Air Vanuatu były w bardzo trudnej sytuacji finansowej, odwoływały wiele połączeń do Australii i Nowej Zelandii praktycznie na ostatnią chwilę. Jak czytamy w branżowym serwisie, "problemy operacyjne", na które skarżyły się linie lotnicze, można uznać za prawdziwe i wyjątkowo poważne.
"Flota samolotów Air Vanuatu w ostatnim czasie składała się z jednego wąskokadłubowego Boeinga 737-800 oraz dwóch regionalnych De Havillandów DHC-6-300, jednego ATR-a 72-600 i jednego Britten-Normana BN-2, które pozwalały realizować rejsy wewnątrz Vanuatu i do innych mikropaństw w regionie" - czytamy.
Według danych ch-aviation.com z tej floty tylko dwa samoloty mają obecnie status "aktywny". Średni wiek floty Air Vanuatu to prawie 22 lata, a zawyżają ją turbośmigłowe DHC-6-300, których wiek przekracza 45 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problemy linii Air Vanuatu. Uziemiony Boeing 737
W styczniu jedyny B737 tej linii został uziemiony w australijskim porcie lotniczym Melbourne. "Przez ten czas zarząd linii nie wyjaśnił, dlaczego jedyny odrzutowiec, który zapewniał łączność międzynarodową, został uziemiony, poza szerokim odniesieniem się do niedoborów siły roboczej, inflacji wpływającej na koszty części zamiennych oraz niekorzystnych warunków kredytowych" - wyjaśniono.
Lokalne władze, będące jedynym właścicielem Air Vanatu, zdecydowały o postawieniu przewoźnika w stan likwidacji, co skutkuje odwołaniem wszystkich zaplanowanych rejsów. Likwidatorem została firma Ernst&Young. "Likwidatorzy zamierzają jak najszybciej wznowić działalność Air Vanuatu, rozważając jednocześnie wszelkie możliwości wzmocnienia pozycji przewoźnika" – oświadczył rząd mikropaństwa na Pacyfiku.
"Rynek Lotniczy" zwraca uwagę, że "sęk w tym, że szanse na to, że Air Vanuatu wznowi działalność, są bardzo małe". 48 proc. PKB Vanatu pochodzi z turystyki. Jedynym środkiem transportu między wyspami pozostaje prom. Międzynarodowe połączenia do stolicy - Port Villa - kontynuują dwaj przewoźnicy - Fiji Airways i Virgin Australia, ale w ograniczonym zakresie.