Słaby rubel - a trudno nazwać go inaczej, gdy kosztuje obecnie tyle, co amerykański cent - bez wątpienia boli Rosjan. Gdy agencja Bloomberga podała, że rosyjska waluta jest w gronie najgorszych z rynków wschodzących (obok tureckiej liry i argentyńskiego peso), główny propagandysta Kremla Władimir Sołowjow wściekał się na wizji i krzyczał, że "cały świat śmieje się" z Rosji.
Bank Centralny Federacji Rosyjskiej po fali paniki w mediach we wtorek (15 sierpnia) zorganizował nadzwyczajne spotkanie Rady Dyrektorów, na którym podniesiono główną stopę procentową z 8,5 proc. do 12 proc. Między wrześniem 2022 r. a czerwcem 2023 r. utrzymywała się na poziomie 7,5 proc.
Teraz propagandyści Kremla śpiewają na dobrze znaną w Rosji nutę. Przekonują, że Rosjanie zarabiają i płacą w rublach, więc kurs waluty wobec dolara ich nie dotyczy. Ale coraz częściej przebijają się przez media informacje, że dobrze nie jest.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Słaby rubel nie szkodzi? No nie do końca
Anton Gerashchenko, wiceminister spraw wewnętrznych Ukrainy, opublikował w serwisie X (dawniej Twitter) fragment programu z rosyjskiej telewizji, który dotyczył kondycji rubla. Prowadzący z przekąsem przypomniał, że prezydent USA Joe Biden prognozował, iż dolar będzie kosztował 200 rubli. Ostatecznie, przypomnijmy, udało się władzom Rosji tego uniknąć, bo Putin m.in. nakazał "nieprzyjaznym krajom" płacić za gaz w rublach.
- Nie ma niczego dobrego w tym, że dolar kosztuje 100 czy 95 rubli [jak obecnie - przyp. red.] - powiedział gość udostępnionego programu. Jak wyjaśnił, kurs rosyjskiej waluty wobec amerykańskiej ma wpływ na ceny towarów, również tych sprowadzanych z Chin czy Indii. Powód jest prosty: z dolarem związane są także waluty z tych i innych krajów.
"Dla Rosjan, którzy przyzwyczaili się do kryzysów gospodarczych w ciągu trzech dekad od upadku Związku Radzieckiego, kurs rubla ma ogromne znaczenie symboliczne jako wskaźnik ogólnej kondycji gospodarki" - pisze z kolei "The Moscow Times".
Złudzeń co do tego, że sytuacja jest poważna Rosjan pozbawia też Maksim Oreszkin, doradca prezydenta Rosji Władimira Putina ds. ekonomicznych. "Słaby rubel komplikuje restrukturyzację gospodarki i negatywnie wpływa na realne dochody ludności. Silny rubel leży w interesie rosyjskiej gospodarki" - napisał w komentarzu dla rządowej agencji TASS.
Kurs rubla podważa zaufanie do gospodarki
Niekorzystny z perspektywy reżimu Putina kurs rubla to m.in. efekt paniki, jaką wywołał marsz Grupy Wagnera na Moskwę. Rosjanie, jak piszą krajowe media, zaczęli masowo wypłacać rosyjską walutę i wymieniać ją m.in. na dolary i euro.
Co ciekawe, zarówno ekonomiści z Rosji, jak i "nieprzyjaznych krajów" wskazują, że rośnie popyt na towary w Federacji Rosyjskiej. Dzięki temu, że udało się znaleźć furtki do częściowego omijania sankcji. Kremlowi jednak w wyniku restrykcji spadły dochody ze sprzedaży ropy, które były głównym źródłem, zasilającym budżet.
Import zaczął się odbudowywać po prawie półtorarocznej wojnie, ponieważ Rosjanie znajdują sposoby na obejście sankcji. Część handlu została przekierowana do krajów azjatyckich, które nie uczestniczą w sankcjach. A importerzy znaleźli sposoby na wysyłanie towarów przez pobliskie kraje, takie jak Armenia, Gruzja i Kazachstan" - informuje amerykańska agencja Associated Press.
Według oficjalnych danych inflacja w reżimie Putina wynosi 4,4 proc. Cel wynosi z kolei 4 proc. Prognozy wskazują, że drożyzna jeszcze w tym roku dojdzie do 6,5 proc.
"To oczywiste, że trwające osłabienie rubla nie tylko jeszcze bardziej podsyci inflację, ale podważy zaufanie do samej waluty i całej gospodarki" - komentuje Jewgienij Kogan, profesor ekonomii w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Moskwie.
Coraz więcej kredytów na przeżycie
Rosyjskie media podają, że Rosjanie w ostatnich miesiącach zaczęli zaciągać coraz więcej kredytów. Widząc słabnącego rubla, zdecydowali się przyśpieszyć duże zakupy, których chcieli dokonać za przyszłe oszczędności.
"W miesiącach letnich udział kredytów na duże zakupy (takie jak elektronika, sprzęt AGD, odzież i meble) prawie się podwoił. Jeśli w okresie kwiecień-maj 2023 r. wynosił on 5,2 proc. w okresie czerwiec-lipiec, to w okresie czerwiec-lipiec skoczył do 10,3 proc." - stwierdzili ankietowani przez agencję Ria Novosti rosyjscy analitycy. Takie wnioski wyciągnęli na podstawie zbadania ponad 100 tys. pożyczek.
Nie każdy jednak zaciąga kredyt, aby kupić sobie pralkę. Coraz więcej osób w Rosji ratuje się pożyczką, bo trudno jest im związać koniec z końcem.
"Latem wzrósł udział kredytów, które Rosjanie biorą na pilne potrzeby. W tej kategorii znajdują się wnioski, w których ludzie podkreślają, że pieniądze są im pilnie potrzebne. Wiosną, według Webbankir, takie aplikacje stanowiły 17 proc., a teraz - 21,2 proc." - pisze Ria Novosti.
Wzrost stóp procentowych po wzmożonej akcji kredytowej w Rosji
Czy wyraźne podniesienie głównej stopy procentowej przez rosyjski bank centralny pokrzepi rubla? Na pewno uderzą w tamtejszych kredytobiorców. A tych jest niemało. Rosyjskie Narodowe Biuro Kredytowe informuje, że tylko w lipcu udzielono w kraju 86,6 tys. kredytów na zakup samochodu. To wzrost o 14,8 proc. miesiąc do miesiąca, a także o 81,6 proc. rok do roku.
Eksperci z Rosji nie mają jednak dobrych prognoz dla rodaków. Twierdzą, że zacieśnienie polityki fiskalnej przez bank centralny to za mało, a do tego efekty podniesienia stóp mają być widoczne dopiero w przyszłym roku. Jeśli - podkreśla bank - nie dojdzie do kolejnej nieprzewidzianej sytuacji.
Ponadto ekonomiści wskazują, że potrzebne są decyzje Kremla, które ograniczą handel twardą walutą. "Spekulanci walutowi mogą nadal czerpać dochody z ataku na rubla" - ocenia jeden z wysoko postawionych na Kremlu finansistów, z którym rozmawiała agencja Ria Novosti.
Rosja przestaje się opłacać migrantom
Następne zaplanowane spotkanie Rady Dyrektorów banku centralnego zaplanowano na połowę przyszłego miesiąca. Czy odpowiednik NBP zaostrzy kurs? Część komentatorów jest zdania, że to się nie stanie i lepszym rozwiązaniem są wyższe podatki dla dużego przemysłu.
Tymczasem w rosyjskich mediach pojawiają się głosy, że biznes jest w bardzo trudnej sytuacji w związku z wyższym stopami procentowymi. "Przedsiębiorcy podają skrajnie negatywne prognozy i twierdzą, że niektórym firmom grozi zamknięcie z powodu gwałtownego wzrostu kosztów kredytów" - pisze gazeta "Kommiersant".
Z kolei rosyjski dziennik ekonomiczno-biznesowy "Wiedomosti" podaje, że "słaby rubel zmusza migrantów zarobkowych do opuszczenia Rosji". Powód jest oczywisty.
Pensje w Federacji Rosyjskiej przestają być dla nich konkurencyjne, a niski kurs sprawia, że część wynagrodzenia przepada podczas przelewów i wymiany. Chodzi głównie o obywateli Uzbekistanu, Tadżykistanu, Kirgistanu, Armenii i Kazachstanu. "Odpływ zagranicznej siły roboczej może wynieść 10-30 proc." - podaje gazeta.
Jacek Losik, dziennikarz money.pl