Premier przyznał, że problem dostępności węgla spędza mu sen z powiek od kilku miesięcy.
Ściągamy węgiel z całego świata, staramy się go dostarczać do różnych miejsc w Polsce, eliminujemy wąskie gardła - zapewnił we wtorek szef rządu.
Dodał, że proces dystrybucji w dużym stopniu zależy od prywatnych przedsiębiorców - składów węglowych. - Chcemy w związku z tym zwiększyć ilość zakontraktowanego i dostarczonego do Polski węgla, w porównaniu z tym zużytym podczas poprzedniego sezonu, aby jego wysoka podaż skłaniała składy celne do sprzedaży po przyzwoitych cenach - dodał Morawiecki.
Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by tego węgla nie zabrakło - zapewnił szef rządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podkreślił, że Polska już dziś ma zakontraktowany do kwietnia węgiel na poziomie przewyższającym zużycie z poprzedniej zimy.
- To też o czymś świadczy, że węgiel między wrześniem a kwietniem przypłynie w ilości większej, niż zużyliśmy to mijającej zimy - zaznaczył premier.
Morawiecki uważa, że "na skutek pewnej psychozy, wzbudzonej nie bez udziału opozycji - wielu Polaków uznaje, że wzorem poprzednich lat, kiedy tych problemów nie było, musi zaopatrzyć się w węgiel jak najszybciej".
- Wskazujemy na to, że o ile w całym sezonie grzewczym dostępność węgla będzie niewątpliwie bardzo wysoka, o tyle na samym początku warto zamawiać węgiel z dostawą na grudzień lub na styczeń, bardziej na styczeń, czyli z pewnym odroczeniem - radzi przy tym premier.
Szef rządu pytany był również we wtorek o wysokie ceny energii. Jego zdaniem dalsze wzrosty "w ogromnym stopniu zależą od cen gazu na rynkach międzynarodowych, a także od odpowiedzi KE na wezwanie Polski do zmiany zasad kalkulacji cen".
- Jest jeszcze jeden sposób na szybką obniżkę cen. (...) Administracyjne obniżenie ceny ETS, czyli urzędowe obniżenie ceny uprawnień do emisji CO2. Na przykład do poziomu 20 lub 30 euro za tonę na najbliższy rok lub nawet dwa lata - powiedział Morawiecki.
W jego ocenie "doprowadziłoby to w bardzo krótkim czasie do spadku cen energii".
Szef rządu uważa, że "błędna polityka energetyczna i klimatyczna UE jest współwinną dzisiejszej sytuacji".
- Tych winnych jest dwóch. Jeden - to zbrodniczy system rosyjski i oczywiście w tę stronę trzeba przede wszystkim kierować ostrze oskarżeń. Ale i nie możemy udawać, że polityka UE, polityka KE nie przyczyniła się do tych bardzo wysokich cen. Jak najbardziej się przyczyniła - ocenił Morawiecki.
Inna sprawa, że rząd PiS blokował odejście od węgla długie lata, poprzednie ekipy też nie chciały specjalnie poruszać tego aspektu - modernizować energetyki i narażać się bezpardonowym w protestach górnikom. Choć rząd zobowiązał się do zamknięcia ostatniej kopalni w 2049 r., to już są na tej obietnicy wyłomy. Wiceprezes PiS Joachim Brudziński w jednym z wywiadów mówił, że ta data jest nierealna.
Premier podkreślił, że UE "ma dziś część instrumentów po to, by doprowadzić do obniżek tych cen". - Stąd w Kopenhadze (spotkanie Bornholm Summit 30 sierpnia - przyp. red.), a także wcześniej - na Radzie Europejskiej w Brukseli bardzo głośno dopominałem się o użycie tych instrumentów - zaznaczył premier.
Premier: inflacja w kolejnych miesiącach w trendzie spadkowym
Morawiecki zapytany o rosnącą inflację ocenił:
- Wiele osób przyglądało się kształtowi naszego budżetu. Proszę zwrócić uwagę, że o ile ten budżet ujmuje wszystkie skutki o charakterze złagodzenia wpływu inflacji na portfele wszystkich Polaków, o tyle ten budżet nie jest budżetem rozrzutnym, jest to więc współgranie polityki fiskalnej wraz z polityką monetarną i polityką regulacyjną przy zadaniu obniżenia inflacji - opowiedział.
- Wierzę, że - o ile nie nastąpią gwałtowne ruchy na rynku energii w kolejnych kilku miesiącach - to inflacja w kolejnych kilku miesiącach powinna znaleźć się w trendzie spadkowym - podkreślił Morawiecki.
Zdaniem premiera w pierwszym kwartale przyszłego roku "nastąpi krótkotrwałe odbicie inflacji ze względu na to, że mierzy się ją w odniesieniu do pierwszego kwartału tego roku. A w pierwszy kwartał tego roku był kwartałem relatywnie niższej inflacji".
Według opublikowanego pod koniec sierpnia szybkiego szacunku GUS, w sierpniu inflacja wyniosła 16,1 proc. rok do roku, w stosunku do poprzedniego miesiąca ceny wzrosły o 0,8 proc.