Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Monday News
|

Polak podwyżki nie chce. Zaskakujący efekt pandemii COVID-19

7
Podziel się:

Nie pytamy, więc nie dostajemy podwyżki. Tak wynika z badań UCE Research i SYNO Poland. Aż trzech na czterech ankietowanych w ostatnim roku nawet nie rozmawiało na ten temat ze swoim szefem. Pandemia solidnie wystraszyła nas przed dyskusją o wyższej pensji.

Polak podwyżki nie chce. Zaskakujący efekt pandemii COVID-19
Przeciętne wynagrodzenie za brak pytania o podwyżkę. COVID-19 wystraszył Polaków. (Adobe Stock)

Jak wynika z sondażu przeprowadzonego w drugiej połowie czerwca przez UCE Research i SYNO Poland na próbie ponad 1100 dorosłych Polaków, w ciągu ostatnich 12 miesięcy 73,2 proc. badanych nie podjęło z własnej inicjatywy rozmowy ze swoim pracodawcą o podwyżce. Z kolei tylko 21,4 proc. zdecydowało się porozmawiać o lepszych warunkach finansowych.

- Trudno powiedzieć, na ile pandemia ma wpływ na ww. wyniki. W wybranych branżach, które były do tej pory objęte głębokim lockdownem, istnieje teraz raczej problem braku rąk do pracy niż niewystarczającej przestrzeni do rozmowy o podwyżkach wynagrodzeń - komentuje Jakub Bińkowski, członek zarządu i dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

- Ponadto płace w Polsce rosną mimo pandemii. Pracodawcy sami chętnie podnoszą pensje, bo o wykwalifikowanego pracownika jest coraz trudniej - dodaje.

Zobacz także: Nowy obowiązek od 1 lipca. Pomagamy wypełnić formularz

Patrząc na wiek respondentów, o podwyżki starały się głównie osoby mające 30-39 lat – 34,6 proc. Natomiast na drugim końcu zestawieniu widzimy ankietowanych w wieku 60 i więcej lat - 5,3 proc.

- Trzydziestolatkowie to pracownicy, którzy wciąż zdobywają doświadczenie zawodowe i szybko nabywają nowe kompetencje. Ponadto nie osiągnęli jeszcze szczytowego poziomu swoich zarobków, dlatego decydują się na rozmowy o podwyżkach. Natomiast osoby po 60-tce są zazwyczaj blisko zakończenia pracy. Ich płace też mogą się zmieniać, ale efekty takiego cyklu kariery nie są już widoczne. Samo doświadczenie zawodowe nie jest premiowane podwyżkami - mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Uwzględniając miesięczne dochody netto badanych, o podwyżki starały się przede wszystkim osoby uzyskujące 5000-6999 zł - 34,1 proc.. Na kolejnym miejscu znaleźli się respondenci, którzy wskazali kwotę 7000-8999 zł - 33,9 proc.

- Ten rozkład sugeruje, że rozmowy o podwyżkach inicjowały z reguły osoby zarabiające nieco powyżej przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. Być może wpływ na to ma pewne poczucie komfortu ekonomicznego i bezpieczeństwa na rynku pracy. Pracownicy lepiej wykwalifikowani w większości sektorów raczej nie mają problemu ze znalezieniem nowego miejsca zatrudnienia - zaznacza ekspert Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Osoby, które zainicjowały rozmowy o lepszych warunkach płacowych, podzieliły się też wiedzą o ich efektach. I tak 37,6 proc. ankietowanych udało się załatwić podwyżkę. Natomiast 31,4 proc. respondentów przyznaje, że w trakcie dyskusji nic nie ustalono. Z kolei w 21,2 proc. przypadków szefostwo prosiło o odłożenie rozmowy na lepsze czasy.

- Widać zatem, że pracownicy niezbyt często inicjowali tego typu rozmowy. A jak już decydowali się na ten krok, to tylko część z nich uzyskała wyższe wynagrodzenia. Wiadomo, że pewne firmy dobrze radziły sobie w pandemii, bo wzrósł popyt na ich usługi. To oczywiście stwarzało dobre warunki do tego, żeby porozmawiać na temat podniesienia płac. Ci pracodawcy najczęściej nie sprzeciwiali się podwyżkom, zgadzali się na propozycje pracowników - zaznacza główny ekonomista FPP.

Jak stwierdza Jakub Bińkowski, wysoki odsetek rozmów o podwyżce zakończył się sukcesem zatrudnionych. Świadczy to o tym, że sytuacja na rynku pracy jest dla pracowników generalnie korzystna. Mamy bardzo niską stopę bezrobocia, spowodowaną m.in. malejącą liczbą osób w wieku produkcyjnym, co w dłuższej perspektywie oznacza spory problem demograficzny. Do tego dochodzą dynamicznie rosnące wynagrodzenia i warunki sprzyjające raczej rywalizacji o pracownika, szczególnie w niektórych sektorach.

- Tu jednak mówimy o ostatnich dwunastu miesiącach, a więc o czasie naznaczonym pandemią i dużą niepewnością. W takich warunkach pracownicy są nastawieni przede wszystkim na utrzymanie zatrudnienia. Natomiast sytuacja się poprawia. Ostatnie 2 miesiące to znoszenie obostrzeń i ożywienie gospodarki. Kolejny rok będzie wyglądał już inaczej. Firmy wchodzą w okres odrabiania strat, w wielu z nich skutki pandemii są już mniej odczuwalne - dodaje Łukasz Kozłowski.

Do tego 82,5 proc. Polaków przyznaje, że ich szefostwo z własnej inicjatywy nie podjęło w ostatnim roku rozmowy o podwyżce. Z kolei 12,1 proc. badanych doświadczyło takiej sytuacji, a 5,4 proc. ankietowanych nie pamięta tego.

- Widać więc, że pracownicy i szefowie inicjowali temat podwyżek z różną częstotliwością. Podejrzewam, że w przypadku pracodawców były to głównie podmioty z branż, które nie odczuły zbyt mocno wpływu pandemii. Podnoszenie poziomu wynagrodzeń, wciąż na warunkach pandemicznych, mogło być po prostu warunkiem utrzymania personelu w firmie i zapewnienia odpowiedniego poziomu satysfakcji - podsumowuje główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
MondayNews
KOMENTARZE
(7)
WYRÓŻNIONE
Soprano
3 lata temu
A czego tu się bać podwyżki muszą być inaczej sami będę pracować z te śmieszne wynagrodzenie.
TrybunalStanu
3 lata temu
hiperinflacja i brak możliwości podwyżki pensji witamy w pisowskim raju glapińskiego
Marcus
3 lata temu
Jak nie przychodzą jak pensje wzrosły o 10% średnio. I pos szykuje inflację więc będzie się działo
NAJNOWSZE KOMENTARZE (7)
Programista
3 lata temu
Iść po podwyżkę ? To trzeba na głowę upaść, po co się męczyć ? Jak pracodawca sam do Ciebie nie przychodzi no najmniej raz na pół roku z propozycją podwyżki min. 10% to po prostu zmień pracodawcę, 100 innych pracodawców już czeka w kolejce na jego miejsce.
I tyle
3 lata temu
Bardzo chciał bym żyć w normalnym kraju
Piotrek
3 lata temu
Prawda jest taka ze wystarczy wprowadzić dochód podstawowy a pensje wzrosną ludzie są zadłużeni i boja się utraty pracy dlatego w Polsce są tak niskie pensje a ceny wyższe niż na zachodzie do czasu ja widze u siebie w pracy 80 % pracowników 55 lat plus za 10 lat armadedon
TrybunalStanu
3 lata temu
hiperinflacja i brak możliwości podwyżki pensji witamy w pisowskim raju glapińskiego
Marcus
3 lata temu
Jak nie przychodzą jak pensje wzrosły o 10% średnio. I pos szykuje inflację więc będzie się działo