Sytuacja firm jest podwójnie trudna. Szef z jednej strony nie może wymusić kontroli w domu, a drugiej sporo ryzykuje, dopuszczając osobę nietrzeźwą do pracy (tego nie można robić). Szczególnie jeśli dojdzie do wypadku przy pracy. W okresie od 1 marca 2020 r. do 31 stycznia 2021 r. do Państwowej Inspekcji Pracy zgłoszono 11 wypadków, do których doszło podczas wykonywania pracy zdalnej. Aż 7 z nich były to wypadki śmiertelne.
Nie trzeba się kryć
Pijemy w pracy i po pracy. Przez pandemię i konieczność pracy z domu dużo łatwiej jest teraz zajrzeć do kieliszka już od samego rana. - Wcześniej, jeśli ktoś zabierał do pracy małpkę wódki, zawsze istniało niebezpieczeństwo, że ktoś w firmie to zauważy, teraz nie ma takiego niebezpieczeństwa, dlatego niektórzy bezkarnie stawiają obok komputera nie małpkę, ale już pół litra wódki, i tak pracują – mówił w rozmowie z Radiem ZET były szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Krzysztof Brzóska. Jego zdaniem właśnie znaleźliśmy się w miejscu, w którym wg WHO, zaczyna się społeczna degrengolada. Roczne spożycie czystego alkoholu na głowę przekroczyło w Polsce już 12 litrów (mowa tu o grupie wiekowej 16+).
Również kancelarie prawne, do których zgłaszają się bezradni pracodawcy, alarmują, że problem zaczyna być naprawdę poważny. - Coraz częstszym problemem jest spożywanie alkoholu lub przyjmowanie narkotyków przy pracy w domu. W ostatnim czasie zetknąłem się z co najmniej kilkunastoma sygnałami od firm w tej sprawie – powiedział "Dziennikowi Gazecie Prawnej" Grzegorz Orłowski, radca prawny w kancelarii Orłowski Patulski Walczak.
Jeden z klientów Marcina Wojewódki, radcy prawnego z kancelarii Wojewódka i Wspólnicy, "poszedł na całość" i po wideokonferencji, w czasie której jeden z pracowników dał pijacki popis oratorski, wręczył mu dyscyplinarkę. Sprawa nie jest jednak oczywista.
Jeżeli pracodawca nie udowodni pracownikowi, że był nietrzeźwy lub spożywał alkohol podczas pracy, to samo podejrzenie pracodawcy nie uzasadnia zwolnienia. - Wręczenie pracownikowi w takiej sytuacji oświadczenia o rozwiązaniu umowy dyscyplinarnie może skutkować domaganiem się przez pracownika przywrócenia go do pracy albo wypłaty odszkodowania - wskazuje mec. Miłosława Strzelec-Gwóźdź, partner zarządzający z kancelarii prawnej GP Kancelaria Radców Prawnych z Krakowa.
"Nic mi nie udowodnisz!"
Jak podkreśla prawniczka, wypowiedzenie dyscyplinarne na tzw. home office z powodu picia pracownika to wielka rzadkość. Jak wspomnieliśmy wyżej, pracodawca musi mieć na to niezbite dowody. Duża liczba nieodebranych połączeń telefonicznych lub e-maili, bełkotliwy ton lub niestandardowe zachowanie zaobserwowane przy połączeniu wideo, obniżenie jakości pracy – te argumenty mogą być dla sądu niewystarczające.
- Nawet w pracy stacjonarnej przeciwdziałanie tym zjawiskom jest bardzo trudne w związku z nielegalnością kontroli "wyrywkowych", na co zwracał uwagę Urząd Ochrony Danych Osobowych – przypomina z kolei mec. Marcin Sadowski z Departamentu Prawa Pracy Kancelarii Sadowski i Wspólnicy.
Jak dodaje, fizyczna kontrola pracownika w domu to ostateczność. Nie można jej siłowo wymusić, pracownik może odmówić wpuszczenia przedstawicieli pracodawcy do własnego mieszkania.
Również Jerzy Wlazło, główny specjalista w Biurze Informacji Głównego Inspektoratu Pracy, przyznaje, że inspektorzy pracy nie mają prawa wchodzić "z urzędu" do prywatnych mieszkań pracowników, nawet jeśli doszło tam do poważnego wypadku w pracy, a co dopiero, by sprawdzić ich trzeźwość.
Adwokat Piotr Graczyk z Kancelarii Raczkowski zwraca uwagę na jeszcze jedną trudność przy zwolnieniach za picie w pracy. - Sąd Najwyższy uznał, że nie można dać dyscyplinarki osobie nietrzeźwej, która zmaga się z chorobą alkoholową i się leczy – przypomina prawnik. Chodzi o wyrok SN z 10 października 2000 r. (sygn. akt I PKN 76/00).
Adw. Graczyk mówi wprost, że lepszym rozwiązaniem dla pracodawcy jest wypowiedzenie umowy, którego choroba alkoholowa nie podważy.
Brak ustawy o pracy zdalnej utrudnia pracodawcom – właściwie to również i służbom państwowym, takim jak policja – kontrolę trzeźwości w miejscu zamieszkania. "Mój dom – moja twierdza" – stanowi twardo polskie prawo. Jeśli pracownik nie wyrazi zgody, pracodawca nie jest uprawniony do przeprowadzenia kontroli. Pracodawca może też zawiadomić policję i poprosić, by wysłano pod wskazany adres patrol, ale znowu – pracownik nie jest zobowiązany, by funkcjonariuszy do domu wpuścić i poddać się badaniu.
- Pracodawca nie może wejść do domu pracownika bez jego zgody. Nie oznacza to jednak, że należy tolerować nietrzeźwość przy pracy zdalnej. Można zwolnić już na podstawie zachowania pracownika, a nietrzeźwości dowodzić różnymi dowodami (np. zeznaniami świadków) – ocenia prawnik.
Podkreśla, że pracodawca w każdej chwili może cofnąć polecenie pracy zdalnej i zażądać, aby pracownik natychmiast stawił się w biurze (co umożliwi kontrolę trzeźwości przez policję), a ewentualna odmowa przybycia do biura może być kolejną przyczyną zwolnienia.
Pomocne może okazać się też rozwiązanie, które na forum Rady Dialogu Społecznego związkowcy zaproponowali do przyszłej ustawy o pracy zdalnej. Proponują, by praca zdalna odbywała się wyłącznie w trybie hybrydowym: tj. pracownik pracowałby naprzemiennie w biurze i w domu. Dzięki temu pracodawca nie straciłby bezpośredniego kontaktu z podwładnym i łatwiej byłoby mu zareagować, jeśli zaobserwowałby, że z pracownikiem dzieje się coś niepokojącego. Rada Dialogu Społecznego pracuje nad projektem od roku, końca na razie nie widać.