"Te dwie stacje benzynowe dzieli kilka kilometrów. Zdjęcia wykonane wczoraj. Ceny Pb95 na Orlenie 6,91zł u Pieprzyka 5,69zł" - czytamy we wpisie na serwisie LinkedIn. Jeden z użytkowników popularnego medium społecznościowego zastanawia się, skąd bierze się aż tak duża różnica cen.
Jak policzył, Orlen bierze za litr paliwa 1,22 zł więcej, czyli sprzedaje benzynę aż o 20 proc. drożej. - I teraz najlepsze - jeżeli internet nie kłamie to - Pieprzyka zaopatruje w paliwo Orlen. Ktoś potrafi wyjaśnić ten galimatias? - zastanawia się internauta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odpowiedź rzecznika Orlenu
Wpis nie pozostał długo bez odpowiedzi. Mateusz Witczyński, rzecznik Orlenu zauważył, że bez wskazania dokładnych lokalizacji stacji trudno podjąć się wyjaśnień. - Natomiast już po zdjęciach widać, że próbuje pan porównywać nieporównywalne, czyli ceny paliw na stacji przy autostradzie/drodze szybkiego ruchu, ze stacją "w terenie" - tłumaczy Witczynski.
Rzecznik Orlenu dodał, że różnice w cenach między wymienionymi powyżej lokalizacjami istnieją na całym świecie.
Ukryta marża na autostradach
W odcinku "Biznes Klasy" Adam Sikorski, prezes grupy paliwowej Unimot, wyjaśniał, dlaczego paliwo na stacjach zlokalizowanych przy autostradach jest droższe, niż te, sprzedawane z daleka od dróg szybkiego ruchu.
"Te wszystkie opłaty licencyjne, koncesyjne, są naprawdę duże. Proszę nie odbierać tego jako tłumaczenia. Mówię tu w imieniu konkurentów, bo oni bardzo dużą część tej ekstra marży muszą oddać" - podkreślał prezes Unimotu.
Adam Sikorski szacował, że "opłata koncesyjna" obecna w cenie paliwa wynosi minimum 25-30 groszy na litrze.
"To jest też choćby we Francji. Ten okres na przykład 20 lat koncesji trzeba odrobić. Kierowcy są źródłem różnego strumienia dochodów dla budżetu państwa, można by powiedzieć, więc to jest jeden z tych strumieni" - mówił prezes Unimotu.
W październiku na pytanie money.pl o zasady ustalania cen na poszczególnych stacjach Orlen odpowiedział, że decyduje o nich tzw. mikrorynek.
Pod uwagę brane są m.in. bezpośrednie otoczenie konkurencyjne stacji, różnice w potencjale sprzedażowym wynikającym z położenia i odległości obiektu od aglomeracji oraz węzłów komunikacyjnych, a także różnice w cenach gruntu, koszty funkcjonowania i utrzymania stacji - tłumaczyła spółka.