Kalendarz na rok 2024 okazał się szczególnie łaskawy dla osób, które lubią wypoczywać. Końcówka maja to bowiem kolejna okazja w miesiącu, by spędzić długi weekend, wypoczywając nad morzem lub w innym wybranym miejscu. Specjalistyczne serwisy, które zajmują się branżą noclegową, nie mają wątpliwości, że przełom maja i czerwca będzie udany dla właścicieli obiektów noclegowych.
- Tegoroczna czerwcówka wypada wcześniej niż zwykle. Do wakacji zostało jeszcze trochę czasu, pogoda dopisuje, więc chętnie decydujemy się na dodatkowy wyjazd - tłumaczy w rozmowie z money.pl Agnieszka Rzeszutek, ekspertka Nocowanie.pl, największego polskiego portalu noclegowego.
Przyznaje też, że liczba rezerwacji na czerwcówkę jest około trzy razy wyższa niż w zeszłym roku. - Przy czym spodziewamy się kolejnego znacznego wzrostu podczas najbliższego weekendu, bo trend odkładania decyzji o krótkim krajowym wyjeździe na ostatnią chwilę nadal się utrzymuje - podkreśla.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy znów wyjechali. I znów narzekają na ceny
Właściciele obiektów noclegowych potwierdzają w rozmowach z money.pl, że Polacy faktycznie tłumnie wykorzystują długi weekend, by odpocząć. Wielu turystów narzeka jednak na wysokie ceny.
- Polacy narzekają na ceny, bo jesteśmy narodem, który zawsze narzeka. To taka tradycja - śmieje się właściciel nadmorskiego obiektu. Po takich słowach dla spokoju w prowadzeniu interesu prosi o zachowanie anonimowości.
Wtóruje mu małżeństwo prowadzące biznes w innej części wybrzeża. - Polacy narzekają. Można by nawet powiedzieć, że są bardzo roszczeniowi - mówią i też proszą o niepodawanie nazwiska. Potwierdzają też wzrost cen. - Ceny są wyższe o jakieś 20 proc. niż rok temu. Tanio nie jest, ale przecież wzrosły ceny energii, paliwa, kosztów pracy. Niestety. Tanio już było i taniej nie będzie - tłumaczą.
Wyjaśniają też, że wielu turystów, którzy wybierają pobyt nad morzem, oszczędza na kosztach wyżywienia. - Wolą albo sami gotować, albo wybierają te miejsca, gdzie jest chociaż trochę taniej - dodają.
Nie wszyscy podnieśli ceny
Z kolei Dorota Lipska, właścicielka domu wczasowego Max w Darłówku, w rozmowie z money.pl przekonuje, że branża robi wiele, by ceny nie wzrosły. - W naszym ośrodku nie podnieśliśmy cen. Są na poziomie zeszłorocznym. A przecież wszystko drożeje. I to nie tylko nad morzem - tłumaczy.
Pytana o wzrosty cen w gastronomii przyznaje, że trzeba szykować się na większe wydatki. - Ale gdzie ceny nie rosną, niech pan powie? Poza tym to często kwestia świadomego wyboru. Może pan iść na lody za 8 zł albo za 28, to zależy w dużej mierze od tego, ile turyści chcą wydać - tłumaczy.
Polacy zmienili zwyczaje turystyczne
Dorota Lipska przyznaje też, że turyści zmienili nieco swoje zwyczaje. Coraz częściej rezerwują bardzo krótkie pobyty.
Ludzie pracują, mają swoje firmy, dlatego często decydują się na krótki wypoczynek. Czasy, w których ludzie dostawali dwa tygodnie wakacji w zakładzie pracy, powoli przechodzą do przeszłości. Teraz częściej rezerwują pobyt na weekend, kilka dni - mówi.
- Zauważamy też olbrzymi wpływ pogody na zainteresowanie noclegiem. Ludzie reagują znacznie bardziej impulsywnie: jest ładna pogoda, można wziąć dzień lub dwa wolnego, dzwonią po rezerwację - opisuje.
Przekonuje też, że branży przydałby się kolejny impuls finansowy od rządu. - W zeszłych latach bardzo pomógł bon turystyczny. Gdyby wrócił, to z pewnością byśmy się ucieszyli. I państwo też, bo kiedy my zarabiamy, to przecież odprowadzamy podatki, składki - tłumaczy.
Turystyka w Polsce na fali. 60 proc. Polaków planuje wyjazd na wakacje
Tłumy w majowo-czerwcowy weekend to dobry prognostyk na cały sezon. A ten zapowiada się dość optymistycznie - wynika z analiz Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Jak wskazują jego eksperci, liczba turystów korzystających z noclegów w Polsce wróciła w 2023 r. do poziomu sprzed pandemii COVID-19, osiągając według danych GUS 36,2 mln osób. Dobre prognozy dla branży turystycznej wynikają z rosnących realnych wynagrodzeń Polaków oraz deklaracji dotyczących planów wyjazdowych. Według CBOS 64 proc. dorosłych mieszkańców kraju zamierza w tym roku wyjechać na co najmniej dwudniowy wypoczynek.
36,2 mln turystów, korzystających z noclegów, oznacza wzrost o 3,3 proc. w porównaniu z rokiem 2022. Tym samym ruch turystyczny wrócił do poziomu notowanego w rekordowym 2019 r. Zgodnie z badaniami CBOS na co najmniej dwudniowe wyjazdy wakacyjne zdecydowało się w ubiegłym roku 61 proc. Polaków - to najlepszy wynik od początku prowadzenia badań w 2012 r.
Rosnące wynagrodzenia zachęcają. Dobre perspektywy na 2024 r.
Ci, którzy nie decydują się na wyjazd wakacyjny, podają najczęściej jako powód brak pieniędzy. Na ten czynnik wskazuje według różnych statystyk od 25 do 33 proc. ankietowanych - podaje PIE. I zaznacza, że początek 2024 r. przyniósł rekordowy wzrost realnych wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw. W przypadku osób otrzymujących płacę minimalną, siła nabywcza pensji zwiększyła się w ujęciu rocznym aż o 18,7 proc. Instytut przewiduje, że wyższe dochody przełożą się na wzrost konsumpcji, w tym większą liczbę wyjazdów wakacyjnych.
Polski Instytut Ekonomiczny spodziewa się kontynuacji pozytywnego trendu w turystyce nad Wisłą również w bieżącym roku. Co istotne, w 2023 r. na wakacje pojechało finalnie o 5 pkt. proc. więcej osób, niż deklarowało to wcześniej. PIE ocenia, że ze względu na rosnące wynagrodzenia również w tym roku liczba wyjeżdżających będzie wyższa od obecnie deklarowanej (jak już pisaliśmy, jest to 64 proc. ankietowanych).
Zamożniejsze regiony wyjeżdżają częściej
PIE zwraca uwagę na zróżnicowanie aktywności turystycznej w zależności od wielkości miejsca zamieszkania. Z danych CBOS wynika, że w miastach liczących powyżej 500 tys. mieszkańców na wakacje w 2023 r. wyjechało 83 proc. osób. Tymczasem na wsiach odsetek ten spadł do 48 proc.
W porównaniu z innymi krajami Europy, Polacy chętniej spędzają urlopy w ojczyźnie. Jak podaje PIE, w 2022 r. 42 proc. mieszkańców kraju wypoczywało w Polsce, podczas gdy średnia dla całej UE wynosiła 32 proc. Pod tym względem wyprzedzały nas jedynie Francja (55 proc.) i Hiszpania (48 proc.). Ogółem średni odsetek osób wyjeżdżających na wakacje w UE jest zbliżony do wyniku Polski i wynosi 61 proc. Najwyższe wskaźniki zanotowano w zamożnych państwach, takich jak Norwegia (89 proc.) czy Szwajcaria (88 proc.), a najniższe w Rumunii (27 proc.) i Bułgarii (28 proc.).
Perspektywy dla polskiej turystyki w 2024 r. rysują się zatem optymistycznie. Rosnące realne dochody Polaków i dobre doświadczenia z poprzedniego sezonu powinny skłonić większą liczbę osób do wyjazdu na urlop.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl