Inflacja w lipcu wyniosła 10,8 proc. - wynika z szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego. Optymistyczne jest to, że w stosunku do czerwca, ceny spadły o 0,2 proc. To pierwsza taka sytuacja od stycznia 2022 r. Niestety, im dalej w las, tym gorzej. Nieakceptowalnego wzrostu cen, zdaniem NBP, nie pozbędziemy się jeszcze przez długie miesiące.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sondaż dot. walki NBP z inflacją. Zła ocena Polaków
Hamująca inflacja jest bowiem jeszcze bardzo daleko od celu NBP (2,5 proc.). Mamy go osiągnąć przy dobrych wiatrach dopiero na koniec 2025 r., choć wielu ekonomistów w to wątpi. Prezes NBP stoi jednak na stanowisku, że jesienią jest możliwa obniżka stóp procentowych. Warunek jest jeden - inflacja ma spaść do jednocyfrowego poziomu. Poparcie dla takiego wniosku w RPP z pewnością się znajdzie, bo podobną opinię wygłosiło już kilku członków Rady Polityki Pieniężnej.
Czy będzie to słuszny ruch? Poważne wątpliwości mają członkowie RPP wybrani z poparciem opozycyjnego Senatu. - Proszę, zatrzymajmy ten bełkot o jednocyfrowości, fałszywa magia liczb okrągłych. Przecież mandat NBP to 2,5 proc., nie cztery razy tyle - mówiła w wywiadzie na money.pl prof. Joanna Tyrowicz. Z kolei Ludwik Kotecki dodawał, że obniżanie stóp procentowych na tym etapie będzie błędem.
Decyzję RPP poznamy najwcześniej we wrześniu. Już teraz wiemy jednak, co o walce z inflacją NBP pod wodzą prof. Adama Glapińskiego sądzą Polacy.
Na pytanie: "czy zgadza się Pan/Pani, że NBP pod wodzą prof. Adama Glapińskiego skutecznie walczy z inflacją?" aż 48,5 proc. badanych odpowiedziało "zdecydowanie się nie zgadzam". Z kolei 16,7 proc. odpowiedziało "raczej się nie zgadzam".
Dwie trzecie Polaków jest zdania, że NBP nie działa tak, jak powinien
Z sondażu United Survey dla Wirtualnej Polski i money.pl wynika, że blisko dwie trzecie badanych krytycznie ocenia działania NBP podejmowane w walce z drożyzną. 26,9 proc. ocenia pozytywnie działania banku centralnego, a blisko 8 proc. nie ma zdania. Najwięcej zwolenników NBP ma wśród elektoratu Zjednoczonej Prawicy.
Wśród wyborców niezdecydowanych aż 97 proc. badanych ocenia negatywnie sposób walki z inflacją w wykonaniu NBP pod wodzą prof. Glapińskiego. Co jest o tyle ciekawe, że partie polityczne w swoich działaniach prekampanijnych prawie w ogóle nie pokazują, w jaki sposób mają zamiar ją ugasić. Wręcz przeciwnie, zarówno po stronie opozycyjnej, jak i rządowej słychać chór polityków rzucających kolejne obietnice, które mogą być proinflacyjne, czyli przyczynić się do wzrostu, a nie spadku cen.
Jeszcze nigdy nie było tak źle
O skomentowanie wyników sondażu redakcja money.pl poprosiła Janusza Jankowiaka, głównego ekonomistę Polskiej Rady Biznesu. Jego zdanie na ten temat jest jasne.
Bank centralny kiepsko wypada przy ocenach wywiązywania się ze swego mandatowego celu. Źle w oczach profesjonalnych prognostów (kwartalna ankieta makroekonomiczna NBP); słabo w opinii ponad 40 osobowej grupy analityków (ankieta Rzeczpospolitej), a teraz jeszcze tę negatywną notę potwierdza sondaż na reprezentatywnej ogólnopolskiej próbie. Można by wiec powiedzieć - bez zaskoczeń. Inflacja ponad 2,5 proc. celem do roku 2027 nikomu podobać się nie może - uważa ekonomista.
Zwraca on szczególną uwagę na upolitycznienie tematu walki z drożyzną. Widzimy to w ocenach banku centralnego, które są w pełni zbieżne z podziałami politycznymi.
- Pokazuje to, jak bardzo w okresie ostatnich lat ta niezależna z definicji, wolna od wpływów politycznych, ważna dla gospodarki, instytucja przeszła deprofesjonalizację. Prezes NBP wybierany jest przez polityków. RPP wybierana jest przez polityków. Ale nigdy jeszcze w okresie post-transformacyjnym cały bank nie był oceniany tak źle przez zawodowców i tak jednoznacznie w oparciu o kryterium politycznych podziałów w kraju - podkreśla Jankowiak.
- Bardzo to smutne. I będzie też kosztowne. Bo brak reputacji kosztuje. A ceną jest albo wyższa od celu inflacja, albo większa utrata bieżącego PKB - podsumowuje ekspert Polskiej Rady Biznesu.
143 zł zamiast 100 zł. Polacy płaczą i płacą
Dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego, wylicza z kolei, że Polacy, niezależnie od tego z kim i czy w ogóle z kimkolwiek wiążą swoje polityczne nadzieje, płacą dzisiaj 143 zł za dokładnie ten sam koszyk zakupów, za który płacili 100 zł w 2019 r.
- Za żywność płacą dzisiaj prawie 52 proc. więcej niż w 2019 r., za nośniki energii ponad 85 proc. więcej, a za paliwo do samochodów osobowych o 40 proc. więcej. Tak wygląda skuteczność polityki pieniężnej realizowanej przez NBP i Radę Polityki Pieniężnej pod wodzą prezesa Adama Glapińskiego. Gdyby polityka ta była skuteczna, cena koszyka zakupów nie powinna wzrosnąć o więcej niż 10-15 proc. - wyjaśnia ekspertka.
Jej zdaniem inflacja nad Wisłą zaczęła żyć swoim dynamicznym życiem, a prezes Glapiński w czasie comiesięcznych wystąpień po posiedzeniach RPP opowiadał o wszystkim:
- O kotach, kiszonkach, życiu studenckim za jego młodości, wyjazdach z żoną pod namiot, złych ekonomistach, dziennikarzach i politykach opozycji, cudzie w polskiej gospodarce dzięki obecnie rządzącym, płaskowyżu, braku znaczenia KPO, czyli 160 mld zł dla polskiej gospodarki, ale niewiele o prowadzonej polityce pieniężnej, za którą odpowiada, jej przyczynach i perspektywach jej zmian - wymienia ekonomista.
Dlatego też w ocenie Krzysztoszek, trudno się dziwić, że 2/3 badanych uznało politykę prowadzoną przez NBP i RPP za nieskuteczną.
- Codziennie czują to i będą czuli przez najbliższe 2-3 lata we własnych kieszeniach - podsumowuje ekspertka UW.