To, co nazywam "patykiem", to wymazówka, czyli typowo diagnostyczny patyczek higieniczny. Natomiast technologii, nad którą pracuje warszawska firma, poszukują najwięksi producenci sprzętu medycznego w Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji.
- Zacznijmy od tego, że cały świat boryka się z problemem zakażeń szpitalnych – mówi Piotr Garstecki, założyciel i prezes Scope Fluidics, fizyk i chemik z Instytutu Chemii Fizycznej PAN, profesor zwyczajny. Siedzimy w warszawskiej siedzibie firmy. Dokoła programiści, biochemicy, specjaliści od patentów. W głębi laboratoria i warsztaty.
– Nawet w 10 proc. hospitalizacji dochodzi do zakażenia bakteryjnego. Czyli co dziesiąty chory może zarazić się czymś dodatkowo w szpitalu. To niebezpieczne i bardzo obciążające dla systemu ochrony zdrowia – dodaje profesor.
Właśnie takim sytuacjom ma zaradzić urządzenie PCR|ONE, nad którym pracuje Scope Fluidics. Ma ono wykrywać patogeny, zanim dojdzie do zakażenia w szpitalu. Szybko i tanio. – Wyobrażam sobie, że takie urządzenie może stać w każdym gabinecie lekarskim. Kwadrans przed wizytą u lekarza robi pani taki test i wchodzi do gabinetu już z wydrukiem. Lekarz nie tylko widzi, co spowodowało chorobę, ale też na jakie antybiotyki te bakterie są oporne – tłumaczy dr Kamil Gewartowski, biochemik pracujący nad PCR|ONE.
Na razie w warszawskiej siedzibie Scope Fluidics stoją trzy prototypy PRC|ONE: Celinka, Danusia i Eliza. Moja próbka z nosa trafia do Elizy.
W poszukiwaniu gronkowca
Urządzenie nie jest duże, wielkością najbliższe mikrofalówce. Badanie trwa 20 minut. Wacik z mojego patyczka trafia na czip wsuwany do maszyny. Tam bakterie z próbki poddawane są lizie, czyli, inaczej mówiąc, rozpadowi. – Targamy je na wszystkie możliwe sposoby, by wyciągnąć z nich DNA – uśmiecha się Kamil Gewartowski. Stoimy przy maszynie w białych fartuchach, ochraniaczach na buty, rękawicach. Badania prowadzone są w sterylnych warunkach, aby nie roznosić materiału genetycznego pomiędzy laboratoriami.
Kiedy maszyna rozbierze już bakterie na czynniki pierwsze, próbka kilkadziesiąt razy musi zostać podgrzana i ochłodzona. Z 60 do 95 stopni w ułamek sekundy. Moduł, który potrafi tego dokonać, to wynalazek Scope Fluidics. Opatentowany w Polsce, Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych. Procedura w Chinach jest w toku.
- Chcemy przyspieszyć badanie. Teraz trwa około dwudziestu minut. Docelowo będzie trwało piętnaście – mówi Gewartowski. A ile takie badania trwają teraz? – Naszą konkurencją jest GeneXpert. U nich trwa ono nawet półtorej godziny – wyjaśnia.
Eliza, choć wygląda jak zupełnie gotowa maszyna, nie jest jeszcze ostateczną wersją PCR|ONE. – Będziemy ją jeszcze zmniejszać. Chcemy, żeby można było ją wygodnie postawić na blacie – wyjaśnia Kamil Gewartowski. Docelowo, kiedy taki sprzęt trafi do szpitali, można będzie przebadać wszystkich przyjmowanych. I od razu oddzielić tych zarażonych na przykład gronkowcem od pozostałych. Kolejni chorzy nie będą się zarażać. Będą wychodzić ze szpitala szybciej, będzie potrzebnych mniej leków, szybciej zwolnią się miejsca dla kolejnych chorych. Czysty zysk.
W poszukiwaniu lekarstwa
PCR|ONE nie jest jedyną maszyną, nad którą pracuje firma. Druga jest nieco większa – rozmiaru małej lodówki. Jej zadanie też jest nieco inne. – PCR|ONE w zamyśle ma działać bardzo szybko. Ma przebadać próbkę maksymalnie szybko i maksymalnie dokładne. Natomiast BacterOMIC ma określać, który antybiotyk będzie skuteczny w leczeniu zakażenia. Jest przeznaczony do laboratorium szpitalnego i potrafi obsłużyć aż 60 próbek od różnych pacjentów – tłumaczy profesor Garstecki.
Milion złotych dla najlepszych startupów
Ma to być odpowiedź na jedno z największych wyzwań współczesnej medycyny: spadek skuteczności antybiotyków. Coraz więcej bakterii jest na antybiotyki opornych. Przez to choroby – od zapalenia płuc po częste u dzieci zapalenia ucha – które jeszcze kilkanaście lat temu leczyło się szybko, dziś długo nie dają za wygraną. Z jednej strony dla światowej gospodarki to ogromne koszty. Z drugiej, problem ogólnoludzki. Wystarczy spojrzeć na statystyki WHO. Przez najbliższe 35 lat lekooporne bakterie mogą zabić nawet 300 milionów ludzi. Więcej niż nowotwory.
- Szacuje się, że w Europie tracimy około 800 tysięcy lat życia obywateli przez komplikacje po zakażeniach bakteryjnych. Gdyby zatem wszystkie były wyleczone szybko i skutecznie, ci, którzy na nie zapadli, żyliby łącznie 800 tysięcy lat dłużej – wskazuje profesor. BacterOMIC w ciągu kilku czy kilkunastu godzin potrafi przeprowadzić ponad 600 testów na każdej próbce. Za jednym zamachem może przebadać działanie wszystkich istniejących antybiotyków i ich kombinacji oraz wskazać skuteczne leczenie.
W poszukiwaniu pieniędzy
Pytam, ile to wszystko kosztuje. Zwłaszcza że w realiach polskiej służby zdrowia oszczędza się właściwie na wszystkim. – To wymaga zmiany myślenia. W Polsce wolimy finansować leczenie niż diagnostykę i zapobieganie. Ale nie tylko w Polsce. Tak jest właściwie na całym świecie, nie licząc może Holandii i Szwecji – mówi Garstecki. Ale to się zaczyna zmieniać. Jak wynika z rozmów Scope Fluidics z przedstawicielami rynku, szpitale byłyby zainteresowane szybkim wykrywaniem zakażeń, jeśli cena zmieści się w przedziale 20-30 euro za jeden test. Dla testu antybiotykowego poprzeczka cenowa jest na poziomie poniżej 10 euro. I do tego firma dąży.
Zainteresowanie rynku widać nie tylko w rozmowach. Zarówno PCR|ONE, jak i BacterOMIC jako jedyne urządzenia z Polski znalazły się w prestiżowym gronie siedmiu najbardziej przełomowych produktów diagnostycznych na świecie wybranych w konkursie przez American Association for Clinical Chemistry (AACC). BacterOMIC zdobył też od European Innovation Council (EIC) bardzo prestiżowy grant SME-Instrument w wysokości 1,9 mln euro. Fundacja na rzecz Nauki Polskiej wcześniej wsparła badania kwotą 1,5 mln zł.
Ale granty do dopiero początek. Scope Fluidics stoi u progu komercjalizacji wyników swojej pracy. Kluczowe będzie najbliższe dziewięć miesięcy. W tym czasie firma chce mieć gotowy prototyp produkcyjny PCR|ONE, a przed wakacjami – być gotowa do jego sprzedaży. – Obie maszyny chcemy wprowadzać na rynek we współpracy z partnerami – światowymi dostawcami systemów diagnostyki medycznej – ujawnia Piotr Garstecki. – Produkować będziemy w Polsce. Ale jeśli chodzi o sprzedaż, interesuje nas cały świat – dodaje.
Acha. I nie mam lekoopornego gronkowca.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl