Praca po znajomości? To nie musi być obelga. Zwłaszcza że jest to najpopularniejszy w Polsce sposób na znalezienie zatrudnienia. Według badań Zielonej Linii – Centrum Informacyjnego Służb Zatrudnienia prawie 70 proc. pracowników znajduje pracę właśnie dzięki poleceniu znajomego. Z drugiej strony, jak pokazuje wiosenne badanie Pensjometr.pl, jedynie 3,6 proc. polskich pracodawców płaci za takie polecenia.
Nie znasz kogoś, kto...?
Przez lata działało to prosto – szef pytał, czy znasz kogoś, kto nadaje się na konkretne stanowisko, ty odpowiadałeś, kolega dostawał pracę. Zarabiała firma. Zarabiał kolega. Ty nie miałeś nic. W kontekście badania, że 7 na 10 pracowników znajduje pracę przez polecenie, można stwierdzić, że Polacy wyjątkowo chętnie dzielili się z pracodawcami informacjami o wymiernej cenie. Nie dostając w zamian nic. No może poza poklepaniem po plecach.
Bezrobocie w górę. Minister potwierdza gorsze dane
Sytuacja zaczęła zmieniać się razem z rynkiem pracy. Im trudniej o dobrego pracownika, tym chętniej pracodawca gotów jest zapłacić za polecenie.
- Systemy poleceń stają się coraz popularniejsze i nie ma się co temu dziwić. Są po prostu skuteczne – z jednej strony skracają czas potrzebny na znalezienie kandydata i przeprowadzenie procesu rekrutacyjnego, z drugiej spada ryzyko tego, że pracownik odejdzie po okresie próbnym. W Grant Thornton system poleceń działa i niemal 100 proc. osób zatrudnionych w taki sposób pracuje u nas o wiele dłużej niż 3 miesiące - mówi w rozmowie z money.pl Monika Smulewicz, dyrektor zarządzający w Grant Thornton i ekspert ds. prawa pracy.
O tym, jak bardzo cenne są informacje o kompetentnych osobach gotowych zmienić pracę, świadczą proponowane w zamian kwoty. - W mojej obecnej firmie płaci się 3 tys. zł za skuteczne polecenie. W jednej z poprzednich można było dostać 2 tys. euro - mówi nam Paweł, programista, w branży od 7 lat.
- Niestety minęły czasy, gdy standardem były kwoty wyższe niż 5 tys. zł za polecenie - dodaje Marcel, specjalista IT od 10 lat. Legendami obrosły już propozycje sięgające 10 czy 12 tys. zł, choć, jak przyznaje, wciąż można "wyhaczyć" niezłe oferty. - Najczęściej słyszę od kolegów o 3 tys. zł, choć nie ukrywam, że za doświadczonych programistów firmy gotowe są zapłacić nieco więcej - dodaje.
Nie tylko IT
Ale płacenie za polecenie kolegi do pracy to nie tylko domena branży IT. Z badania Pensjometru, wynika, że firmy technologiczne faktycznie są liderami, ale za ich plecami robi się ciasno – dołączają przedsiębiorstwa zajmujące się elektrycznością, zaopatrzeniem w wodę czy gospodarką odpadami oraz działające na rynkach finansowym i ubezpieczeń.
Z drugiej strony, od 2017 r. system poleceń funkcjonuje m.in. w Biedronce (gdy startował program "Polecam Biedronkę" za polecenie można było zgarnąć 1 tys. zł w ratach). Dużo lepsze pieniądze za polecenie – nawet jeśli nie jest się pracownikiem firmy - oferuje dziś Murapol. Za polecenie kierownika budowy polski deweloper jest gotów zapłacić nawet 5 tys. zł.
Zarówno Murapol, jak i Biedronka korzystają z tego samego narzędzia – platformy ShareHire. Nie są jedynymi – firma chwali się, że ich klientami są także m.in. PZU, Orange czy Bank Millenium.
Wymienione wcześniej marki to duże przedsiębiorstwa i międzynarodowe firmy. Systemy premiowe za polecanie pracowników działają bowiem w około 11,4 proc. firm z kapitałem zagranicznym działającym na rynku polskim. Dla porównania, odsetek korzystających z tego rozwiązania wśród firm z polskim kapitałem wg badania Pensjometru, był niższy niż 2 proc. Za sprawą tego, że to duże firmy, ich oddziaływanie na pracowników jest znacznie większe.
Jak przypomina Monika Smulewicz, systemy poleceń to element budowania marki. Dlatego nie powinno dziwić, że pojawił się najpierw w firmach o zachodnim kapitale. - Większość nowości w branży HR przychodzi do nas Zachodu, ale bardzo szybko przenika do polskich przedsiębiorstw - dodaje ekspertka.
Twoja firma nie płaci? Nie szkodzi
Osoby, których pracodawcy wciąż nie zdecydowali się na płacenie za polecenia pracowników, nie stoją na straconej pozycji. Ewidentną lukę na rynku starają się zapełnić startupy – choćby węgierskie TalentUno, które aktywnie reklamuje się w mediach społecznościowych i jest gotowe płacić za polecanie znajomych do tworzonej przez nich bazy potencjalnych pracowników.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl