Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Polsce nie grozi głód, ale potrzebne są rezerwy żywności. Takie, które nie "wyparują" z magazynów

Podziel się:

Najwięksi producenci rolni na świecie wstrzymują eksport żywności i nakładają cła oraz kary na tych, którzy zakaz ten złamią. Polska - jeśli chodzi o zboża - jest praktycznie samowystarczalna, ale nasze zapasy szybko topnieją. Pokazała to sytuacja suszy, kiedy z naszych spichlerzy zniknęło rezerwowe ziarno. Sprzedano je przez Amsterdam tym, co więcej zapłacili. Teraz może być podobnie.

Polsce nie grozi głód, ale potrzebne są rezerwy żywności. Takie, które nie "wyparują" z magazynów
Szacuje się, że Polsce produkuje się ok. 35 mln ton zbóż rocznie, ale ile faktycznie - tego nie wie nikt. (Adobe Stock)

Rosja, Ukraina, a teraz także i Argentyna – trzy potężne spichlerze świata wstrzymują lub bardzo ograniczają eksport surowców rolno-żywnościowych. Ukraina zakazuje do odwołania wywozu m.in. jęczmienia, cukru i mięsa. Argentyna – wołowiny, pszenicy i soi.

W ich ślady idzie też Indonezja. Władze tego kraju zakazują wywozu oleju palmowego, który jest najczęściej używanym olejem na świecie. Serbia z kolei zakazuje eksportu pszenicy, kukurydzy, mąki oraz oleju spożywczego. Węgry i Bułgaria wstrzymują do odwołania eksport wszystkich zbóż do państw poza UE.

W każdym z tych krajów eksporterzy, którzy nie posłuchają, zapłacą potężne cła lub kary.

Zobacz także: Rosja użyje żywności jako broni? Ekspert komentuje możliwy kryzys

Wojna wywołana przez Putina w Ukrainie jest jak uderzenie skrzydeł motyla – tsunami odczuwalne jest już praktycznie na całym świecie.

Chleba nam nie zabraknie, chyba

W Polsce żywności, w tym szczególnie zbóż, na razie nie brakuje. Zbóż produkujemy rocznie ok. 35 mln ton i jesteśmy praktycznie samowystarczalni, jeśli chodzi o nasze zapotrzebowanie, no może poza jęczmieniem i kukurydzą, których jest w kraju za mało i musimy je sprowadzać, głównie z Ukrainy.

Za to w przypadku żyta czy pszenicy są lata, w których nasze zbiory przekraczają naszą konsumpcję o 10, a nawet 20 proc. Nadwyżki do tej pory wysyłaliśmy do państw Unii Europejskiej oraz Afryki.

Jednak producenci żywności apelują do rządu, by ten jak najszybciej zatrzymał eksport żywności i stworzył żelazne rezerwy na wypadek niedoborów. Portal Farmer.pl donosi, że ceny pszenicy konsumpcyjnej w portach sięgają już ok. 2 tys. zł za tonę, ale chętnych do sprzedaży nie ma. Producenci wstrzymują się z dostawami, czekając na rozwój wypadków na świecie.

Jak wynika z notowań giełdy zbożowej Rolpetrol jeszcze kilka tygodni temu ceny pszenicy wahały się w granicach 1,3 tys. zł za tonę.

- Zważywszy na doświadczenia znaczącego wzrostu cen po okresie żniwnym ostatnich dwóch lat, a także sytuacji w Ukrainie, rolnicy wstrzymują się ze sprzedażą zbóż, oczekując wyższego poziomu cen. W lutym był moment obniżenia cen rynkowych zbóż, ale wojna w Ukrainie spowodowała podniesienie cen zbóż i rzepaku na znacznie wyższy poziom - przyznaje Daniel Alain Korona, prezes zarządu spółki Elewarr. Podległa Ministerstwu Aktywów Państwowych jednostka zajmuje się m.in. magazynowaniem i przechowywaniem zbóż.

Korona dodaje, że przez znacznie mniejszy eksport zbóż z Polski niż w roku poprzednim, jest też mniejszy popyt na polskie zboża, a wiele młynów wcześniej zapewniło sobie zapasy surowca. - Aktualnie szacujemy (to szacunki, czyli mogą być obarczone błędem), uwzględniając znacznie niższy eksport w stosunku do roku poprzedniego i wyższe plony, że jest jeszcze potencjalnie do obrotu ok. 7-8 mln ton, z czego ok. 3 mln ton pszenicy – informuje prezes Korona.

W młynach mówili, że nie potrzebują zbóż

Stanisław Kacperczyk prezes Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych (PZPRZ) w rozmowie z money.pl potwierdza, że przed wojną w Ukrainie odbiorcy zbóż w kraju (głównie młyny i wytwórnie pasz) sygnalizowali producentom, że ich magazyny są pełne i nie potrzebują dostaw aż do okresu żniw.

Teraz okazuje się, że zboże jest poszukiwane. - Porty oferują obecnie producentom za tonę pszenicy konsumpcyjnej ok. 1,9 tys. zł, ale – po odliczeniu kosztu transportu - jest to w gospodarstwie w centrum Polski zarobek ok. 1750 zł. Tymczasem, do wyprodukowania tony zboża potrzebne są nawozy, których cena w zależności od rodzaju, wynosi od 3 tys. zł do nawet 6 tys.zł – wylicza prezes Kacperczyk.

Kacperczyk uważa, że rolnicy nie wstrzymują się z dostawami zbóż, ale chcą za nie zapłaty adekwatnej do nakładu pracy i kosztów środków produkcji (za nawozy, paliwo, środki ochrony roślin, części zamienne), które skokowo rosną.

Przypomina również, że o tej porze roku do punktów skupów przywożone jest ziarno z ubiegłorocznych żniw, które było na koszt producentów przez wiele miesięcy magazynowane – co również jest niemałym kosztem.

Zdaniem Zbigniewa Soleckiego z Giełdy Rolno-Paliwowej Rolpetrol, pomiędzy producentami a odbiorcami prowadzona jest jak zwykle gra rynkowa, by uzyskać optymalne ceny transakcji.

Jednak wojna w Ukrainie i ograniczenie eksportu żywności z wielu państw powoduje, że "gra" ta staje się momentami bardzo nerwowa, gdyż obarczona jest większym niż zwykle ryzykiem. Nie wiadomo np. czy producenci z Ukrainy będą w stanie produkować żywność i ją światu dostarczać?

– Niektóre młyny z woj. łódzkiego robiły teraz większe zapasy zbóż, bojąc się, że ceny pójdą jeszcze w górę, inni odbiorcy z kolei kupowali tylko na bieżące potrzeby produkcji, licząc, że ceny w końcu spadną – podaje przykład Solecki.

Państwo ma obowiązek nas wyżywić?

Tego, co nastąpi za miesiąc, góra dwa na rynkach żywnościowych obawia się poważnie Andrzej Ganter, szef Polskiej Federacji Producentów Żywności (PFPŻ UE). W nagraniu video dla Instytutu Gospodarki Rolnej ekspert podkreśla, że ceny, które teraz widzimy, są efektem ubiegłorocznych podwyżek środków produkcji oraz paliwa. Podwyżki, które wynikną z wojny w Ukrainie dopiero przed nami.

Ganter podkreśla, że już raz tak było, w czasie suszy, która ogarnęła świat, że polskie spichlerze miały być pełne zboża, a potem się okazało, że ziarno z nich "wyparowało" via Amsterdam. Zostało ono sprzedane tym, którzy zaoferowali wyższe stawki.

– To była sytuacja wywołana suszą, którą dało się opanować. Jeśli jednak dojdzie do niedoborów wojennych, potrzebna będzie interwencja rządu, który musi zacząć zarządzać zapasami strategicznymi, w taki sposób, by nie stało się to, co najgorsze, czyli by nie zabrakło dla nas żywności – podkreślił Ganter.

Zdaniem Garnera scenariusz może się powtórzyć i żywność, która ma stanowić naszą rezerwę, wyjedzie z kraju. Problem jest też to, że nie wiadomo, jaka jest rzeczywista produkcja rolna w kraju, wiele produktów rolnych jest magazynowanych w prywatnych magazynach.

– Liczy się tylko bezpieczeństwo żywnościowe kraju. Rząd ma konstytucyjny obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego obywatelom - przypomniał szef Polskiej Federacji Producentów Żywności.

Co państwo może zrobić?

Zdaniem dra hab. Mariusza Hamulczuka z Katedry Ekonomii Międzynarodowej i Agrobiznesu SGGW zakaz eksportu żywności z Polski – szczególnie do państw Unii Europejskiej – będzie niemożliwy. Na teranie całej Unii obowiązuje bowiem swoboda przepływu towarów. By żywność nie była wywożona poza Unię, zakaz eksportu musiałby obowiązywać we wszystkich krajach.

Również interwencyjny skup żywności przez państwo, który był kiedyś w Polsce praktykowany z powodów popytowych i podażowych, przy globalnym kryzysie, z jakim mamy teraz do czynienia oraz zróżnicowanej konsumpcji niewiele - zdaniem dra Hamulczuka - by dał.

Jego zdaniem w złagodzeniu sytuacji cenowej pomocne byłoby za to umocnienie złotego względem kursu walut, a w dłuższej perspektywie rewizja i zmiana celów narzuconych europejskiemu rolnictwu w Zielonym Ładzie. Osiągnięcie 25 proc. ekologicznej produkcji oraz odługowanie 5 proc. gruntów rolnych w Europie w sytuacji, w jakiej się teraz znaleźliśmy, jest praktycznie nierealne.

– Do tej pory żyliśmy przy bardzo niskich zapasach żywności. Produkcja odbywała się "just in time" (dostawa na czas – red.) – przypomina dr Hamulczuk.

Pandemia oraz wojna w Ukrainie spowodowały, że funkcjonowanie gospodarki rolno-żywnościowej należałoby zredefiniować. – Musimy produkować jak najwięcej żywności, zwiększać zapasy w latach, gdy produkcja jest wysoka, ale również handlować żywnością. Chociażby po to, by nie zagłodzić Afryki - podkreśla nasz rozmówca.

Hamulczuk przypomina, że polityka ograniczania eksportu towarów rolno-żywnościowych przez głównych graczy światowych, do której wielu nawołuje, w rzeczywistości prowadzi do napięć społeczno-politycznych w krajach najuboższych, gdzie wydatki na żywność stanowią 40, a nawet 60 proc. ogółu wydatków.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi informuje, że wg szacunków GUS, zbiory zbóż w 2020 r. wyniosły rekordowe 35,5 mln ton, tj. o 22,5 proc. więcej niż w 2019 r. W 2021 r. zbiory zbóż również były wysokie i są szacowane na 34,5 mln ton.  

Wg Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Rozwoju Wsi – PIB dwa ostatnie lata z rekordowymi zbiorami zbóż w Polsce pozwoliły na odbudowę zapasów, pomimo historycznie wysokiego wywozu ziarna z Polski w latach 2020 i 2021.

"Wysokie zbiory w ostatnich latach, odbudowa krajowych zapasów oraz niski eksport zbóż w bieżącym sezonie, pozwalają stwierdzić, że na chwilę obecną nie należy spodziewać się niedoborów ziarna na rynku krajowym" - czytamy w komunikacie prasowym MR i RW.

Niezależnie od powyższego ministerstwo zaznacza, że monitoruje na bieżąco rynek zbóż. " Bardzo niską podaż zbóż ze strony rolników w ostatnich tygodniach potwierdzają regularnie składane do MRiRW raporty z Oddziałów Terenowych KOWR" - napisano.

Zdaniem urzędników sytuacja w kraju jest b. zróżnicowana. Rolnicy potrzebują pieniędzy na zakup nawozów i paliwa pod nowe zbiory, więc podaż się zwiększa.

"Posiadamy informację, że np. duże podmioty skupujące na Podlasiu w większości posiadają znaczne zapasy zmagazynowanych zbóż, jednakże w większej części Polski obserwuje się duże zainteresowanie skupem zboża od rolników, którzy nadal oczekują na dalszy rozwój sytuacji cenowej" - informuje resort rolnictwa.

Zapytaliśmy Rządową Agencję Rezerw Strategicznych (RARS), jak wygląda dziś stan zapasów żywnościowych w kraju i jaka jest strategia na wypadek klęski głodu?

Kancelaria RARS odpowiedziała, że rezerwy żywnościowe są utrzymywane w grupach asortymentowych, np. zboża i produkty zbożowe, mięso i przetwory mięsne, tłuszcze roślinne i zwierzęce, produkty mleczne, inne (np. woda pitna mineralna, cukier).

"W ramach tych grup asortymentowych utrzymywane są surowce, półprodukty i produkty gotowe, które mogą być udostępniane w celu niwelowania negatywnych skutków wystąpienia różnego rodzaju sytuacji kryzysowych. Przeznaczenie udostępnianych rezerw każdorazowo jest określane w decyzji ministra właściwego ds. energii" – napisano w komunikacie.

Podkreślono, że zarówno asortyment rezerw, jak i ich ilość, a także rozmieszczenie w kraju określa Rządowy Program Rezerw Strategicznych, który jest ustalany na okres pięciu lat i jest dokumentem niejawnym. Kancelaria nie podaje, kiedy ostatni raz aktualizowano rządowy plan rezerw żywnościowych.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl