Wicemarszałek zdradził, że skrajnym pomysłem jest znaczące ograniczenie działalności Parowozowni Wolsztyn i stworzenie tam "zwykłego skansenu".
Parowozownia w Wolsztynie jest, jak twierdzą jej organizatorzy, ostatnią na świecie obsługującą planowe przewozy pasażerskie trakcją parową na normalnym torze. Obecnie stanowi instytucję kultury woj. wielkopolskiego. Jej współorganizatorami są, poza samorządem regionu, także samorządy Wolsztyna i powiatu wolsztyńskiego oraz spółka PKP Cargo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Parowozownia to skarb"
Wojciech Jankowiak przyznał, że Parowozownia Wolsztyn to skarb; instytucja, którą region może się szczycić i chwalić, ale jest to skarb coraz droższy w utrzymaniu.
W dokumentach które podpisaliśmy przy powołaniu tej instytucji, jest zapis, że wszyscy współorganizatorzy solidarnie powinni przekazywać dotacje na jej utrzymanie. Tyle że na początku były to setki tysięcy złotych, a teraz są miliony. Solidarność się skończyła, lokalne samorządy patrzą na samorząd województwa jako na bogatszego partnera. Spółka PKP Cargo przestała finansować utrzymanie parowozowni. Czekamy na możliwość rozmów ze zmienionymi władzami spółki i na nowe otwarcie w naszych relacjach. Jednak trudno powiedzieć, czy będzie możliwe odzyskanie wszystkich środków z poprzednich lat – powiedział Jankowiak.
Obecnie wolsztyńska parowozownia ma dwa główne źródła finansowania.
- Pierwsze z nich to środki uzyskane z regularnych przejazdów, za które płacimy w tej chwili już bardzo znaczące kwoty. Tymi środkami zabezpieczamy codzienny byt parowozowni, czyli na przykład koszty węgla i pensje pracowników. Drugim źródłem są przekazywane przez współorganizatorów parowozowni dotacje, dzięki którym w ogóle podejmować można pewne prace remontowe i rewitalizować majątek tej instytucji - wyjaśnił wicemarszałek.
Potrzebne są miliony złotych
W ubiegłym roku samorząd województwa przekazał na ten cel 3,7 mln, w tym roku 5 mln zł.
Byłoby świetnie, gdyby pozostali współorganizatorzy zdołali wpłacić takie same kwoty, ale to oczywiście nie jest możliwe. Tymczasem prawda jest taka, że aby rzeczywiście ustabilizować sytuację Parowozowni Wolsztyn, by wykonać potrzebne remonty i inwestycje, potrzebny jest projekt wart kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu mln zł. Uczciwie stwierdzę, że po wyborach, w nowej konfiguracji, trzeba się zastanowić jak to przedsięwzięcie może działać w kolejnych latach - powiedział wicemarszałek.
Zdaniem Jankowiaka "musi się przetoczyć pewna debata, również i w samorządzie województwa, czy chcemy parowozownię utrzymywać w tej postaci".
- Skrajnym pomysłem jest likwidacja regularnych połączeń, zrobienie z Wolsztyna zwykłego skansenu, gdzie pasjonaci co jakiś czas uruchomią parowóz na przejazd. Ja bym tego nie chciał, chciałbym utrzymać parowozownię w obecnej formie funkcjonowania, czyli z regularnymi przejazdami, natomiast trzeba patrzeć realnie na rosnące koszty - dodał.
Dyrektor Parowozowni Wolsztyn Waldemar Ligma dodał, że to właśnie utrzymanie rozkładowych połączeń jest wyróżnikiem tej instytucji nie tylko w skali kraju, ale i w świecie.
- Z tego właśnie powodu stoję na stanowisku, że ruch planowy należy utrzymać. Turysta, który przyjeżdża do Wolsztyna we wtorek, środę czy czwartek ma za każdym razem możliwość podróżowania rozkładowym składem prowadzonym przez parowóz. Będziemy robili wszystko, żeby ten ruch planowy, w wąskim zakresie, ale był. Teraz jeździmy do Zbąszynka i raz w tygodniu do Poznania – powiedział.
Wolsztyńska parowozownia wymaga m.in. pilnego remontu hali wachlarzowej. Wojciech Jankowiak powiedział, że istniało nawet niebezpieczeństwo katastrofy budowlanej, które jest, póki co wyeliminowane. Potrzebne są też środki na remont kolejnych parowozów.
- Szukamy możliwości pozyskania pieniędzy m.in. z budżetu centralnego. Z dyrekcją Parowozowni Wolsztyn jesteśmy zgodni, że istnieje potrzeba ograniczania przewozów planowych - także ze względu na koszty. Poza tym, jeśli będziemy użytkować tak intensywnie jedyny obecnie czynny parowóz, to on nam się szybko wyeksploatuje lub może ulec awarii, która wyłączy go na dłuższy czas - powiedział.
W maju kolejna parada
Waldemar Ligma wyjaśnił, że obecne koszty funkcjonowania parowozowni wynikają m.in. właśnie z tego, że instytucja dysponuje tylko jednym jeżdżącym parowozem. Kolejne są w remoncie.
- Środki, które otrzymaliśmy od samorządu, które staramy się zarobić, są przede wszystkim przeznaczone na to, żeby odbudować tabor, żebyśmy doszli do takiego momentu, w którym będziemy mieli minimum trzy parowozy pod parą. Wtedy już będziemy mogli myśleć o pociągach specjalnych, o zarabianiu nie tylko na ruchu planowym - ocenił Ligma.
Po dłuższej przerwie Parowozownia Wolsztyn przygotowuje się 28. Parady Parowozów, która odbędzie się 4 maja. W wydarzeniu wezmą udział lokomotywy z kraju i zagranicy.