Opinia dr hab. Pawła Kubickiego oraz dr Zofii Szwedy-Lewandowskiej z Katedry Polityki Społecznej Szkoły Głównej Handlowej powstała w ramach projektu #RingEkonomiczny money.pl. To format dyskusji na ważne, ale kontrowersyjne tematy społeczne i ekonomiczne. Tematem przewodnim siódmej edycji tego projektu są zasady przyznawania świadczenia 800 plus, w szczególności dla imigrantów. Równolegle z tekstem Kubickiego i Szwedy-Lewandowskiej publikujemy opinię dr Marcina Mrowca, głównego ekonomisty Grant Thornton, a także wprowadzenie do dyskusji, w którym Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl, przedstawia wyniki sondy wśród szerokiego grona ekonomistów.
Dyskusja nad powiązaniem wypłaty świadczenia 800 plus dla dzieci ukraińskich z obowiązkiem pracy ich rodziców spotkała się z szerokim poparciem społecznym. Również wielu polityków, od Rafała Trzaskowskiego (odświeżającego pomysł Konfederacji), przez polityków KO, PSL, PiS, po wspomnianą Konfederację, opowiedziało się za tym pomysłem. Przeciwne były jedynie Lewica i Polska 2050. Wdrożenie tej propozycji i objęcie nią wszystkich dzieci cudzoziemców wydaje się więc przesądzone.
Uważamy jednak, że w tym przypadku potencjalne zyski polityczne przeważyły nad kosztami społecznymi i ekonomicznymi, co postaramy się uzasadnić.
Aby zrozumieć kontekst tej dyskusji, musimy cofnąć się do 2015 r. i przyjrzeć ówczesnemu programowi 500 plus. Był to flagowy projekt wyborczy Prawa i Sprawiedliwości, który znacząco przyczynił się do zwycięstwa tej partii. Patrząc z perspektywy czasu, oznaczał znaczącą poprawę sytuacji materialnej rodzin z dziećmi, szczególnie tych wielodzietnych (płaca minimalna w 2015 r. wynosiła 1750 zł brutto). Jednocześnie zamrożono wcześniejsze zasiłki rodzinne z pomocy społecznej i ten stan trwa do dziś. W 2025 r. przysługują one tylko wtedy, gdy dochód rodziny w przeliczeniu na osobę albo dochód osoby uczącej się nie przekracza 674 zł, a kwota zasiłku to 95 zł na dziecko w wieku do 5 lat lub 124 zł na dziecko między 5 a 18. rokiem życia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po trzecie, program 500 plus miał być mechanizmem pozytywnie wpływającym na dzietność i sytuację demograficzną kraju, co nie do końca się udało. Wzrost urodzeń był umiarkowany i krótkotrwały - jedynie wkrótce po wprowadzeniu świadczenia. Co istotne, świadczenie to jedynie w niewielkim stopniu wpłynęło na aktywność zawodową kobiet, nieznacznie dezaktywizując matki z kilkorgiem dzieci.
800 plus to jedyny działający mechanizm wsparcia rodzin
Ten kontekst jest kluczowy w dyskusji nad wspieraniem dzieci cudzoziemców mieszkających w Polsce, zarówno migrantów przymusowych z Ukrainy, jak i osób przyjeżdżających z innych krajów i posiadających prawo do pracy na naszym rynku. Zrealizowanie obietnicy wyborczej PiS w postaci oddzielnego świadczenia rodzinnego i brak jego integracji z resztą systemu sprawia, że dla obecnego 800 plus nie ma realnej alternatywy.
Wskutek relatywnie wysokich kosztów tego świadczenia, Polska nie była w stanie wdrożyć bardziej złożonych programów pronatalistycznych. Zostaliśmy więc z niską dzietnością i szybko starzejącą się populacją, ale jednocześnie z wyraźnym skokiem jakości życia rodzin wielodzietnych i całkiem dobrym zabezpieczeniem podstawowych potrzeb wszystkich dzieci, przy braku negatywnych konsekwencji dla rynku pracy.
Niezależnie od debaty o polityce rodzinnej i dzietności, toczy się debata migracyjna, podzielona na nurt populistyczny i nurt gospodarczy. Na poziomie gry politycznej mamy do czynienia z zarządzaniem strachem związanym z "falą migracji", która ma zalać Polskę. Na poziomie gospodarczym obserwujemy rosnący udział cudzoziemców w rynku pracy, który przekroczył 6 proc. ogółu pracujących. Ekonomiści są zgodni, że polski rynek pracy w najbliższych latach będzie stałego napływu siły roboczej, ponieważ znacznie więcej starszych pracowników odchodzi z rynku, niż młodych na niego wchodzi.
Musimy zdać sobie sprawę, że Polska z perspektywy Afryki czy Azji jest bogatym krajem UE z chłonnym rynkiem pracy. Racjonalna dyskusja ekonomiczna powinna zatem koncentrować się na tym, jak zintegrować cudzoziemców, a nie jak ich powstrzymać przed przyjazdem do Polski. Dyskutujemy zatem nie o tym, czy cudzoziemcy będą przyjeżdżać do Polski, ale o tym, jak będą sobie radzić i ewentualnie kto będzie przyjeżdżał.
ZUS odnotowuje rocznie około 300 tys. nowych emerytów, a liczba urodzeń w Polsce nadal spada. Zgodnie z najnowszymi szacunkami GUS, w 2024 r. urodziło się tylko około 252 tys. dzieci. Przybywa więc osób w wieku poprodukcyjnym, a ubywa potencjalnych przyszłych pracowników. W perspektywie 10-15 lat luka ta gwałtownie wzrośnie i dlatego istotne są działania zachęcające do pozostania w naszym kraju osób, które z różnych przyczyn zdecydowały się tu osiedlić i wychowywać dzieci. Równość w dostępie do świadczeń dla obcokrajowców mieszkających w Polsce może być taką zachętą.
Skutki będą odwrotne do zamierzonych
Wycofanie świadczeń na dzieci przyniesie skutki odwrotne od deklarowanych przez polityków i oczekiwanych przez wyborców. Nie zmniejszy ogólnej skali migracji i faktu, że cudzoziemcy stają się codziennością na polskim rynku pracy. Natomiast tak jak w przypadku polskich rodzin, wycofanie świadczenia 800 zł na dzieci imigrantów w przypadku utraty przez nich pracy spowoduje gwałtowne pogorszenie się sytuacji materialnej tych rodzin i ich ubóstwo.
Jednocześnie konieczność pracy za wszelką cenę pod groźbą nie tylko utraty wynagrodzenia, ale także świadczenia na dzieci, utrudniłaby awans zawodowy i ewentualną zmianę pracy na bardziej zgodną z kwalifikacjami.
W szczególnie trudnej sytuacji postawione zostałyby matki, które częściej stawałyby się ofiarami przemocy i mobbingu ze strony pracodawcy czy partnera, ponieważ nie miałyby bufora w postaci świadczeń na dzieci, dających minimalne zabezpieczenie finansowe w razie próby zmiany swojej sytuacji życiowej czy zawodowej. Osłabiłoby to również integrację tych cudzoziemców, którzy przyjechali do Polski całymi rodzinami, ich dzieci chodzą do polskich szkół i prawdopodobnie zostaną tu na stałe. Choćby z tego powodu, że ubóstwo jest nadal w Polsce powodem do dyskryminacji oraz istotną przyczyną wykluczenia społecznego.
Jednocześnie już wprowadzone mechanizmy, takie jak kontrola ruchu granicznego oraz powiązanie pobierania 800 zł z realizacją obowiązku szkolnego, są wystarczające aby stwierdzić, że dane dziecko przebywa na terenie kraju i tu się uczy. Co nie tylko ogranicza możliwe nadużycia, ale oznacza, że jest na dobrej drodze do pozostania w Polsce na stałe. Warto zatem inwestować w jego rozwój.
Można oczywiście uznać, że nie ma żadnej gwarancji, że rodzina cudzoziemska z Polski nie wyjedzie i takie przypadki będą się zdarzać. Dokładnie to samo można jednak powiedzieć o tysiącach polskich rodzin wyjeżdżających z Polski i układających sobie życie poza krajem.
Podsumowując, widzimy pewne korzyści polityczne, a dokładniej wyborcze, decyzji o pozbawieniu świadczenia 800 plus dzieci niepracujących imigrantów. Nie widzimy specjalnych korzyści ekonomicznych, ponieważ nie spowoduje to istotnych zmian na rynku pracy, gdzie ci cudzoziemcy, którzy mogą pracować, już są aktywni zawodowo.
Jesteśmy natomiast przekonani o negatywnych skutkach społecznych, co przełoży się na długofalowe koszty ekonomiczne. Pomysł na wycofanie uprawnień do 800 zł na dziecko w przypadku braku pracy rodziców zostanie wdrożony przede wszystkim po to, by zadowolić polskich wyborców kosztem dobrostanu dzieci ukraińskich, białoruskich i innych narodowości, czyli w dużej części naszych przyszłych obywateli. Uważamy, że to nie jest wystarczający powód, a wybory lepiej wygrać innymi metodami, niż podkopując solidarność społeczną i karmiąc ksenofobię.
Autorami opinii są dr hab. Paweł Kubicki, prof. SGH i kierownik tamtejszej Katedry Polityki Społecznej, oraz dr Zofia Szweda-Lewandowska, pracownik naukowy tej katedry.