Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Grzegorz Siemionczyk
Grzegorz Siemionczyk
|

Polska zarazi się od Niemiec? Nikt w to nie wierzy [OPINIA]

136
Podziel się:
Przedstawiamy różne punkty widzenia

Plany Volkswagena, aby zamknąć kilka fabryk na rodzimym rynku zamiast jednej, jak informował wcześniej, urastają do symbolu kryzysu, z którym zmaga się niemiecki przemysł. Dekoniunktura nad Renem budzi też obawy w Polsce, ale jeszcze co najmniej przez kilka lat będą one nieuzasadnione.

Polska zarazi się od Niemiec? Nikt w to nie wierzy [OPINIA]
Fabryka Volkswagena we Wrześni (Volkswagen)

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Z Niemiec tydzień w tydzień napływają niepokojące sygnały, świadczące o tym, że stanął tamtejszy motor wzrostu gospodarczego, czyli zorientowany na eksport przemysł. Kłopoty Volkswagena, jednej z najsłynniejszych niemieckich firm, przemawiają jednak do wyobraźni bardziej niż suche dane ekonomiczne. "Kiedy nawet VW ucieka się do masowych zwolnień, wszystko wydaje się możliwe. W Niemczech rośnie niepewność gospodarcza" – napisał we wtorek komentator "Suedwest Presse", odnosząc się do poniedziałkowych doniesień, wedle których koncern z Wolfsburga przymierza się do zamknięcia trzech fabryk.

Temat budzi emocje także w Polsce. Ze względu na to, że Niemcy są naszym największym partnerem handlowym, odpowiadającym za 28 proc. polskiego eksportu towarów, zrozumiałe są obawy, że ich kłopoty są też naszymi kłopotami. Tak jednak być nie musi i – prawdopodobnie – nie będzie. Z trzech powodów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zdradza na czym polega gra Chin w Europie. "Będą nam sprzedawać drogo"

Niemiecka gospodarka nie stoi tylko motoryzacją

Po pierwsze, gospodarka Niemiec nie jest aż tak chora, jak mogłoby się wydawać. Nie jest w recesji (rozumianej potocznie, jako zauważalny spadek aktywności w gospodarce), tylko w stagnacji związanej głównie z zapaścią w przemyśle przetwórczym. To pokłosie skoku kosztów energii po rezygnacji z rosyjskiego gazu (i wygaszeniu energetyki atomowej) oraz tąpnięcia popytu z Chin w związku ze spowolnieniem w tamtejszej gospodarce.

Produkcja w tamtejszym przemyśle przetwórczym jest realnie (czyli licząc w cenach stałych) o 10 proc. mniejsza niż na koniec 2019 r., czyli tuż przed wybuchem pandemii Covid.19. Ale realny PKB Niemiec (całkowita wartość wytworzonych dóbr i usług finalnych) jest mniej więcej taki sam jak przed pandemią. Wniosek? Wzrost aktywności w innych sektorach kompensuje jej spadek w przemyśle. Druga hipoteza, która nie wyklucza pierwszej, jest taka, że nad Renem następuje zmiana struktury produkcji w kierunku towarów o wyższej wartości dodanej. Efektem jest spadek wolumenu produkcji przy wzroście jej wartości.

Nie ma żadnej gwarancji, że tak będzie nadal, ale większość ekonomistów zdaje się w to wierzyć. Przykładowo, najnowsze prognozy, np. autorstwa Międzynarodowego Funduszu Walutowego sugerują, że gospodarka Niemiec w tym roku będzie w stagnacji, ale w kolejnych latach będzie już się powoli rozwijała (w tempie około 1 proc. rocznie). Źródłem wzrostu ma być m.in. odbicie popytu konsumpcyjnego, dławionego wcześniej przez wysoką inflację. To możliwe, o ile zapaść w przemyśle nie doprowadzi do istotnego wzrostu stopy bezrobocia.

Gdy Niemcy oszczędzają, chętniej sięgają po polskie towary

Drugim powodem, aby bez paniki obserwować stagnację w Niemczech, jest charakter naszych powiązań z tamtejszą gospodarką. Z wyliczeń Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że wymiana handlowa z Niemcami odpowiada za mniej więcej 10 proc. PKB Polski. Tę wymianę można podzielić na dwie części. Ważniejszą (odpowiada za około 7 proc. PKB Polski) jest zaspokajanie popytu na towary i usługi samych Niemców. Drugą jest sprzedaż za Odrę dóbr pośrednich, które są składową towarów i usług eksportowanych przez Niemcy. Zapaść w niemieckim przemyśle negatywnie wpływa na tę drugą część polskiego eksportu do Niemiec. Ale ta pierwsza część w przeszłości nawet zyskiwała w okresach dekoniunktury nad Renem (ilustruje to wykres poniżej), także w 2023 r. Powód? Polskie towary są w Niemczech konkurencyjne cenowo, co ma znaczenie szczególnie wtedy, gdy tamtejsi konsumenci chcą oszczędzać.

Osobną kwestią jest to, że Polska wciąż przyciąga inwestycje zagraniczne, m.in. w związku z nearshoringiem i friendshoringiem, czyli przenoszeniem przez globalne koncerny produkcji i innych procesów biznesowych bliżej rynków zbytu lub do państw sojuszniczych. Te inwestycje w coraz większym stopniu pochodzą z innych państw niż Niemcy. W rezultacie, Polska była jak dotąd i prawdopodobnie będzie nadal w stanie zwiększać swój udział w globalnym eksporcie towarów i usług, nawet jeśli sprzedaż za Odrę miałaby maleć. Można powiedzieć, że dzięki tym inwestycjom zagranicznym polska gospodarka stopniowo uniezależnia się od Niemiec.

Polska ma wewnętrzne silniki wzrostu

Najważniejszym powodem, aby sądzić, że katar Niemiec nie skończy się grypą Polski, są nasze wewnętrzne motory wzrostu, które w najbliższym czasie będą pracowały na wysokich obrotach. Jednym z nich jest popyt konsumpcyjny napędzany szybkim wzrostem siły nabywczej dochodów. Drugim zaś nadchodzące odbicie inwestycji w związku z opóźnioną realizacją Krajowego Planu Odbudowy. Wedle niektórych prognoz, Polskę czekają dwa lata inwestycyjnego boomu, gdy nakłady na środki trwałe będą rosły w tempie zbliżonym do 10 proc. rocznie.

I to jest główna przyczyna tego, że przedłużająca się stagnacja w Niemczech nie ciąży mocno na perspektywach polskiej gospodarki. Owszem, część ekonomistów w ostatnich miesiącach obniżała prognozy wzrostu PKB Polski, tłumacząc to właśnie słabą koniunkturą u naszych głównych partnerów handlowych, ale dotyczyło to głównie tego roku, a nie dłuższego okresu, w którym możliwe byłoby przekierowanie eksportu na inne niż niemiecki rynki zbytu. W dalszej perspektywie Polska będzie, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, rozwijała się niezależnie od kondycji Niemiec. Dobrze ilustrują to przywoływane już prognozy MFW.

W kwietniu, w poprzedniej edycji swojego flagowego raportu prognostycznego ("World Economic Outlook"), ekonomiści z tej waszyngtońskiej instytucji spodziewali się, że w najbliższych dwóch latach (2025-2026) aktywność w niemieckiej gospodarce będzie rosła średnio w tempie 1,4 proc., a w polskiej gospodarce w tempie 3,4 proc. Według najnowszych prognoz, opublikowanych kilka dni temu, PKB Niemiec w tym okresie ma rosnąć w tempie 1,1 proc. rocznie, a PKB Polski w tempie bliskim 3,5 proc. Po tych rewizjach, mimo że były niewielkie, prognozy MFW sugerują, że w najbliższych latach różnica między tempem wzrostu Polski i Niemiec będzie wyraźnie przekraczała 2 pkt proc. To wynik odpowiadający długoterminowej średniej.

Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(136)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Teodor R.
2 miesiące temu
Co to za 37-milionowy kraj w środku Europy co nie potrafi wyprodukować swojego samochodu, traktora, promu morskiego a nawet elektrowni wiatrowej ??!. W kraju tym mają jedne z najwyższych cen energii na świecie. Kraj ten za to masowo ‘’produkuje’’ 45-letnich emerytów górniczych !. Widok tego kraju z kosmosu jest niemożliwy bo zawsze jest zasłonięty chmurą smogu !. To musi być kraj głupców !. 😊 🐏🐏
Entuzjasta zi...
2 miesiące temu
Ale szparagi w przyszłym roku będą?
1111
2 miesiące temu
Dla mnie to oni mogą zawijać się jeden po drugim
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
Ręce opadają
2 miesiące temu
Więcej elektryków! Więcej zielonego ładu! Wyższe ceny!!! A popyt wzrośnie!
Bolek
2 miesiące temu
Chory artykuł ten analityk to wróżbita . Stracony czas na czytanie takich bzdur.
glenn
2 miesiące temu
Wywiad z Jarosławem Bzomą - odszukaj na Youtube. Polacy są kreatywni i w razie zmian potrafią się do nich dostosować. U Niemców kreatywności nie ma. Nadal korzystają z faksów, podczas gdy w Polsce młodzi ludzie nie wiedzą nawet co to jest. Niemcy jak wpadną w zapaść ekonomiczną, to z niej nie wyjdą, bo nie wymyślą na to sposobu.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (136)
Heh
2 miesiące temu
Pocieszajcie się dalej... Niemcy mają kilka uczelni w pierwszej setce najlepszych na świecie i wysoki współczynnik innowacyjności, a polska edukacja leży i kwiczy z uczelniami gdzieś w piątej i szóstej setce na świecie...
Abc
2 miesiące temu
Czy wszystkie zyski korporacji niemieckich transferowane są obecnie na zbrojenia i stąd ta recesja? Tak pytam, bo przy PKB 4x wyższym od PKB Polski być w recesji, to trzeba przyznać, że trzeba mieć talent. U nas węgiel odparował nagle i zrobił się straszny kryzys z opałem, gdy ceny wystrzeliły w górę, a podobno teraz za ten węgiel z Korei, płyną do nas czołgi i pojazdy opancerzone...
Apis
2 miesiące temu
Nie wiem czy my produkujemy swoje torebki foliowe ,,,, jesteśmy podwykonawcami Niemiec Francji,, i Holandii,,,, jak oni klęką na kolana to my leżymy pyskiem w błocie ,,,, taka to niepodległość,,,, stocznie polikwidowali,,, lotniska i porty nie potrzebne ,,,,,wiadomo ,,, po co konkurencja dla Hamburga, Bremen, i Frankfurtu,,, już pomału zaczynam rozumieć skąd rozbiory Polski,,, elity od lat takie same ,,,,
TIREX
2 miesiące temu
Niemieckie firmy ,mogą doprowadzić w Polsce do wysokiego bezrobocia W 2025
Zenek
2 miesiące temu
Im wyżej siedzisz tym mocniej spadasz. Tak jest z gospodarką Niemiec. Bogatszy traci więcej i mocniej go boli.
...
Następna strona