- Dzisiaj proponujemy tarczę rolną, tarczę dla polskiego rolnictwa - powiedział Mateusz Morawiecki. Ma ona objąć zapowiedziane dziś trzy filary: skup zboża za minimalną cenę 1400 zł, utrzymanie dopłat do nawozów oraz zakaz importu zboża i produktów rolnych z Ukrainy.
Te działania mają złagodzić skutki kryzysu i to jak najszybciej. Nie chcemy, żeby ktoś na tym kryzysie zbijał kapitał finansowy ani kapitał polityczny. Strzeżmy się farbowanych lisów - powiedział Morawiecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kryzys na polskiej wsi. PiS ogłasza tarczę rolną
Szef rządu powiedział, że dziś polska wieś mierzy się z poważnym kryzysem rolnym. Po wybuchu wojny w Ukrainie Polska zobowiązała się do wsparcia ukraińskiej gospodarki, bazującej m.in. na eksporcie płodów rolnych. Kiedy Rosja zablokowała porty czarnomorskie, nasz kraj otworzył swoje granice, by ukraińskie zboże poprzez porty krajowe i europejskie mogło trafić do Afryki i Azji.
Jak wielokrotnie pisaliśmy w money.pl, problem w tym, że plony z Ukrainy nie zawsze opuszczały Polskę, ale "rozlały się" po naszym rynku. To cios dla naszych rolników. Ukraińskie zboże jest bowiem tańsze m.in. ze względu na to, że rolnictwo u naszych sąsiadów działa na skalę przemysłową. Do tego Ukraińcy dysponują ziemiami lepszej jakości; mają też niższe koszty pracy.
- Jedna osoba jest winna tego kryzysu. Tą osobą jest Władimir Putin i nie możemy dać mu się zastraszyć. Wszystkie te działania, które obserwujemy wokół, których konsekwencje ponosi polska wieś, to konsekwencje wojny w Ukrainie, którą wywołał Putin - dodał.
- Dokonamy notyfikacji do Komisji Europejskiej. Apelują o błyskawiczną, jak najszybszą zgodę, byśmy z polskiego budżetu mogli dopłacać do nawozów raz jeszcze 500 zł, jak w zeszłym roku - dodał. Powiedział, że obowiązywać też będą dopłaty do paliwa rolniczego.
Powiedział, że cel jest jeden. - Żeby wszystkie płody rolne mogły być sprzedawane na pewno nie poniżej kosztów wytworzenia. Tarcza rolna będzie rozwijana, będą dodawane kolejne rozwiązania. Rolnicy, obronimy was - zapowiedział.
Minister rolnictwa: to sygnał dla polskiej wsi i Unii Europejskiej
- Podjęliśmy działania idące bardzo daleko, które na pewno od dziś będą powtarzane w całej Polsce i w całej Europie. Bo to sygnał dla polskiej wsi, że nie zostawimy polskiej wsi samej - mówił Robert Telus, nowy minister rolnictwa.
- Zakaz wwozu wszystkich towarów rolnych na teren Polski to bardzo daleka deklaracja, ale po to by rozmawiać z Ukrainą. To wielki sygnał również dla Unii Europejskiej, bo ona mówi piękne słowa o "korytarzach solidarnościowych", a towary zostają w krajach frontowych. Chcemy dać sygnał UE, że muszą być narzędzia, które rozłożą towary z Ukrainy na całą Europę. Koszty musi ponieść cała Unia Europejska, a nie tylko polscy rolnicy - przekonywał Telus.
Podkreślał znaczenie decyzji o skupie zboża i wprowadzeniu dopłaty do minimalnej ceny gwarantowanej rolnikom.
Co najmniej 1400 zł za pszenicę to cena, której rolnicy oczekują. I będzie taka cena i dopłata do tego, by co najmniej tyle płacono za zboże - mówił.
- Zakaz sprowadzania produktów żywnościowych jest w interesie rolników, w interesie polskiej gospodarki, ale i zdrowia Polaków. To są konkrety dla wsi, jest jeszcze wiele ustaw, które mamy przygotowane. To m.in. fundusz gwarancyjny, budowa silosów bez pozwolenia na budowę. Będzie pakiet ustaw, które wprowadzimy na jednym z posiedzeń Sejmu, które będą dotyczyć polskiego rolnika. To będzie duży pakiet ustaw - mówił Telus