Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
KB
|

Praca zdalna kosztuje. Spór o pieniądze dla pracowników w nowej ustawie. Mowa o nawet 180 zł miesięcznie

82
Podziel się:

Pracodawcy policzyli, ile musieliby płacić pracownikom na pracy zdalnej za zużyty w domu prąd i wyszło im, że byłoby to ok. 180 zł rocznie. To tyle, ile żądają od firm związkowcy, tyle że... miesięcznie. Prace nad nową ustawą o pracy zdalnej trwają, ale o porozumienie wciąż trudno.

Praca zdalna kosztuje. Spór o pieniądze dla pracowników w nowej ustawie. Mowa o nawet 180 zł miesięcznie
(stock.adobe)

Według wyliczeń jednego z centrów usług wspólnych należących do potężnego amerykańskiego koncernu, ekwiwalent za prąd dla pracujących w domach pracowników nie powinien przekraczać 15 zł miesięcznie.

To mniej więcej tyle, ile wynosi miesięcznie eksploatacja żelazka lub piekarnika elektrycznego. I trochę więcej niż płacimy za sam komputer. Kilkugodzinna praca komputera w ciągu doby daje rocznie zużycie 197 kWh, za co trzeba zapłacić rachunek w wysokości ok. 109 zł, czyli 9 zł miesięcznie.

Czy inni pracodawcy mają podobne wyliczenia? Zdaniem Cezarego Kaźmierczaka, prezesa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, kwota 15 zł może odpowiadać faktycznemu zużyciu prądu w czasie pracy w domu. On sam jednak nie płaci pracownikom na pracy zdalnej żadnych ryczałtów ani ekwiwalentów za prąd czy internet i nie zna też firm, które by to robiły.

Zobacz także: Lockdown wydłużony, ale nie jest źle. Ekspert: W czerwcu otwarcie gospodarki

Telefon z pakietem zamiast pieniędzy

Jeśli wierzyć styczniowym badaniom przeprowadzonym na zlecenie Personnal Service, pracodawców, którzy dobrowolnie dorzucają się do rachunków pracowników, można szukać raczej ze świecą. Tylko czterech na dziesięciu w jakimś stopniu partycypuje w kosztach związanych z wyposażeniem miejsca pracy pracownika w jego domu, a dwóch na dziesięciu dorzuca się mu również do rachunków.

Chociaż są również sektory, jak centra usług biznesowych, które deklarują, że wiele spośród ich firm płaci pracownikom za prąd i Internet. Konkretnych kwot podać jednak nie chcą. Po sprawdzeniu okazuje się, że świadczenia te mają na ogół charakter materialny, a nie finansowy.

Krystian Bestry, prezes zarządu ADAPTIVE Solutions & Advisory Group (firmy, która zatrudnia 85 osób), informuje, że 60 proc. jego załogi pracuje aktualnie zdalnie – głównie są to konsultanci.

Firma wyposażyła ich w służbowe telefony z dostępem do Internetu (limit 30-50 GB na miesiąc) i to wystarcza.

Żadnych ryczałtów za prąd, wodę czy śmieci nie przewidują. Jeśli taki przymus prawny się pojawi, prezes Bestry deklaruje, że stosowne kwoty wypłaci ze środków przeznaczonych na benefity socjalne dla pracowników.

Z kolei w spółce sprzedażowej należącej do Mercedes-Benz Polska, cała załoga jest obecnie na home office.

- Pracownicy w każdej chwili mogą korzystać z biura. Nie wypłacamy dodatkowych ekwiwalentów, natomiast pracownicy mają zapewnione laptopy, telefony komórkowe z dostępem do internetu. Mogą też wypożyczać sprzęt biurowy, jak duże monitory czy krzesła biurowe – informuje Ewa Łabno-Falęcka, szefowa działu komunikacji I PR w Mercedes-Benz Polska.

Podobnie jest też u dwóch państwowych gigantów: w PKN Orlen i PGE. Jak informują władze obu spółek, osoby na pracy zdalnej mogą korzystać z ich infrastruktury biurowej, w tym sprzętu i mebli również w prywatnych domach, ale żadnych dodatkowych pieniędzy na pokrycie rachunków nie wypłacają.

"Nasze rozwiązania w zakresie pracy zdalnej oparte są o obecnie obowiązujące regulacje. Jak tylko pojawią się projektowane zmiany regulujące pracę zdalną, również w aspekcie rozliczania kosztów z tym związanych, będziemy się do nich dostosowywać" – poinformowało nas biuro prasowe PKN Orlen.

Ryczałt zamiast ekwiwalentu

Pracodawcy bronią się przed dodatkowymi kosztami, z kolei największe centrale związkowe nie chcą dopuścić do sytuacji, w której to firmy arbitralnie będą decydować, ile wypłacić pracownikowi na pracy zdalnej.

Co ciekawe, co do jednego pomiędzy pracodawcami i pracownikami jest pełna zgoda: świadczenie dla pracowników zdalnych powinno mieć charakter ryczałtu (z góry ustalonej stałej kwoty), a nie ekwiwalentu (czyli zwrotu części faktycznie poniesionych kosztów).

I na tym zgodność się kończy. Związkowcy chcą bowiem wpisać jeszcze do Kodeksu pracy minimalną stawkę ryczałtu, którą pracodawca będzie zobowiązany pracownikowi zapłacić.

Propozycja jest taka, by było to 50 proc. najniższego wynagrodzenia godzinowego przemnożone przez każdy dzień pracy. Jak łatwo policzyć, najniższa krajowa to 18,30 zł brutto za godzinę, połowa tej stawki to 9,15 zł przemnożone przez 20 dni roboczych w miesiącu daje ponad 180 zł miesięcznie.

Na tym nie koniec. Jak podkreśla rzecznik prasowy NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski, obowiązkiem pracodawcy jest również wyposażenie pracownika w bezpieczne i ergonomiczne stanowisko pracy. Stąd "Solidarność" skierowała pytanie do resortu rozwoju, pracy i technologii, jak zamierza tę kwestię w przyszłej ustawie rozwiązać?

Jak informują związkowcy, w grę wchodzi zarówno świadczenie w naturze (czyli zakup sprzętu i ergonomicznych mebli), jak i zwrot kosztów takich zakupów.

"Solidarność" będzie również walczyła o wynagrodzenia za nadgodziny na pracy zdalnej i możliwość wyłączenia się pracownika po godzinach pracy bez ponoszenia przez niego żadnych konsekwencji. Takie prawo obowiązuje już m.in. we Francji, Belgii czy Irlandii.

Pracodawcy: zapłacimy, ale nie wszystkim

Mimo że nowe przepisy dotyczące pracy zdalnej mają w Polsce zacząć obowiązywać dopiero trzy miesiące po odwołaniu stanu pandemii, pracodawcy już zapowiadają, że nie będą płacić ryczałtu wszystkim.

Konfederacja Lewiatan postuluje, by pieniądze były przelewane na konta tylko tych pracowników, których pracodawca skieruje na home office, a nie wszystkim, którzy będą chcieli w ten sposób pracować. Czy ten pomysł przejdzie?

Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii dyplomatycznie informuje, że na razie przygląda się negocjacjom prowadzonym w Radzie Dialogu Społecznego. 7 kwietnia podczas Rady Dialogu Społecznego dyskutowano o ekwiwalencie i ryczałcie – bezowocnie. A w poniedziałek, 12 kwietnia, mają się toczyć rozmowy na temat materiałów i narzędzi wykorzystywanych do pracy zdalnej.

Urzędnicy zapewniają, że przyszła ustawa o pracy zdalnej będzie uwzględniała wyważone interesy obu stron, ale jednocześnie przychylają się do próśb pracodawców, by kwestie związane z wysokością ryczałtów i innych świadczeń dla pracowników były uzgadniane wewnątrz firm.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(82)
WYRÓŻNIONE
dama
4 lata temu
praca zdalna to są same oszczędności dla pracownika, np. czas i koszt dojazdu, opieka nad dziećmi w domu, zimą nie trzeba w mróz wychodzić, nie ma kłopotu z odpaleniem auta, lub tłoku w autobusie, nie spotykamy się z innymi, nie zniszczyłam kozaków , itd. ..........to za co mają nam dopłacać?
barts
4 lata temu
To co powinno być uwzględnione, robiłem małą analizę wydatków w skali miesiąca: - prąd (monitor, laptop) do 20 zł - woda do 10 zł - herbata/kawa - tutaj zależnie, czy to jest standardem w danej firmie Od tego trzeba odliczyć koszty dojazdów do firmy, w moim przypadku ok. 300 zł miesięcznie... więc na dobrą sprawę musiałbym dopłacić pracodawcy :D
Noo noo
4 lata temu
Czy nikt nie widzi oszczędności brakiem dojazdu do pracy ?tylko każdy widzi koszty poniesione
NAJNOWSZE KOMENTARZE (82)
Filip
4 lata temu
A co z gazem, energią zużytą do ogrzania całego osiedla - nikt tutaj nie widzi problemu? U nas wydatek na paliwo gazowe wzrósł dwukrotnie odkąd mieszkańcy pracują z domów.
Gordon
4 lata temu
A gdzie: woda, ogrzewanie miejsca pracy, toaleta, powierzchnia biurowa, sprzątanie biura, internet, amortyzacja sprzętu (jeśli prywatny) itd.
Radek
4 lata temu
Urzedasom zawsze złe, jak im tak ciężko na zdalnej to niech wracają do biura :)
Malgo
4 lata temu
Nie chcę mieć żadnego ryczałtu, ani refundacji kosztów! Chcę mieć możliwość wyboru pracy zdalnej - zarówno teraz, jak i po pandemii. Upominanie się o koszty prądu, śmieci czy wody to zwykle dziadowanie. Przypominam tez, że w Polsce - przy rozliczaniu PIT - istnieje coś takiego, jak odliczanie kosztów pracy od dochodu ;ryczałtem), które to koszty utożsamiane są z kosztami dojazdów do pracy. Skoro osoby na pracy zdalnej nie dojeżdżają do pracy, to niech odliczenie to można potraktować, jako odliczenie kosztów prądu i wody. Związki zawodowe to jakaś patologia obecnie. W czym interesie oni występują? Chyba tylko własnym.
Trew
4 lata temu
Niech już lepiej zwiazki nie uszczesliwiaja ludzi na siłę, ale wiadomo że tu nie chodzi o sektor prywatny tylko o państwowy, już teraz nie mają co z sobą zrobić to kombinują jak tu jeszcze bardziej wydoic , większość komentujących widzi zalety i wie jak znikome są koszta pracy w domu i przy dobrej organizacji pracy to się obu stronom opłaca Ale nie dotyczy to budżetówki i spółek skarbu państwa gdzie pojęcie efektywnej i zorganizowanej pracy jest w większości obce
...
Następna strona