzedniego kryzysu.
- Rosjanie mogą wprawdzie skorzystać z Poland Business Harbour, ale nie widziałem dodatkowych inicjatyw ułatwiających możliwość podjęcia przez nich pracy na naszym rynku - dodaje Sekulski.
Dzięki specyfice branży prędzej niż później znajdą pracę. Czego nie można z całą pewnością powiedzieć o uchodźcach z Ukrainy, których wypędziły z domów rosyjskie wojska.
Rosję to zaboli
Dlaczego to bolesna strata dla Putina? Bo to fachowcy. Rosyjscy programiści mają taką renomę, że tylko pozazdrościć. Jeśli spojrzeć na ciemną stronę mocy, to również rosyjskojęzyczni cyberprzestępcy (niekoniecznie muszą mieć rosyjski paszport) są jednymi ze skuteczniejszych. To od nich wychodzi większość prób ataków.
Programiści to też na ogół ludzie dobrze uposażeni, wykształceni, posługujący się uniwersalnym językiem angielskim, ceniący sobie zglobalizowany świat, w jakim funkcjonują. To nie jest elektorat, który kupowałby brednie i pokrzykiwania Putina o denazyfikacji.
- Rosjanie mają bardzo bogate tradycje matematyczne, co przekłada się na wysoki poziom nauczania, także informatyki. Nawet w czasie głębokiego socjalizmu, gdy dostęp do najnowszych technologii był bardzo ograniczony, wielu inżynierów rozwijało sztukę programowania za żelazną kurtyną - wyjaśnia Arkadiusz Talun.
I wskazuje za przykład jedną z najpopularniejszych gier w historii - Tetris - dzieło właśnie rosyjskiego programisty w latach 80. - W większości rankingów Rosjanie znajdują się w topie stawki, często nawet wyżej od Polaków, którzy masowo wygrywają różnego rodzaju konkursy i olimpiady - dodaje Arkadiusz Tałun.
I to odbije się Putinowi czkawką. Jak zwraca uwagę Witold Sekulski, do wyrównania tej straty nie wystarczy łapanka. - Nie jest łatwo zastąpić wysoko wykwalifikowanych specjalistów i może to mieć wpływ na wiele gałęzi gospodarki rosyjskiej - wskazuje. - To olbrzymi cios dla nowoczesnej gospodarki Rosji - wtóruje Arkadiusz Tałun.
Choć rosyjski rynek jest ogromny, przewagą wszelkich biznesów IT jest globalizacja. Naturalnie, powstaną nowe miejsca pracy, ale z perspektywy doświadczonego programisty praca nad "rosyjskim Instagramem" w miejsce tego amerykańskiego, jakkolwiek pokracznie będzie wyglądał, to nie jest praca marzeń, co najwyżej fucha na przeczekanie, gdy drugą ręką organizuje się emigrację.