Po tym, jak do dymisji podał się minister finansów Tadeusz Kościński, wszyscy zadają sobie pytanie: co dalej z naprawianiem Polskiego Ładu? Poszukaliśmy odpowiedzi na to pytanie, które nawet wśród polityków obozu władzy budzi różne reakcje.
Jak wiceministrowie Polski Ład naprawiali
Ostatnie posiedzenie Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów było poświęcone m.in. Polskiemu Ładowi. Według przemyconej do mediów plotki, odpowiedzialny za wdrożenie ustawy podatkowej wiceminister finansów Jan Sarnowski miał się nie tylko spóźnić, ale również powiedzieć, że "Polskiego Ładu poprawić się nie da".
Uczestniczący w tym spotkaniu nowy wiceminister finansów Artur Soboń, który jest odpowiedzialny za naprawę ustawy, dementuje jednak te rewelacje. Nazywa je "bzdurami" i jednocześnie informuje, że wiceminister Sarnowski niczego naprawiać już nie będzie.
Z naszych informacji wynika, że faktycznie wiceminister Jan Sarnowski został odsunięty od dalszych prac nad tzw. ustawą naprawczą do Polskiego Ładu, a jego obecność na Komitecie Ekonomicznym wynikała z poczucia obowiązku wsparcia nowego kolegi z ministerstwa, który nie jest ekspertem od podatków.
– Sarnowski poszedł na to spotkanie, by robić za tzw. suflera. Podpowiadał, co da się zrobić, a czego nie w tej ustawie. Polski Ład jest bardzo skomplikowaną konstrukcją, to system naczyń połączonych. Nie można z niej tak po prostu wyjąć jednego elementu, by nie naruszyć przy tym całej konstrukcji – mówi nasze źródło, które pracuje blisko rządu. Informator dodaje, że teraz Polski Ład będzie poprawiał wiceminister Soboń z wiceministrem Piotrem Patkowskim. To oni przejęli stery w resorcie. Przynajmniej do czasu obsadzenia nowego ministra.
- Jeśli Sarnowski odejdzie z resortu, a wraz z nim dyrektorzy departamentów, prace nad poprawą Polskiego Ładu mogą utknąć w martwym punkcie – twierdzi nasz informator i zaznacza, że wiceminister Soboń bez pomocy urzędników polegnie, bo na temacie podatków się nie zna. A ci, którzy mogliby mu merytorycznie pomóc, jak główny ekonomista ministerstwa Łukasz Czernicki, który przyszedł do resortu finansów z Polskiego Instytutu Ekonomicznego i był siłą napędową rozwiązań podatkowych Polskiego Ładu, są dziś w dość trudnym położeniu.
Poszukiwania konia trojańskiego
Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówiąc niedawno o Polskim Ładzie podkreślił, że błędy trzeba naprawić, a odpowiedzialne osoby rozliczyć. - Stało się coś więcej niż niewłaściwego. Przypuszczam, że ci, którzy to przygotowywali na poziomie politycznym, półpolitycznym, niezupełnie zapanowali nad tym, co jest im podległe i tam, być może, zadziałał brak dostatecznych kwalifikacji, być może także i brak dobrej woli – podkreślił w wywiadzie dla PAP Kaczyński.
Ten brak "dobrej woli" należy czytać dosłownie jako podejrzenie sabotażu. Taka narracja pojawia się od jakiegoś czasu w mediach po to, by - zdaniem naszego informatora - zdjąć ciężar odpowiedzialności za błędy z premiera Mateusza Morawieckiego.
Premier miał nie mieć wystarczająco dużo siły w trakcie prac nad ustawą podatkową, by przeciwstawić się naciskom Jarosława Gowina, a potem roszczeniom kolejnych grup społecznych, które nie godziły się na wyższe obciążenia fiskalne. I stąd dzisiaj problemy, bo premier obiecał za dużo.
Kilka dni temu pytany o to poseł PiS Marek Suski, w jednym z wywiadów prasowych odpowiedział: "[...] rzeczywiście sposób wprowadzenia tego Polskiego Ładu, za który premier przepraszał i nawet mówił, że zapewniało go ministerstwo, że będzie tak, jak mówił - że do 12,8 tys. zł wynagrodzenia nikt nie straci, a później się okazało, że jak przyszły wytyczne z ministerstw, to ludzie już powyżej 5 tys. odnosili straty".
O brak dobrej woli podejrzewany jest w PiS głównie Piotr Arak, szef Polskiego Instytutu Ekonomicznego, rządowego think tanku, który doradzał premierowi Morawieckiemu w kwestiach ekonomicznych związanych również z Polskim Ładem. Arak wcześniej pracował w kancelarii prezesa rady ministrów Donalda Tuska - i stąd podejrzenia.
Inflacja była większym grzechem
Wielu posłów obozu Zjednoczonej Prawicy, z którymi rozmawialiśmy, mówi wprost, że czują się zdezorientowani i jest im wstyd, że wprowadzili w błąd niektórych swoich wyborców. Teraz zaś muszą świecić oczyma za to, że mówili wyborcom, iż ci na Polskim Ładzie nic nie stracą. Mówią też, że większym błędem od ustawy podatkowej było dopuszczenie do tak wysokiej inflacji.
Czy dzięki temu Polski Ład powędruje teraz do kubła na śmieci? Posłowie obozu Zjednoczonej Prawicy uważają, że ustawę można i trzeba naprawić. I to jak najszybciej.
- Wykonano ogromną pracę. Łatwiej jest coś poprawić, niż budować wszystko od podstaw. Zostawiłbym wyższą kwotę wolną, wyższy próg podatkowy na pewno. I obciążenia podatkowe dla małych polskich firm bym zmniejszył – mówi jednym tchem jeden z wieloletnich posłów PiS.
Na pytanie o 9-proc. składkę zdrowotną, której nie można odpisać od podatku, odpowiada: - Jest za wysoka, powinno się do tych 9. proc. dochodzić stopniowo, a nie obciążać Polaków przy tak wysokiej inflacji jeszcze dodatkowym ciężarem - przyznaje.
Podobnego zdania jest również Jarosław Gowin, były koalicjant PiS, który pod Polskim Ładem się kiedyś podpisał. Aktualnie na swoim Twitterze pisze tak: "Z Polskiego Ładu trzeba zostawić tylko dwa elementy: wyższą kwotę wolną i podniesienie pierwszego progu. Reszta niech wyląduje tam, gdzie od początku było jej miejsce: w koszu".
O tym, co ostatecznie zostanie zmienione w Polskim Ładzie i czy uwzględnione zostaną również postulaty biznesu, zdecyduje nowy szef resortu w porozumieniu z prezesem Kaczyńskim.
Kto obejmie Ministerstwo Finansów?
Urzędnicy w Ministerstwie Finansów chętnie widzieliby w tej roli Piotra Nowaka, który szefuje obecnie resortowi Rozwoju i Technologii.
Wcześniej był on przez kilka lat wiceministrem finansów i ma sporą wiedzę merytoryczną. Ukończył ponadto studia magisterskie w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, na kierunku finanse i bankowość.
Od 2004 roku był związany z rynkiem finansowym. Odpowiadał za regulacje rynku finansowego, zarządzaniem długiem publicznym oraz portfelami inwestycyjnymi o globalnym zasięgu.
Według naszego źródła, naprawa Polskiego Ładu – a PiS rozumie przez to uchwalenie ustawy, która zwiększyłaby dochody obywateli teraz, a nie przy rocznym PIT - może jednak nie być taka prosta. Niezależnie więc, kto zostanie nowym ministrem finansów, czeka go twardy orzech do zgryzienia.