- Miałam nocną zmianę. Pracuję na produkcji. Godzinę przed zakończeniem pracy przyszedł do mnie kierownik i wręczył mi wypowiedzenie. Nie powiedział nawet, z jakiego powodu mnie zwalniają. Twierdził, że w kadrach mu tego nie powiedzieli – opowiada Weronika, młoda pracownica dużych zakładów produkcyjnych spod Warszawy.
Weronika twierdzi, że nie spodziewała się tak nagłego wyrzucenia z pracy. Miała coraz lepsze wyniki, wyrabiała nawet 80 proc. normy, a miesiąc wcześniej pracodawca przedłużył z nią umowę na kolejny okres 6-miesięcy. – I nagle zwolnienie, zaraz po moim przyjściu z L4 – żali się kobieta.
Kobieta domyśla się, że prawdziwą przyczyną wypowiedzenia były jej absencje chorobowe. W ciągu ostatnich 4 miesięcy wzięła trzy razy L4. Za każdym razem było to po 5 dni. Ma w domu małe chorowite dziecko.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
– Wiem, że to o moje zwolnienia chorobowe chodzi, nie jestem głupia – ocenia nasza rozmówczyni. – I teraz sobie siedzę i płaczę, że może rzeczywiście jestem beznadziejna, że nie umiem wykonać nawet prostych prac na produkcji...
Pracownicy skarżą się na bezpodstawne zwolnienia
Małgorzata Marczulewska, prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom mówi, że dostają wiele zgłoszeń o bezpodstawnym zwolnieniu. Tyle że nie wszystkim stowarzyszenie może pomóc. Obowiązujące przepisy prawa pracy nakazują pracodawcom uzasadniać wypowiedzenia tylko w przypadku umów na czas nieokreślony.
- Kiedy chce się rozwodu, pisze się zwykle o "różnicy charakterów", a kiedy chce się zwolnić pracownika bez powodu, pisze się o "optymalizacji", "nie dyspozycyjności" czy "reorganizacji pracy lub likwidacji miejsca pracy". Wiele spraw, którymi się zajmowaliśmy kończyło się w sądzie pracy - opowiada prezes Marczulewska.
Przyznaje, że sposoby na pozbycie się niewygodnego, krnąbrnego czy niechcianego pracownika, by nie musieć wypłacać mu należnej odprawy, są różne, z fortelami i podstępami włącznie.
– Pamiętam, że jedna ze spraw dotyczyła przeniesienia pracownika ze szczecińskiego oddziału firmy do Koszalina. Kiedy ten – ku zdziwieniu szefostwa się na to zgodził – podjęto decyzję o cofnięciu mu dotacji na dojazdy. Musiał pokrywać ze swoich środków codzienny, dwugodzinny dojazd do pracy – mówi.
Od 2 sierpnia, zaczną obowiązywać nowe przepisy Kodeksu pracy. Dadzą one podobną ochronę przez bezpodstawnym zwolnieniem pracownikom na umowach na czas określony, jaką mają obecnie pracownicy z umowami bezterminowymi.
Również w ich przypadku pracodawca będzie musiał na piśmie uzasadnić przyczynę zwolnienia.
Nowe przepisy to wynik implementacji do polskich uregulowań dyrektywy Unii Europejskiej w sprawie przejrzystych i przewidywalnych warunków pracy oraz równowagi między życiem zawodowym a prywatnym rodziców i opiekunów.
Pracodawcy mówią o paraliżu sądów i wysypie śmieciówek
Prawnicy reprezentujący organizacje zrzeszające biznes i pracodawców uważają, że od sierpnia br. różnica pomiędzy umową na czas określony a umową na czas nieokreślony będzie polegała tylko na tym, że w tym pierwszym przypadku pracownik ma świadomość, kiedy umowa mu się skończy, a w drugim – nie.
Katarzyna Siemienkiewicz, ekspertka ds. prawa pracy w Pracodawcach RP zwraca uwagę, że po wejściu nowych przepisów, jeśli pracodawca będzie chciał wypowiedzieć umowę na czas określony przed terminem jej zakończenia – np. z powodu wcześniejszego zakończenia jakiegoś projektu, będzie musiał wyjaśnić sądowi swoją sytuację ekonomiczną i wytłumaczyć się ze swoich decyzji biznesowych.
Siemienkiewicz podkreśla, że do tej pory sądy pracy nie badały sytuacji ekonomicznej pracodawców, ale koncentrowały się na tym, dlaczego wypowiedzenie np. z powodu "likwidacji miejsca pracy" dotknęło tę konkretną osobę, która się skarży, a nie innych pracowników.
Dla sądów pracy ocena sytuacji gospodarczej pracodawców będzie nie tylko nowością, ale może być też pewnym wyzwaniem - uważa prawniczka.
Według ekspertki, wdrożenie unijnej dyrektywy, chociaż jest nieuniknione, może spowodować paraliż w sądach pracy, które będą teraz wręcz zalewane wnioskami o niesłuszne zwolnienie.
Pracownicy zyskają ochronę czy ją stracą?
— Jeśli w uzasadnieniu wypowiedzenia pojawi się — jako przyczyna — sformułowanie typu: "utrata zaufania do pracownika" i nie będzie ono poparte konkretną sytuacją — np. pozostawieniem poufnych dokumentów przez pracownika w publicznym miejscu lub innym ważnym, konkretnym powodem, pracodawca ma proces w sądzie pracy zapewniony — podaje przykład prawniczka.
Wielkie podwyżki w ZUS. "Dostaną prawie wszyscy"
Również Marcin Frąckowiak, radca prawny oraz ekspert prawa pracy w Kancelarii Sadowski i Wspólnicy przyznaje, że umowy terminowe są popularne zwłaszcza dlatego, iż w przypadku chęci ich wypowiedzenia przez pracodawcę, nie musi on takiego wypowiedzenia uzasadniać.
Po nowelizacji przepisów to się jednak radykalnie zmieni: pracodawca będzie musiał podać pracownikowi na piśmie przyczynę wypowiedzenia umowy i będzie musiała być ona prawdziwa, konkretna i napisana w sposób zrozumiały dla pracownika.
– To będzie najtrudniejszy element procedury zwalniania. Wielu pracodawców ma bowiem problemy ze sformułowaniem takich uzasadnień – uważa mec. Frąckowiak.
Jak dodaje prawnik, w przypadku umów terminowych najczęściej przyczyną zwolnienia jest to, że pracownik się "nie sprawdził". Jednak sformułowanie takie nie zawsze odnosi się do pracowitości i kompetencji zwalnianego. Często jest parawanem, za którym kryły się prawdziwe powody wyrzucenia z pracy, np. personale konflikty.
Po zmianie przepisów, jeśli pracodawca napisze w uzasadnieniu nieprawdę, lub zacznie wymyślać przed sądem pracy kolejne powody zwolnienia, których nie uwzględnił w uzasadnieniu – przegra sprawę.
- Niedopowiedzenie czy ukrycie prawdziwej przyczyny może skutkować przegraniem procesu przez pracodawcę. W takim przypadku pracodawca musi liczyć się z obowiązkiem przywrócenia pracownika do pracy lub wypłatą na jego rzecz odszkodowania – ostrzega mec. Frąckowiak.
Zdaniem adwokata Marka Jarosiewicza z kancelarii Wódkiewicz & Sosnowski oraz eksperta stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom, w polskich realiach wprowadzenie nowych przepisów ograniczających rozwiązywanie umów na czas określony spowoduje odwrotny skutek do zamierzonego.
Pracodawcy będą się ich bardziej bali, będą więc z przezorności zawierać w to miejsce umowy-zlecenia lub umowy na krótsze okresy, niż stosowali do tej pory.
- Ostatecznie może okazać się, że nowelizacja przepisów wcale nie poprawi sytuacji pracowników na rynku pracy – ostrzega Jarosiewicz.
Katarzyna Bartman, dziennikarka money.pl