Zainwestowała w otwarcie pensjonatu oszczędności życia. Wiosną 2020 r. w willi z 19 pokojami miało zostać otwarte również małe bistro oraz zabiegi SPA. Planowała zatrudnić trzy nowe osoby do pomocy. Wszystkie plany zmiótł koronawirus. Pensjonat trzeba było zamknąć, ale koszty jego utrzymania stale rosły. Za 2020 r. uzbierało się ich w sumie 200 tys. zł.
- Nie miałam drugiej nogi biznesowej, oszczędności zostały pożarte przez inwestycję. Weszłam na debet i… roztrzaskałam się finansowo - mówi wprost Agnieszka Mycka, właścicielka Willi Muza z Buska-Zdrój.
Dodaje, że z pomocą przyszła jej wtedy mama, która pomogła jej w spłacie kredytów. - Gdyby nie jej pomoc, nie poradziłabym sobie - mówi pani Agnieszka.
Wykluczona z pomocy. Nie przetrwała
A gdzie w tym czasie było państwo? - Próbowałam szukać wsparcia. ZUS wypłacił mi raz postojowe w kwocie 17 tys. zł, a kiedy złożyłam po kilku miesiącach ponownie wniosek, okazało się, że świadczenie mi się już nie należy - opowiada nasza rozmówczyni i dodaje, że z uzyskaniem pieniędzy ciągle było pod górkę, bo: albo miała niewłaściwy PKD, albo o dzień za późno zatrudniła pokojową i już pomoc się nie należała.
W końcu coś w niej pękło. Zadzwoniła do prawnika i bez przekonania zapytała, czy może odzyskać swoje pieniądze? Okazało się, że jest taka szansa, ale musi pozwać państwo. Jesienią 2021 r. za pośrednictwem swojej adwokatki Anny Çoban z Kancelarii Çoban Legal złożyła pozew do Sądu Okręgowego w Warszawie, który jest właściwy do rozpatrywania spraw przeciwko Skarbowi Państwa.
- Adwokatka złożyła w moim imieniu również wniosek o zwolnienie mnie z kosztów sądowych. W moim przypadku było to 8 tys. zł. Kilka dni temu dostałam wiadomość, że sąd zredukował mi opłatę sądową do 500 zł - relacjonuje pani Agnieszka.
Hotelarka cieszy się z decyzji sądu, ale nie liczy na wiele. Boi się już snuć plany. W styczniu zawiesiła działalność gospodarczą i zamknęła pensjonat. Dobiły ją rachunki za prąd i gaz, które są 4 razy wyższe niż w ubiegłym roku. - To przesądziło o losach pensjonatu definitywnie. Szukam pracy, by przetrwać jakoś ten koszmarny czas. Obroty w 2021 r. były 1/7 tego, co wcześniej - opowiada i dodaje, że "gdyby odzyskała pieniądze, wskrzesiłaby pensjonat", a jeśli się nie uda - będzie musiała go sprzedać.
Adwokat Anna Çoban nie ukrywa, że postanowienie sądu jest dla niej miłym zaskoczeniem. - Jest to pierwszy przypadek ze złożonych przez nas pozwów, w którym sąd zwolnił prawie w całości przedsiębiorcę poszkodowanego przez restrykcje prawie w całości od opłaty sądowej - podkreśla adwokatka.
Dodaje, że ma nadzieję, że stanie się to już praktyką w sprawach przeciwko Skarbowi Państwa. - W kolejnych pozwach na pewno będziemy powoływać się na to rozstrzygnięcie i mam nadzieję, że zachęci to innych przedsiębiorców do dochodzenia swoich praw za niekonstytucyjne restrykcje na drodze sądowej - zaznacza.
Wygrana pani Agnieszki to ewenement, biały kruk można powiedzieć. Sądy bardzo rzadko zwalniają kogokolwiek z opłat sądowych, a już na pewno nie przedsiębiorców.
Adwokat Amadeusz Borkowski z Kancelarii Dubois i Wspólnicy w swojej praktyce może takie decyzje policzyć na palcach jednej ręki.
Sądy muszą zarabiać. Nie ma litości!
- Zwolnienie z opłat sądowych jest w Polsce rzadkością, to musi być sytuacja wyjątkowa: skrajne ubóstwo, choroba, inwalidztwo. Sąd najczęściej zwalnia z opłat w postępowaniach rodzinnych lub pracowniczych. Zwolnienie z kosztów przedsiębiorcy jest jeszcze większą rzadkością - przyznaje adwokat, który z sukcesem złożył do Sądu Okręgowego w Warszawie aż cztery pozwy zbiorowe przeciwko Skarbowi Państwa w sprawie odszkodowań za lockdowny.
Jak informuje adwokat Borkowski, sądy oddalają wnioski o zwolnienie z kosztów, argumentując to tym, że przedsiębiorca mógł zabezpieczyć majątek na proces, ewentualnie wziąć pożyczkę. - Sądy w Polsce uznają, że lepiej, by przedsiębiorca się zapożyczył, niż ułatwić mu dochodzenie praw na drodze sądowej - ocenia prawnik.
Dodaje, że w 2019 r. weszło kolejne utrudnienie dla przedsiębiorców, którzy działają jako spółka. Ubiegając się o zwolnienie z kosztów sądowych, spółka taka musi wykazać, że jej akcjonariusze nie są w stanie udzielić jej pożyczek ze swojego prywatnego majątku, nie mogą dokapitalizować spółki tak, by ta zapłaciła wysokie koszty sądowe.
Również stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości ze stycznia 2021 r. w tej sprawie nie pozostawia żadnych wątpliwości: w skrócie można je streścić w ten sposób, że sądy nie mogą zwalniać z opłat sądowych przedsiębiorców, bo z czegoś też muszą się utrzymywać.
W piśmie do Polskiej Izby Hotelarzy sędzia Artur Gajewski z Departamentu Legislacyjnego Prawa Cywilnego napisał, że ocena dotycząca tego, czy przedsiębiorcę należy zwolnić z opłat, zależy od wnikliwej oceny jego sytuacji majątkowej. I sądy bardzo wnikliwie prześwietlają stan posiadania osób, które ubiegają się o zwolnienie z opłat.
Prawo pełne niespodzianek
W stanowisku tym nie ma natomiast słowa, że o zwolnienie z opłat może ubiegać się jedynie osoba, która złożyła pozew indywidualny. Przedsiębiorcy, którzy przystąpili do pozwu zbiorowego, takiego prawa już nie mają.
Istotna jest tu różnica w opłatach. Przy pozwie indywidualnym jest to 5 proc. wartości pozwu, a w postępowaniach grupowych - 2,5 proc.
Jak informuje adwokat Borkowski, Prokuratoria Generalna, która reprezentuje Skarb Państwa w sporze z biznesem, stara się robić wszystko, by do procesu nie doszło, lub by go tak przeciągnąć w czasie, żeby roszczenia z upływem trzech lat od wprowadzenia obostrzeń się przedawniły.
Jednak, jak podkreśla prawnik, przedawnienie będzie dotyczyć tych osób, które nie wystąpiły jeszcze, gdyż na przykład bały się kosztów czy wieloletniego procesu, z roszczeniami na drogę sądową. - Złożenie pozwu indywidualnego albo dołączenie do pozwu zbiorowego przerywa bieg przedawnienia - przypomina adwokat.
Przykładem takiego obstrukcyjnego działania Prokuratorii jest - zdaniem adwokata - zarzucanie przedsiębiorcom z branży dyskotekowej, że zaniżyli oni wartość swoich roszczeń, tylko po to, by uniknąć wysokich opłat sądowych. Wartość łączna pozwu tej branży to 600 tys. zł. Dla porównania pozew gastronomii jest na łączną kwotę 211,36 mln zł.
Tymczasem, jak podkreśla prawnik, przedsiębiorcy złożyli wniosek nie o konkretne odszkodowania, ale o ustalenie odpowiedzialności Skarbu Państwa w tej sprawie. - W tym postępowaniu wartość sporu jest drugorzędna. Nieważne, czy będzie to 5 tys. zł, czy 500 tys. zł. Jeśli sąd przesądzi o odpowiedzialności państwa, to odpowie ono i tak do całości wyrządzonej szkody - podkreśla adw. Borkowski.
Przypomina, że przedsiębiorcy złożyli już za pośrednictwem Kancelarii Dubois i Wspólnicy cztery pozwy zbiorowe. W sumie Skarb Państwa pozywa ok. 450 firm z sektorów: turystycznego, sportu i rekreacji, dyskotek i klubów nocnych oraz gastronomii.
Prokuratoria Generalna ustosunkowała się już do trzech pozwów, twierdząc, że nie powinno się toczyć w tej sprawie postępowanie grupowe. Prokuratoria uważa, że sprawy poszczególnych przedsiębiorców powinny być rozpatrywane przez sąd indywidualne.
Biznes: cała nadzieja w sądach
O tym, jak ostatecznie będzie, zdecyduje sąd. W przypadku pozwu sektora sportowego pierwsza rozprawa wyznaczona jest już na początek marca, a w przypadku właścicieli dyskotek - na początek kwietnia. Gastronomia poczeka trochę dłużej - sąd dopiero na początku stycznia wezwał Prokuratorię Generalną do złożenia odpowiedzi na ich pozew. Dał urzędnikom 90 dni.
- Wszystkie pozwy przeszły już wstępną kontrolę formalną i sąd nie miał do nich żadnych zastrzeżeń, nie wymagał uzupełnień. Dla sądu zarówno zarzuty, jak i roszczenia wobec Skarbu Państwa są jasne - przekonuje pełnomocnik przedsiębiorców.
Sławomir Grzyb, sekretarz generalny Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, która pośredniczyła w zorganizowaniu pierwszego pozwu zbiorowego branży gastronomicznej, nie kryje, że cała nadzieja pokrzywdzonych przez państwo przedsiębiorców jest w niezawisłych sądach.
Zapowiada również drugi pozew zbiorowy, z którym wystąpią przedsiębiorcy, którzy otworzyli gastronomiczną działalność gospodarczą po marcu 2020 r. - Obejmie on roszczenia wynikające z drugiego lockdownu - tłumaczy Sławomir Grzyb. Nie wyklucza również pozwu zbiorowego gastronomii przeciwko Polskiemu Funduszowi Rozwoju, który wzywa teraz przedsiębiorców do zwrotu pieniędzy.
- Liczymy, że postanowienie sądu w sprawie hotelarki z Buska-Zdroju będzie dobrym prognostykiem dla przedsiębiorców z branży HoReCa. Sędziowie w Polsce powinni zrozumieć tragiczną sytuację, w jakiej znaleźli się hotelarze oraz restauratorzy - mówi z kolei Marek Łuczyński, prezes Polskiej Izby Hotelarzy.
On również zapowiada, że branża hotelarska nie zaprzestanie składania kolejnych pozwów indywidualnych o odszkodowania.