Money.pl w tekście "Coś tu nie gra. Amerykanie odkryli dziwną anomalię na stacjach w Polsce" opisał, że analitycy amerykańskiego banku Goldman Sachs zwrócili uwagę, że ceny na stacjach paliw w Polsce nie wzrosły, mimo podwyżki notowań ropy od początku lipca. Co więcej, podwyżki zaobserwowano za to na stacjach paliw w Czechach i na Węgrzech.
Ceny paliw na Orlenie. Są komentarze
Temat cen paliw w Polsce budzi emocje, w sieci nie brakuje komentarzy w tej sprawie.
"Wiecie, czemu tak jest? Bo idą wybory a upolityczniona grupa Orlen gra, jak mu PiS dyryguje" - tak informacje ws. aktualnych cen paliw na stacjach Orlen komentuje w serwisie X (dawniej Twitter) Łukasz Malczyk, prezes Unii Polskich Przedsiębiorców.
"Dziś płacą za to prywatne stacje paliw, które mają blokadę zakupu hurtowych ilości paliwa z magazynów Orlenu. Posiłkują się drogim zakupem hurtowym z importu, przez co stają się niekonkurencyjni dla państwowego molocha i w dłuższej perspektywie grozić im może upadłość" - dodaje prezes Malczyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Maciej Samcik, publicysta ekonomiczny i autor strony "Subiektywnie o finansach" cytując tekst money.pl zwraca uwagę na jeszcze jeden problem, który ostatnio opisał w swoim serwisie.
"Orlen ogłosił spadek przychodów i zysków. Czy to oznacza koniec rafineryjnego eldorado? Okazuje się, że nawet takiemu gigantowi ciężko żyć bez rosyjskiej ropy, ze spadającymi marżami rafineryjnymi oraz niższym popytem na niektóre produkty. Kurą znoszącą złote jajka paliwowemu koncernowi stał się niespodziewanie gaz" - przekonuje Maciej Samcik.
Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki w rozmowie z money.pl tłumaczy, że wzrost popytu na surowce kopalne, oznacza także wzrost cen paliw, a to dowód na ożywienie gospodarki.
Dzisiaj Orlen ma ten komfort przed wyborami, że nie musi podnosić cen, bo swoje już zrobił. Ceny wzrosły wcześniej. Teraz wytrzyma obecny poziom cen, nie obciążając wyniku finansowego spółki - ocenia ekspert.
I dodaje, że polska gospodarka zmniejszyła tempo wzrostu, więc nie ma aż takiego bodźca do wzrostu cen. On sam także uspokaja - według niego - w Polsce nie powinien powtórzyć się węgierski scenariusz.
Przypomnijmy, pod koniec ubiegłego roku rząd Węgier zdecydował o całkowitym zniesieniu regulacji cen paliw. Ludzie wpadli w panikę. Na stacjach tworzyły się wielokilometrowe kolejki chętnych, by zatankować. Ludzie obawiali się, że ceny skokowo poszybują w górę. Eksperci nie mieli wówczas wątpliwości, że ten kryzys był efektem polityki rządu opartej właśnie o dopłaty i regulację cen.
Nowy przedmiot w szkołach. "Mina mi zrzedła"
"Podwyżki nie będą na rękę rządowi"
Opozycja w tej sprawie jest wyjątkowo zgodna i nie ma wątpliwości, co jest przyczyną takiej, a nie innej sytuacji.
- Obajtek służy PiS-owi. Tak, jak w ubiegłym roku zawyżał ceny paliw, generując miliardy zysków kosztem Polaków, tak teraz będzie działał w drugą stronę. Nie będzie podwyższał cen dlatego, że podwyżki nie będą na rękę rządowi w kampanii wyborczej. Widzimy, że monopol Orlenu w rękach Obajtka na końcu służy jednej partii - przekonuje w rozmowie z money.pl poseł Koalicji Obywatelskiej Piotr Borys.
- W pierwszej połowie tego roku grupa Orlen zanotowała ponad 13,6 mld zł zysku. Zarząd chwali się rekordowymi wpłatami do budżetu państwa w postaci podatków od sprzedaży paliwa. To pieniądze zarobione w trudnych czasach kryzysu na obywatelach i polskiej gospodarce - tak sprawę komentuje w rozmowie z money.pl posłanka Paulina Hennig-Kloska, reprezentująca Trzecią Drogę.
- Monopolista paliwowy od wielu miesięcy zarabia na nas grube pieniądze, ale można się spodziewać, że z powodu zbliżających się wyborów będzie zarabiać nieco mniej i zmniejszy marże na litrze produkowanego i sprzedawanego paliwa. Marża wypracowana czy to na rynku hurtowym, czy detalicznym jest płacona ostatecznie przez klienta końcowego, czyli nas samych - dodaje posłanka.
- Na rynku paliw mamy monopol, powoduje on, że w sposób nierynkowy można ustalać ceny. Wszystko wskazuje na to, że pan Obajtek realizuje plan polityczny rządzącego ugrupowania, żeby nie podwyższać cen paliw do 15 października. Należy się spodziewać, że po 15 października, bez względu na wynik wyborów, będą konieczne gigantyczne podwyżki cen paliw - komentuje Dariusz Wieczorek, poseł Lewicy.
Rząd jest jednak innego zdaniu.
- Opozycja chciałaby, żeby na stacjach było bardzo drogo, żeby ludzie się denerwowali. Jeżeli Orlen szalałby z cenami, to Polacy jeździliby po paliwo do Niemiec. Stabilizacja cenowa nie jest na rękę opozycji, ale jest na rękę Polaków - przekonuje w rozmowie z money.pl minister Henryk Kowalczyk.
Orlen idzie na zakupy. W koszyku trzy farmy wiatrowe
- Obecna sytuacja pokazuje siłę spółek Skarbu Państwa, dzięki swojej pozycji mogą amortyzować gwałtowne ruchy cenowe. Orlen może też działać, bo ma zapas paliw. I to nie jest prawda, że Orlen gra jak dyryguje PiS. Orlen gra jak dyryguje mu interes spółki. Świadczą o tym bardzo dobre wyniki spółki - dodaje minister Kowalczyk.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl