W związku z wojną w Ukrainie jeszcze bardziej rośnie znaczenie kolejowego terminala przeładunkowego w Małaszewiczach, na północnej nitce Nowego Jedwabnego Szlaku, który łączy Europę z Chinami. Trasa odradza się, jak pisaliśmy niedawno w money.pl, po zakłóceniach powstałych po ataku reżimu Władimira Putina na sąsiedni kraj. Wolumen przewożonych towarów NJS spadł - według różnych szacunków - o 30-50 proc.
Terminal w Małaszewiczach ma być przebudowany, by Polska lepiej wykorzystywała potencjał Nowego Jedwabnego Szlaku. Celem inwestycji oszacowanej na ok. 4 mld zł brutto, jest osiągnięcie nawet trzykrotnego wzrostu przepustowości składów towarowych z Chin - informuje spółka Cargotor, odpowiedzialna za jej realizację. Nie będzie to jednak zadaniem łatwym.
Podległa państwowemu przewoźnikowi PKP Cargo spółka Cargotor, która zarządza Rejonem Przeładunkowym Małaszewicze, przekazała, że Komisja Europejska odmówiła dofinansowania inwestycji, która zakłada m.in. budowę parku logistycznego, który ma być bramą do Nowego Jedwabnego Szlaku.
Zbudować nową bramę Jedwabnego Szlaku
UE odmówiła finansowania, jak przekazała spółka Cargotor, z "przyczyn budżetowych", a także ze względu na napiętą sytuację na i za wschodnią granicą Polski. W kryterium "Priority and urgency" przyznano minimalną liczbę punktów. Chociaż w sumie projekt uzyskał podczas oceny 19,5 pkt, a do przyznania dofinansowania potrzebnych było 15.
Inwestycja ma potrwać ok. 5-6 lat. Początek prace budowlanych zaplanowano na połowę przyszłego roku. Na początku lipca ma ruszyć przetarg na generalnego wykonawcę. Dodajmy, że prace powinny już trwać od dawna, bo rozpocząć się miały jeszcze przed pandemią. Dlaczego? Między innymi ze względu na 11-miesięczne opóźnienia na etapie przygotowywania studium wykonalności dla rozbudowy.
"Ministerstwo Infrastruktury twierdzi, że wpływy z podatków po modernizacji terminala w ciągu 11 lat wyniosą 45 mld zł plus 4 mld zł z cła" - podaje serwis "Rynek Infrastruktury".