Sołtys Ołdrzychowic Kłodzkich Piotr Smółka poinformował PAP, że jego wieś "rozciąga się na 4kilometry wzdłuż rzeki". – U nas ucierpiało w wyniku powodzi 80-90 procent gospodarstw. Skala jest największa ze wszystkich sąsiednich miejscowości. To prawdziwy dramat – wskazał.
– Mamy punkt przy remizie i staramy się koordynować pomoc. Wszelkie drogi są na szczęście już przejezdne. Nie mamy jednak mostów i kilku ulic, które porwała woda – podkreślił sołtys.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skutki powodzi w Małych Wsiach
Reporterzy PAP, którzy odwiedzili miejsce zdarzenia, zauważyli ogromne zniszczenia. Wzdłuż drogi można zobaczyć dziesiątki uszkodzonych budynków i góry śmieci powodziowych, które ludzie wyrzucają z zalanych domów.
– Ci co mieszkają obok samej drogi, którą płynęła rwąca rzeka, zostali zalani po same sufity i wszystko wywalają. Oni tam nie mogą mieszkać. Tam wszystko jest zawilgocone, zapleśniałe. Jest na szczęście ciepło, ale szybko robi się ciemno. Szybko robi się zimno. Dziś rano były 2 stopnie. Ludzie potrzebują kołder. Jakoś sobie radzą, gdzieś mieszkają stłoczeni u sąsiadów na górze. Gmina niektórym zapewniła tymczasowe miejsca w szkołach – powiedział Smółka. Wielu ludzi nadal nie ma prądu. We wsi nie ma bieżącej wody.
Trzebieszowice i Radochów poszkodowane. Zniszczony park pałacowy w Ołdrzychowicach
W Trzebieszowicach zniszczenia są znaczące, ale tam więcej domów jest oddalonych od rzeki, która rozlała się po polach. – Widzi pan co się dzieje, przecież to tragedia – mówi PAP mieszkaniec Radochowa. Dopiero w piątek dotarły Wojska Obrony Terytorialnej. Mniejsze miejscowości przez kilka dni radziły sobie same, bo dojazd był niemożliwy.
W Ołdrzychowicach poważnie ucierpiał park pałacowy położony po drugiej stronie Białej Lądeckiej. Założony na przełomie XIX i XX wieku z okazji wizyty królowej Luizy i Fryderyka Wilhelma III, obecnie jest niemal nie do poznania.
Potrzeba pomocy ochotników
– Tam nawet nie da się wejść. Od kilku lat próbujemy przywrócić jego świetność. Udało się w końcu wywalczyć przetarg na projekt, ale teraz to wszystko jest kompletnie zniszczone... – mówi łamiącym głosem sołtys.
Sołtys Smółka zwrócił się do PAP z prośbą o pomoc ochotników. – Dzisiaj w końcu przyjechał odbiór śmieci, bo przez tydzień leżało to przy drodze do Kłodzka. Wolontariusze i strażacy nam pomagają, ale każdy kto chce pomóc bardzo nam się przyda. – dodał.