- Proces tworzenia rządu trwa. Zaprezentuję za 7-8 dni skład nowej Rady Ministrów i od decyzji Sejmu będzie zależały, czy uda się utworzyć nowy rząd - powiedział Mateusz Morawiecki po nieformalnym spotkaniu liderów UE w Zagrzebiu.
Zapytany, czy "pojedzie na grudniowy szczyt" Rady Europejskiej, odpowiedział: zobaczymy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rząd zdymisjonowany. Zegar tyka
W poniedziałek prezydent Andrzej Duda przyjął dymisję Rady Ministrów, która do czasu powołania nowego rządu będzie nadal sprawować obowiązki, a następnie - zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami - desygnował Mateusza Morawieckiego na premiera.
Prezydent powołuje Prezesa Rady Ministrów wraz z pozostałymi członkami Rady Ministrów w ciągu 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu lub przyjęcia dymisji poprzedniej Rady Ministrów i odbiera przysięgę od członków nowo powołanej Rady Ministrów.
Zgodnie z konstytucją, w ciągu 14 dni od powołania premier przedstawia Sejmowi program działania rządu wraz z wnioskiem o udzielenie wotum zaufania. Wotum zaufania Sejm uchwala bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Kto w rządzie? Z tym jest problem
Politycy Zjednoczonej Prawicy nie palą się do dołączenia do nowego gabinetu. Media informują, że Mateusz Morawiecki często słyszy "nie, dziękuję". Kilka dni temu reporterzy "Faktów" TVN zapytali polityków Zjednoczonej Prawicy, czy chcieliby zasiąść w nowym gabinecie Morawieckiego.
– Ja nie chcę już wchodzić do żadnego rządu, bo byłem w rządzie. Są młodsi koledzy, którzy będą to robić – stwierdził poseł Kazimierz Smoliński.
O potencjalne stanowisko w rządzie pytano też Janusza Kowalskiego. – Poczekajmy, co pan premier Morawiecki wynegocjuje. Życzę mu powodzenia – odpowiedział. A czy mógłby wejść do nowego gabinetu? – Nie – stwierdził wprost Janusz Kowalski, obecnie wiceminister rolnictwa.