Każda branża ma swój wyścig zbrojeń. W technologiach przede wszystkim osiąga dość przytłaczający pęd. Najwięksi tego świata, jak Google, Amazon czy Microsoft, są w stanie wydawać miliardy dolarów kwartalnie, by zwiększać nakłady technologiczne.
- Konkurencja w obszarze wśród dostawców chmury obliczeniowej jest bardzo zażarta, każda z tych firm jak najszybciej próbuje wypuścić nowe produkty i funkcje, by być pierwszą na rynku i zacząć sprzedawać swoje rozwiązania. Na ten polega ów wyścig zbrojeń - mówi Mariusz Chudy, ekspert rynku cloud, partner w firmie konsultingowej PwC.
Z czym to się je?
Wielu na termin "chmura obliczeniowa" patrzy w dwóch kategoriach - obu pochodzących z czasów dość zamierzchłych. Raz - że chmura obliczeniowa to coś, czego nikt normalny nie rozumie. Dwa - że to coś tak kosmicznie drogiego, iż nie leży w zasięgu zwykłych śmiertelników, a jedynie firm notujących miliardowe zyski netto.
Sęk w tym, że nawet jeśli nie rozumiemy, jak chmura działa, to nie musimy. Wiedzieć należy, co można z tym zrobić. Wielu ludzi nie potrafi choćby samodzielnie wymienić koła w samochodzie, nie mówiąc już o wiedzy, jak działa silnik czy cały pojazd. Wystarczy im wiedzieć, że dzięki niemu mogą zrobić to i to, a wiąże się to z takimi i takimi kosztami.
Druga sprawa to koszty. Nie musisz kupować samochodu, by nim jeździć. Jak zwraca uwagę Mariusz Chudy, ogromną popularnością cieszy się model SaaS, czyli w uproszczeniu na abonament. - Płaci się od użytkownika bądź mocy obliczeniowej, takie same stawki ma duża korporacja jak i mała sieć salonów fryzjerskich - mówi w rozmowie z money.pl.
Jak zwraca uwagę nasz rozmówca, już sam fakt inwestycji w cyfryzację jest wystarczający, by oczekiwać wzrostu cen akcji takiej spółki w krótkim terminie. - Jeśli popatrzymy na notowania na Wall Street, wycena firm, które zainwestowały w technologie, jest kilkadziesiąt razy większa od wyceny podobnych firm z tych samych branż, które takich inwestycji nie poniosły - mówi Mariusz Chudy. - Już sam fakt inwestycji zwiększa wycenę - dodaje.
Inna sprawa, że owe inwestycje - zastrzega Mariusz Chudy - powinny zachować równowagę. Pozyskiwanie klienta, nowe kanały, ale też backoffice. - W przypadku zachowania równowagi operacyjnej, w krótkim terminie inwestycja zwiększy wycenę danej spółki - dodaje.
A w długim?
To prawdziwy sprawdzian dla jakości inwestycji. Bo wtedy okazuje się, co ona tak naprawdę zmieniła na lepsze. - Jak przekształciła działalność firmy i relacje z klientami, a także pozyskiwanie ich, jak wpłynęła na sprzedaż - wylicza Mariusz Chudy. - Wszystko to wpływa na wycenę - dodaje.
Do zrobienia trudnego kroku, jakim jest przełamanie oporu i inwestycja w nowoczesne technologie, może służyć powyższa obietnica zwiększenia wartości i skali firmy. Skromniejsi przedsiębiorcy, którym nie marzy się Fortune 500 ani nawet WIG20, nie powinni jednak traktować tego jako wymówki.
Sytuacja przypomina trochę naukę języka obcego w szkołach. Uczy się go, bo to konieczność, już nie dodatkowy walor, lepszy start na rynku pracy, a właśnie bezwzględny wymóg. Świat się zmienił, a wraz z nim użytkownik. Pandemia owe zmiany przyspieszyła wręcz rakietowym tempem. I jedno jest tu pewne - te zmiany się nie cofną, ani same z siebie, ani zaklinane i wymuszane.
Szczególnie firmy z segmentu MŚP zmagają się z mylnym przeświadczeniem, że transformacja cyfrowa to zabawa po pierwsze kosztowna i zarezerwowana dla największych, po drugie niespecjalnie potrzebna w danej chwili. Mariusz Chudy zwraca jednak uwagę na demokratyzację technologii i obniżone progi wejścia, jakie zmieniły w ostatnich latach ten rynek, powodując, że daleki jest w rzeczywistości od wyobrażeń.
Najważniejsze to pamiętać o nadrzędnej zasadzie. To ludzie, firmy, państwa i religie dostosowują się do czasów, nie na odwrót. Szczególnie w trakcie pandemii. Zamknięcie i społeczny dystans na jednych wymusił przełamanie się, na innych głębsze wejście w świat usług cyfrowych i zmianę nawyków. Raz zmuszeni do zakupów spożywczych przez sieć będziemy je tak robić, zamiast wracać do sklepów i stać w kolejkach.
Nawyków nie da się cofnąć
Nawyków, jakich nabraliśmy, już nie zmienimy, nie możemy oczekiwać, że sytuacja wróci do punktu wyjścia. Możemy się dostosować do czasów lub pozwolić, by czasy wysłały nas na śmietnik historii. - Nastąpiła bardzo duża zmiana mentalności i świadomości, zaczęliśmy inaczej myśleć o usługach i tym, co po nich oczekujemy - mówi Mariusz Chudy.
Choć nie jest to wiedza tajemna, a niejedna firma dobrze wyczuła trend i w pandemii niebotycznie wzrosła, to zostało jeszcze do podziału sporo tortu. - Wygrywały firmy, które przeszły na cyfrowy model działania - mówi Mariusz Chudy.
Tylko czy nie jest za późno? Jak inwestować w środku pandemii? - Agresywnie i mądrze - mówi Mariusz Chudy. - W Polsce większość inwestycji w transformację cyfrową ma styl punktowy, usprawnienie danej funkcji czy optymalizacja pojedynczego procesu. To powoduje zwiększenie kosztów, ale bez osiągnięcia odpowiedniej skali, koszty są większe niż zwrot z takiej inwestycji - mówi Mariusz Chudy.
- Jeśli podchodzimy do transformacji całościowo, to takie firmy rozwijają się kilkukrotnie szybciej - dodaje. A niechęć polskich firm z sektora MŚP do transformacji, odwlekanie w czasie tego wydatku odbija się dość wyraźnie w liczbach.
Archaiczne MŚP
Badanie DESI porusza szereg aspektów transformacji cyfrowej na tle Unii Europejskiej. Jeśli chodzi o infrastrukturę internetową oraz przepustowość łącz, to zajmujemy 15. pozycję, plasującą nas powyżej średniej unijnej. Dowodzimy tu, że Polska nie jest ubogim krewnym świata, że jak trzeba, to można i da się zbudować usługi na wysokim, światowym poziomie. To jednocześnie jedyny powód do dumy i jedyna kategoria, w której wyglądamy w porządku.
W większości pozostałych ciągniemy się w ogonie. Mariusz Chudy zwraca uwagę najpierw na kompetencje cyfrowe - podstawowe posiada 44 proc. Polaków w wieku 16-74 lata. - To najgorszy wynik spośród wszystkich kategorii, średnia UE to 58 proc. - wskazuje ekspert. Dodaje, że blisko 15 proc. Polaków nigdy z internetu nie korzystało.
I wreszcie dochodzimy do interesującej nas kategorii, czyli integracji technologii cyfrowych w działalności biznesowej. Polska zajmuje niechlubne, 25. miejsce.
- 60 proc. przedsiębiorstw charakteryzuje się bardzo niskim poziomem cyfryzacji. Oznacza to, że istnieje przepaść pomiędzy Polską a Unią Europejską, jeśli chodzi o wykorzystanie usług cyfrowych w biznesie - mówi Mariusz Chudy.
Dodaje, że w wielu przedsiębiorstwach wciąż działalność prowadzona jest w tradycyjnym modelu, a księgowość na kartce papieru. - Wygląda to bardzo słabo. Sprawdzało się to do niedawna, bo duża część biznesu w Polsce oparta jest na relacjach bezpośrednich. Ale w obliczu zachodzących zmian społeczno-gospodarczych oraz zmian zachowań zakupowych Polaków, gdy coraz więcej towarów i usług kupujemy przy użyciu internetu, będąc w domu, polskie firmy stoją przed ogromnym wyzwaniem - kwituje Mariusz Chudy.