Unia Europejska nie zamierza dłużej czekać i wysyłać ponagleń do polskiego rządu w sprawie uregulowania kar za dalsze działanie kopalni w Turowie. Bruksela przygotowuje się do "potrącenia" należności z wypłat budżetowych przyznanych Polsce - informuje Bloomberg.
Szczególnie że licznik kary wciąż bije. Obecnie nasz kraj powinien już zapłacić ponad 50 mln euro (ponad 227 mln złotych). Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej we wrześniu nałożył środek tymczasowy w postaci 500 tys. euro dziennie kary za dalsze działanie kopalni w Turowie.
Pieniądze nie będą powiązane z Krajowym Planem Odbudowy
Agencja przypomina, że Komisja Europejska wysłała już do Warszawy trzy wezwania do zapłaty i zagroziła, że zacznie naliczać również odsetki za opóźnienia. A "w ciągu najbliższych dni lub tygodni" - jak informuje Bloomberg - ma przejść od słów do czynów i sama wyegzekwuje należność.
Co istotne, jednak pieniądze, które ma zamrozić Komisja, nie będą pochodzić z Krajowego Planu Odbudowy. Agencja zwraca uwagę, że te środki de facto i tak obecnie są zamrożone, a ich wypłatę Bruksela uzależnia od zamrożenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Zresztą za dalszą działalność Izby Polska również musi płacić karę. W październiku TSUE nałożył rekordową karę w wysokości 1 mln euro dziennie za to, że sędziowie zasiadający w Izbie Dyscyplinarnej wciąż orzekają. KE analizuje obecnie odpowiedź Warszawy w tej sprawie.
Rzecznik rządu: nie zamierzamy płacić za Turów
Spełnia się zatem scenariusz, o którym informowaliśmy w money.pl. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, jednak ostrzegali, że windykacja należności przez KE wcale nie będzie taka prosta.
- Najprawdopodobniej rząd zostanie poproszony o przelanie tej kwoty. Oczywiście nie codziennie, ale np. po miesiącu. Nie ma wątpliwości, że powstaje tu roszczenie i pewnie pojawią się sposoby na windykacje. Jednak uszczuplanie o te kwoty funduszy unijnych nie będzie tak proste, jak się wydaje - wyjaśniał money.pl dr Janusz Wdzięczak, specjalista ds. funduszy unijnych z Instytutu Sobieskiego.
Pod koniec roku portal Onet.pl podał informację, że rząd jednak planuje za Turów zapłacić. Odpowiedni dokument w tej sprawie miał pojawić się na posiedzeniu rządu. Natychmiast jednak zdementował tę informację rzecznik rządu Piotr Mueller.
- Nie zamierzamy zapłacić kar, podtrzymujemy swoje stanowisko. Wprost mówi o tym przyjęta uchwała - przekazał Michałowi Wróblewskiemu, reporterowi Wirtualnej Polski, Piotr Mueller.
Jak podał w środę "Dziennik Gazeta Prawna", rząd planuje pozew do sądu arbitrażowego w Sztokholmie. Pismo strona polska ma wysłać Czechom w przyszłym tygodniu. Polski rząd chce też zmniejszenia kwoty rekompensaty za straty w środowisku naturalnym, jakie mają ponosić Czesi w związku z działaniem polskiej kopalni.
Polsko-czeski spór o Turów
Czechy wniosły do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) skargę przeciwko Polsce w sprawie rozbudowy kopalni Turów pod koniec lutego br. Jednocześnie domagały się zastosowania tzw. środka tymczasowego, czyli nakazu wstrzymania wydobycia.
Strona czeska uważa, że rozbudowa kopalni zagraża dostępowi mieszkańców Liberca do wody; skarżą się oni także na hałas i pył związany z eksploatacją węgla brunatnego. Polski rząd do nakazu wstrzymania wydobycia się nie zastosował.
20 września TSUE nałożył na Polskę karę 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środka tymczasowego i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni. Polski rząd deklaruje, że płacić nie zamierza.
Opinia rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie dotyczącej kopalni węgla brunatnego Turów zostanie ogłoszona 3 lutego 2022 roku.