Choć jest za wcześnie na fanfary, można z całą pewnością powiedzieć, że epoka węgla w Polsce powoli zmierza ku końcowi. Nic dziwnego. Wystarczy zajrzeć od czasu do czasu na stronę dowolnej platformy monitorującej jakość powietrza, aby przekonać się, że to, czym oddychamy, ze świeżością ma mało wspólnego. A świadomość problemu to pierwszy krok do zdecydowanych postaw.
Zapytaliśmy więc Polaków, czy są za wprowadzeniem zakazu palenia węglem w gospodarstwach domowych. Łączny odsetek odpowiedzi na "tak" wyniósł 50,7 proc., z czego 23,7 proc. "raczej tak", a 27 proc. "zdecydowanie tak" – wynika z badania UCE RESEARCH i SYNO Poland dla portalu money.pl.
Coś się w nas zmieniło
- Jeszcze kilka lat temu uznałbym to za niemożliwy wynik. Mamy coraz wyższy odsetek polskiego społeczeństwa, które zdecydowanie opowiada się przeciwko węglowi. To jest obraz przemiany mentalnej. Dawniej węgiel nazywało się czarnym złotem. Dziś węgiel ma złą opinię - przyczynia się do zanieczyszczenia powietrza, wywołuje choroby i przedwczesne zgony. Mało tego, wiemy dziś, że 28 proc. zgonów covidowych byłoby do uniknięcia, gdyby nie stan powietrza - komentuje Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego.
Skąd te 28 procent? Według badania opublikowanego w czasopiśmie naukowym “Cardiovascular Research” właśnie takiego odsetka zgonów na COVID-19 w Polsce można by uniknąć, gdyby ograniczony został poziom zanieczyszczeń.
Niewykluczone też, jak tłumaczy ekspert, że odpowiedzi na tak są wyrazem akceptacji dla polityki rządu. Wszak niemal pewne jest, że Polskę czeka transformacja energetyczna. Szacuje się, że odejście od tradycyjnych paliw będzie kosztować 890 mld zł w ciągu kilku najbliższych dekad.
Co ciekawe, Polski Instytut Ekonomiczny policzył koszty alternatywnego scenariusza, czyli co by było gdyby rząd porzucił swoje plany. Utrzymywanie status quo do roku 2040 r. wiązałoby się z kosztami sięgającymi 1,064 biliona złotych, co oznacza, że byłyby one wyższe o 19,5 proc. niż w warunkach wdrożenia Polityki Energetycznej Polski (koszt budowy nowego bloku węglowego o mocy 6 GW, inwestycji i utrzymania sieci przesyłowych, paliwa, uprawnień do emisji CO2).
Nie wszyscy chcą odchodzić od węgla
A ilu jest przeciwników odgórnego zakazu stosowania takiego paliwa w domach? 17,7 proc. osób to umiarkowani przeciwnicy, z kolei 15,9 proc. to ludzie, którzy mają po dziurki w nosie kolejnych zakazów. Łącznie: 33,6 proc. niezadowolonych. Warto dodać, że 15,8 proc. respondentów nie opowiedziało się po żadnej ze stron.
W badaniu padło też pytanie o to, kiedy ewentualny zakaz powinien zostać wprowadzony. Większość odpowiedzi – 26,9 proc. – dotyczyła propozycji "w ciągu najbliższych 2-3 lat". Z kolei 20,6 proc. respondentów wskazało, aby z ewentualnymi obostrzeniami wstrzymać się przynajmniej do przyszłego roku. 21,2 proc. osób uważa, że nie można zwlekać i zakaz warto wprowadzić od razu.
Nie brakuje jednak osób, które potrzebują więcej czasu na to, aby oswoić się z tym, że nie będą mogły w domach palić węglem. Zdaniem 18,2 proc. osób taki zakaz powinien zostać wprowadzony w ciągu pięciu lat. Zaś 9,3 proc. nie miałoby nic przeciwko, gdyby ten moment odłożyć nawet o dekadę.
Skoro już mielibyśmy mieć nowy zakaz, to jak go egzekwować? Kijem czy marchewką? 52,1 proc. osób jest zdania, że osoby, które złamią restrykcje, powinny zapłacić grzywnę. 18,8 proc. uważa, że takiego krnąbrnego obywatela warto zaangażować do prac społecznych. 2,1 proc. byłaby za ograniczeniem wolności, a zaledwie 0,6 proc. - za pełnym jej pozbawieniem.
Tymczasem zakaz palenia węglem obowiązuje już w niektórych miastach, na przykład w Krakowie. Niedługo zakaz palenia węglem pojawi się w Sopocie, gdzie już pojawiły się przepisy z datą wejścia w życie ustaloną na rok 2024. Urząd Miasta Stołecznego Warszawy ogłosił w dniu 26 lutego 2020 roku chęć wprowadzenia takiego zakazu do 2023 roku i na razie na obietnicach i deklaracjach się skończyło.
Badanie zostało przeprowadzono w dniach 19-21.03.2021 r. metodą CAWI przez UCE RESEARCH i SYNO Poland dla portalu money.pl na próbie 1041 dorosłych Polaków w wieku 18-80 lat.