Choć w atom wciąż inwestują mocarstwa, takie jak Chiny czy Rosja, w energetyce rozpychają się źródła odnawialne: farmy wiatrowe i fotowoltaiczne - wynika z najnowszego "Raportu o stanie światowego przemysłu jądrowego" Instytutu na rzecz Ekorozwoju i Fundacji im. Heinricha Bölla, co odnotowuje "Gazeta Wyborcza".
Już nawet kojarzeni z atomem Chińczycy produkują więcej prądu z wiatru niż z atomu. Tylko wiatraki w ciągu roku wyprodukowały w Chinach 366 TWh, a elektrownie jądrowe 178 TWh.
W ciągu dwóch lat (2017 i 2018) na rozwój OZE w Państwie Środka wydano w sumie 237 mld dolarów. Bo zapotrzebowanie na energię rośnie tam w nieprawdopodobnym tempie, a OZE można wybudować w kilkanaście miesięcy, podczas gdy na atom trzeba czekać co najmniej kilka lat. To modelowy przykład na to, jak atom ustępuje miejsca OZE.
Andrzej Kassenberg z Instytutu na Rzecz Ekorozwoju przekonuje, że liczby pokazują wyraźne odchodzenie od energetyki atomowej w skali globalnej.
- Nowe projekty rozwijają właściwie tylko Rosja i Chiny, a liczba rozpoczynanych budów od sześciu lat spada - do 46 w ubiegłym roku. Większość realizowanych inwestycji trwa dłużej, niż zakładano i ich koszty rosną, a do zamknięcia szykowane są kilkudziesięcioletnie bloki np. we Francji – mówi ekspert.
Państwa, które zapowiadały budowę nowych mocy, wstrzymują się z działaniami. Przykładem jest Polska, która według założeń sprzed 10 lat w tym roku miała otwierać swoją elektrownię atomową. A nie ma ani lokalizacji, ani wybranej technologii, ale co najważniejsze - sposobu finansowania i szans na produkcję energii w cenie mogącej konkurować na rynku.
- Cieniem na atrakcyjności atomu kładzie się szczególnie to, że nikt nie pożyczy pieniędzy na inwestycję na 50-60 lat, a na taki okres oblicza się działalność elektrowni atomowej. Konieczność spłaty kredytu w ciągu 20-30 lat powoduje, że produkowana w niej energia staje się bardzo droga, a to obniża konkurencyjność gospodarki danego kraju oraz poszerza skalę ubóstwa energetycznego - wyjaśnia w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dr Kassenberg.
Zgodnie z prognozami Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) w 2040 roku koszty produkcji energii z OZE będą dwukrotnie niższe niż energii jądrowej z nowych źródeł (50 dol. wobec 100 dol. za MWh). Autorzy raportu uważają, że ta prognoza i tak jest zbyt optymistyczna dla energetyki atomowej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl