Na koniec ubiegłego roku Polacy mieli - oficjalnie - 843,8 tys. egzemplarzy broni palnej. To o 83,6 tys. więcej niż rok wcześniej i aż o 185,4 tys. więcej niż w grudniu 2021 r. - pisze gazeta.
Sikorski: jesteśmy gotowi podwoić wydatki na obronę
"Liczba sztuk broni podwoiła się od 2016 r., a ubiegły rok był rekordowy, jeśli chodzi o liczbę nowych pozwoleń. Wydano ich aż 40,9 tys., więcej niż w 2022 r., czyli roku wybuchu wojny w Ukrainie. W poprzednich latach nowych pozwoleń wydawano po kilkanaście tysięcy" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
- Sam kupiłem sobie broń, choć tylko czarnoprochową. To kwestia odpowiedzialności za moją rodzinę. Mieszkam w regionie, do którego Ruscy mogą dotrzeć w pół godziny - komentuje trend cytowany w artykule Jarosław Sachajko, poseł Kukiz’15.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojna w Ukrainie i "zaległości do nadrobienia"
"Rzeczpospolita" pisze, że dane o wzroście pozwoleń wskazują na gwałtowny wzrost zainteresowania bronią palną. "Sprzyjało temu wprowadzenie przepisów ułatwiających dostęp do prywatnej broni przez przedstawicieli służb mundurowych" - wskazuje gazeta.
Głównym powodem zbrojenia, jak twierdzi poseł Sachajko, są obawy przed wybuchem wojny w Polsce. Mecenas Andrzej Turczyn, autor bloga popularyzującego broń palną, twierdzi jednak, że przyczyny trendu są bardziej złożone.
- W każdym normalnym społeczeństwie istnieje grupa, która chce posiadać dostęp do broni. W Polsce wskutek regulacji istniejących przez kilkadziesiąt lat do 2011 roku nie było to możliwe. Po prostu polskie społeczeństwo odrabia zaległości, a wojna tylko to przyspiesza - wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem.