26 października, Senat RP. Jest godzina 23:46. Na mównicę wchodzi senator Kazimierz Kleina (Koalicja Obywatelska).
Omawiana jest tzw. ustawa antylichwiarska, którą 6 października uchwalił Sejm. To ostatni punkt obrad przed przerwą na sen.
Sprawa wydaje się niekontrowersyjna – wszyscy zgadzają się, że ustawa jest potrzebna, trzeba walczyć z nadmiernymi zyskami firm pożyczkowych, należy pomóc ubogim Polakom.
Trzy senackie komisje – ustawodawcza, praw człowieka, praworządności i petycji oraz budżetu i finansów publicznych – nie wniosły żadnych poprawek. Wydaje się więc, że Senat nie zgłosi żadnych korekt i niebawem ustawa zostanie przekazana prezydentowi.
Kazimierz Kleina jednak po krótkim wprowadzeniu mówi: "Robimy to, dobrze, ale ta kwestia, ta regulacja, nie załatwi całego tego problemu. Dlatego trzeba wprowadzić takie przepisy, także tutaj, żeby... Myśmy przygotowali do tego jakieś poprawki, drobne. Zobaczymy, co będzie. Jutro na posiedzeniu komisji będziemy dyskutowali na temat tego, czy to ma sens, czy nie ma sensu".
Atmosfera robi się nerwowa. Lidia Staroń (senator niezależna) dopytuje, jakie poprawki złożył Kleina. Zostaje uciszona i poinformowana przez prowadzącą obrady Gabrielę Morawską-Stanecką, że "jutro na posiedzeniu komisji pani senator się dowie, jakie to są poprawki".
Staroń oponuje, chce poznać brzmienie zgłoszonych poprawek. Nie udaje się.
Treść poprawek staje się powszechnie znana kolejnego dnia. Senatorowie spierają się o nie, ale ostatecznie poprawki zostają przegłosowane przez senacką większość. Następnie zaś zostaje przegłosowana cała ustawa wraz z poprawkami – tu już w izbie jest jednomyślność.
Nie było w ogóle czasu na analizę poprawek; tylko je poznaliśmy i już trzeba było głosować – utyskuje jeden z senatorów.
Jedna z korekt przewiduje, że kredyt płatniczy udzielany przez instytucje pozabankowe, np. przy pomocy kart kredytowych, będzie wyłączony z rygorów ustawy.
Nikt na komisji ani na posiedzeniu plenarnym nie wyjaśnia, że obecnie kartę kredytową umożliwiającą zapożyczanie się ma w swojej ofercie tylko jedna duża instytucja pożyczkowa – Provident (taką ofertę mają też niektóre fintechy, ale nie cieszyły się one do tej pory popularnością).
Najmocniejszy cios w pożyczkowych przedsiębiorców
Ustawa antylichwiarska od dawna budzi emocje. Szeroko pojęty biznes finansowy protestuje przeciwko zaostrzaniu przepisów i ograniczaniu zysków firm pożyczających pieniądze.
Biznes twierdzi, że ustawodawca wcale nie pomoże potrzebującym kredytowania Polakom – wypchnie ich bowiem do szarej strefy, w której nie obowiązują żadne zasady. Niektórzy przedstawiciele firm pożyczkowych, banków oraz organizacji przedsiębiorców straszą, że skutkiem nieprzemyślanej legislacji może być powrót do czasów, gdy windykacją należności zajmowali się krępi i nieowłosieni panowie z kijami bejsbolowymi.
Ministerstwo Sprawiedliwości, które stoi za projektami legislacyjnymi mającymi na celu walkę z lichwą, uważa jednak te argumenty za bałamutne.
Firmy pożyczkowe zarabiają krocie. Wiele razy już utyskiwały, że zaraz upadną, a wcale nie padają, lecz notują w Polsce ogromne zyski – mówił wielokrotnie Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
Pojęcie "lichwy", mówiąc – bądź co bądź – o legalnie działającej branży pożyczkowej, Warchoł odmienia przez wszystkie przypadki.
Faktycznie o upadku branży mówi się przy okazji każdej nowelizacji przepisów – nadal zaś wiele firm istnieje i zarabia. Ale faktem również jest, że liczba firm się zmniejsza, a przepisy wprowadzane w ostatnich latach są dla pożyczkowego biznesu niekorzystne. Te zaś, które mają wejść niebawem – gdy prezydent podpisze nową ustawę – będą najmocniejszym ciosem w pożyczkowych przedsiębiorców.
Nowa ustawa antylichwiarska istotnie obniży tzw. limit kosztów pozaodsetkowych. Trzeba bowiem wiedzieć, że firmy pożyczkowe zarabiają przede wszystkim nie na naliczanych odsetkach (które, przy pożyczkach udzielanych na krótki czas, bywają niskie), lecz na dodatkowych opłatach.
Rządzący postanowili te limity zmniejszyć. Uznano, że dla pożyczek z terminem spłaty do 30 dni limit powinien wynosić 5 proc. wartości pożyczki, zaś dla pożyczek udzielanych na dłuższy czas – 20 proc. w skali roku i nie więcej niż 45 proc. w całym okresie kredytowania.
W największym uproszczeniu: na tzw. chwilówkach udzielanych na kilka-kilkanaście dni zarobi się mniej, na pożyczkach udzielanych na 2-3 miesiące trochę więcej, a na pożyczkach udzielanych np. na półtora roku – najwięcej. Przy czym firmy mają różne modele biznesowe; część branży i tak skupia się na udzielaniu chwilówek.
Biznes zawarł jednak porozumienie ponad podziałami – we wspólnym stanowisku ośmiu organizacji wystosowano apel, w którym przedsiębiorcy poprosili o dwie zmiany: zwiększenie limitu kosztów pozaodsetkowych dla pożyczek udzielanych na co najmniej 30 dni do 30 proc. w skali roku oraz odroczenie wejścia ustawy w życie, tak by zaczęła obowiązywać od początku 2024 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Senackie poprawki
– Nie podpisalibyśmy się pod poprawkami, które złożył senator Kleina. Są tylko pozornie podobne do naszych postulatów – mówi nam przedstawiciel jednej z organizacji, która była podpisana pod wspólnym apelem.
Te poprawki mają się nijak do tego, czego oczekiwaliśmy – przekazał nam ekspert innej podpisanej pod wspólnym apelem organizacji.
Senator Kleina, przy poparciu senatora Aleksandra Pocieja, złożył kilka poprawek, z których najistotniejsze są dwie. Pierwsza zwiększa limit kosztów pozaodsetkowych do 30 proc. w skali roku – ale ma to dotyczyć pożyczek udzielanych na co najmniej 90 dni.
Druga dotyczy wyłączenia spod rygorów ustawy kredytu płatniczego, czyli m.in. udzielania pożyczek przy pomocy kart kredytowych.
Kleina w rozmowie z WP mówi jednoznacznie: to autorska koncepcja, oparta na obserwowaniu debaty publicznej. O żadnym lobbingu – przekonuje – nie może być mowy. A poprawki napisał sam przy wsparciu senackich służb legislacyjnych.
Tak jak wyżej wskazano – spośród instytucji pożyczkowych karty kredytowe, w praktyce pozwalające wziąć pożyczkę, oferuje obecnie jedynie Provident. Swój nowy produkt spółka promuje od września.
Zdaniem części naszych rozmówców poprawka dotycząca lepszego traktowania pożyczek na co najmniej 90 dni również będzie korzystna dla lidera rynku – bo on udziela finansowania zazwyczaj na dłuższe okresy, podczas gdy część konkurentów nadal skupia się na segmencie chwilówek.
Poprawki Senatu do ustawy antylichwiarskiej są niezrozumiałe i nieprzyzwoite. Przede wszystkim są napisane pod biznes pożyczkowy, a nie pod obywateli. Brzmienie poprawek rzeczywiście jest zastanawiające – uważa Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
– Jestem zasmucony, ale przyznaję, że nie jestem zaskoczony. Lobbystyczny duch nad ustawą antylichwiarską unosi się od dawna – twierdzi Warchoł.
I wskazuje, że sytuacja, w której przewodniczący senackiej komisji nie zgłasza na posiedzeniu komisji żadnych poprawek, komisja uznaje, że ustawę można przyjąć bez poprawek, a odrobinę później przewodniczący zgłasza poprawki, którymi zaskoczeni są inni senatorowie, a których istoty zgłaszający nie jest w stanie wyjaśnić – daje dużo do myślenia.
– Wierzę, że Sejm odrzuci poprawki Senatu – konkluduje Warchoł.
Na to samo liczy senator Lidia Staroń. Jej zdaniem bowiem poprawki senatora Kleiny, które przyjął Senat, są działaniem na rzecz części rynku pożyczkowego.
My, jako politycy, szczególnie teraz, w tym trudnym dla całego społeczeństwa czasie, powinniśmy myśleć o pomaganiu obywatelom, a nie dbać o zyski firm pożyczkowych. Co trzeba podkreślić – horrendalne zyski – przekonuje Staroń.
Dodaje, że sposób procedowania ustawy antylichwiarskiej w Senacie bardzo ją zaskoczył.
– Sposób procedowania był co najmniej zaskakujący. Wszystko było już ustalone, była zgoda wśród wszystkich senatorów, a w nocy, tuż przed końcem posiedzenia, senator Kleina powiedział, że ma poprawki i tak naprawdę nie wiadomo było, kto jest ich autorem. Do tego nie chciał ich pokazać – zauważa Lidia Staroń.
Dla dobra ogółu
Kazimierz Kleina w rozmowie z WP przekonuje, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
– Sugestia, że zgłoszone przeze mnie poprawki mają lobbystyczny charakter, jest niedorzeczna. Zakładam, że rozpowiadają to osoby, którym nie podoba się, że zgłoszone przeze mnie i przegłosowane przez Senat rozwiązanie wesprze pożyczkobiorców, a nie firmy pożyczkowe – twierdzi senator. I podkreśla, że nie zna przedstawicieli konkretnych firm pożyczkowych i nie wie, kto na zgłoszonych poprawkach zyska, a kto straci. Kierował się – jak zaznacza – wyłącznie interesem obywateli, a nie biznesu pożyczkowego.
Moja propozycja jest bowiem korzystniejsza dla obywateli niż propozycja Ministerstwa Sprawiedliwości przyjęta przez Sejm – zaznacza Kleina.
Jego zdaniem limity dla tzw. chwilówek, przez które rozumie pożyczki z okresem spłaty do trzech miesięcy, powinny być niskie. A Sejm zaproponował niski limit tylko dla pożyczek do 30 dni.
Dlaczego zaś wsparł wyłączenie kredytu płatniczego spod rygoru ustawy?
Mało istotne jest to, ile instytucji pożyczkowych oferuje dziś swoje karty kredytowe. Ważne jest to, że każda firma może wystąpić do nadzoru bankowego o taką możliwość – twierdzi Kazimierz Kleina.
I dodaje, że najlepiej by było, gdyby możliwie najwięcej osób brało pożyczki w bankach, w tym bankach spółdzielczych, a nie firmach pożyczkowych.
Vivus w tle
Osoby związane z Providentem stanowczo odrzucają wersję o tym, że ich firma cokolwiek wylobbowała bądź zyskałaby na senackich poprawkach.
Przedstawiciel Providenta poinformował Wirtualną Polskę, że za takimi sugestiami stoi rynkowa konkurencja – Vivus.
Zaznaczył, że ustawa antylichwiarska uderzy w cały rynek i odbije się negatywnie zarówno na Providencie, jak i na konsumentach potrzebujących pożyczki.
Przekazał też, że nikt z Providenta nie rozmawiał z senatorami przed głosowaniem.
Gdy wysłaliśmy wypowiedź do autoryzacji, otrzymaliśmy pytanie o źródło naszych informacji oraz wskazanie, że Provident udzieli wypowiedzi do tekstu, jeśli w publikacji pojawi się stanowisko Vivusa. W przekazanej informacji przedstawiciel spółki zaznaczył też, że "dziwi się, że tak znamienity i niezależny dziennikarz" wykorzystuje notatkę, którą po rynku rozsyła Vivus.
O sprawę spytaliśmy też Agnieszkę Wachnicką, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego, której członkiem jest Provident, a która to fundacja wielokrotnie zabierała głos w temacie kształtu ustawy antylichwiarskiej.
– Trudno zgodzić się z tezą, że senackie poprawki są korzystne dla jednego podmiotu. Kształt ustawy – o czym mówimy od samego początku – jest niekorzystny dla całej branży pożyczkowej, ponieważ zaproponowane rozwiązania nie zostały poparte jakąkolwiek analizą ekonomiczną – twierdzi Wachnicka.
Podkreśla, że fundacja nigdy nie ukrywała swojego stanowiska co do kształtu ustawy i prowadziła rozmowy także z senatorami, ale z senatorem Kleiną nie rozmawiała.
W toku autoryzacji stwierdzenie o braku rozmów z senatorem Kleiną zostało usunięte. I tu, dla jasności, spytaliśmy o tę kwestię też Kazimierza Kleinę. Powiedział, że z przedstawicielami instytucji pożyczkowych nie rozmawiał.
Agnieszka Wachnicka stwierdziła też, że forsujemy "kompletnie nieuzasadnioną tezę na podstawie pewnej notatki, przygotowanej przez pewien podmiot", co stawia rzetelność niniejszego artykułu pod dużym znakiem zapytania.
Zapytany przez nas o sprawę Vivus, o którym mówił przedstawiciel Providenta i którego zapewne miała na myśli Wachnicka, stwierdził, że "nie komentuje działań regulacyjnych, tylko działa zgodnie z przepisami".
Odrobina historii
To kolejny przypadek, gdy trwa dyskusja o pisaniu przepisów pod konkretną firmę pożyczkową. W czerwcu 2015 r. "Dziennik Gazeta Prawna" zwrócił uwagę na wątpliwości pojawiające się w kontekście wówczas procedowanej ustawy antylichwiarskiej.
Wszystko za sprawą konferencji paranaukowej, którą wówczas w Sejmie zorganizowała Konfederacja Lewiatan (jej członkiem był Provident; obecnie członkiem Lewiatana jest Związek Pracodawców Instytucji Finansowych, której wiceprezesem jest menedżer Providenta).
"Przewodnicząca sejmowej komisji finansów publicznych Krystyna Skowrońska (PO), otwierając spotkanie, stwierdziła, że ma nadzieję, iż obecni na sali posłowie będą mogli usłyszeć merytoryczną debatę, która pomoże im w pracach nad ustawą. Konferencja zakończyła się jednak poważną scysją. Jak się bowiem okazało, dwóch prelegentów (z PwC oraz Instytutu Badań Strukturalnych) prezentowało wyniki badań, które zostały przygotowane na zlecenie i koszt Providenta" – relacjonował "DGP".
Gazeta zaznaczyła, że przedstawiciele PwC oraz IBS mówili, że to, iż Provident zapłacił za badania, nie wpłynęło na ich treść.
Rozczarowania nie kryli jednak politycy.
Krystyna Skowrońska przyznała w rozmowie z gazetą, że nie wiedziała o tym, że za prezentowane badania zapłacił największy gracz na rynku.
– Mam o to duży żal do Konfederacji Lewiatan. Powinnam o tym zostać poinformowana – stwierdziła Skowrońska.
Politycy rządzącej wówczas Platformy Obywatelskiej zaznaczyli później, że niefortunne zdarzenie nie miało żadnego wpływu na ostateczne brzmienie przepisów.
***
Z danych opublikowanych przez Fundację Rozwoju Rynku Finansowego wynika, że "drugi kwartał 2022 r. był dobrym okresem dla branży pożyczkowej, która udzieliła finansowania na łączną kwotę 2,72 mld złotych, co oznacza wzrost o 15,6 proc. w stosunku do I kwartału 2022 r. i o 30,1 proc. w relacji rok do roku".
W okresie kwiecień-czerwiec 2022 r. instytucje pożyczkowe udzieliły 779 tys. pożyczek.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski