- Obecnie priorytetem dla branży chemicznej jest ochrona rynku i wzmocnienie naszej konkurencyjności. Konieczne jest wprowadzenie zróżnicowanych mechanizmów chroniących rynek polskich i europejskich producentów. Przegrywamy z licznymi konkurentami z krajów trzecich. Z jednej strony mierzymy się z potężnymi kosztami surowców i energii. Z drugiej, jako kraje wspólnoty europejskiej, jesteśmy obarczeni potężnymi kosztami wynikającymi z regulacji prawnych - powiedział prezes zarządu PIPC w rozmowie z PAP Biznes.
Tomasz Zieliński wskazuje, że krajowi przedsiębiorcy z branży chemicznej, mierząc się z rosnącą liczbą trudności rynkowych, nie są w stanie osiągać 100 proc. mocy wytwórczych poszczególnych instalacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ciężką sytuacja branży chemicznej
W ocenie Tomasza Zielińskiego branża chemiczna znajduje się w dość trudnej sytuacji. - Chemia funkcjonuje w łańcuchu wartości, który jest silnie zależny od tego, co się dzieje na rynku międzynarodowym, nie tylko w Europie, ale i globalnie. Od pandemii, która przemodelowała łańcuchy dostaw, rozpoczęła się recesja w branży. Początkowo, bezpośrednio po pandemii, szybko zwiększała się sprzedaż i branża odrabiała straty, ale rynek mocno się nasycił – powiedział.
Dodatkowo na kondycję branży nałożył się wybuch wojny w Ukrainie i idące za tym niespotykane w przeszłości wzrosty cen surowców, w tym zwłaszcza gazu.- To pokazało, jak bardzo branża chemiczna w Europie jest uzależniona od importowanych surowców i niektórych rynków. Gwałtowny wzrost cen surowców spowodował wygaszanie i ograniczanie rodzimej produkcji. W efekcie nastąpiło zwiększenie importu tańszych produktów, nawozów, tworzyw sztucznych spoza UE. Rynek dodatkowo szybko się nasycał produktami z państw trzecich – powiedział prezes zarządu PIPC.
Mówiąc o potrzebie realnej ochrony, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego wskazuje, że do Europy trafiło wiele produktów, nawet jeśli nie bezpośrednio z Rosji, to były to rosyjskie produkty oferowane przez inne kraje jak Kazachstan, Gruzja, Turcja, Turkmenistan.
Do tego wiele produktów pochodzących z Rosji nie było i nie jest objętych sankcjami, jak np. nawozy.
Europejscy, w tym również polscy producenci nie mieli możliwości, żeby ze swoim produktem odbudowywać pozycję rynkową. Mamy inne koszty surowców, inne koszty produkcji, inne koszty wynikające z regulacji prawnych – powiedział.
- Dzisiaj w wielu obszarach, nawozach czy tworzywach sztucznych, rynek jest przesycony tanim importem. Mamy do czynienia z dumpingowaniem cen nawet o 30 proc. Jednym z głównych eksporterów są Chiny, gdzie koszty produkcji są dużo niższe niż w Europie i polscy producenci nie są w stanie z tym konkurować – dodał.
Prezes Zieliński zwraca uwagę, że właściwie nie funkcjonuje podatek graniczny CBAM (Carbon Border Adjustment Mechanism). Miał on chronić rynek europejski, nakładając podatek w zależności od wyceny emisji gazów cieplarnianych, wyemitowanych przy produkcji tych towarów w krajach trzecich, ale nie obejmuje wszystkich produktów.
Podatek graniczny jest obecnie analizowany po pierwszym etapie wdrożenia. Zarówno CBAM, jak i inne mechanizmy ochrony rynku są nieskuteczne. Jego zdaniem, jeśli sytuacja szybko nie ulegnie zmianie, można mówić o "grze" zmierzającej do wyparcia znaczącej części produkcji z Europy poprzez wprowadzenie towaru importowanego.
Dzisiaj produkty importowane może są tańsze, ale jeśli rodzima produkcja zostanie wyparta, to ludzie stracą pracę, my będziemy uzależnieni od obcej produkcji, a ryzyko wzrostu cen stanie się bardzo realne. Już dziś mamy do czynienia z bardzo realnymi próbami potężnego przejmowania rynku. To zagrożenie dla bezpieczeństwa funkcjonowania wielu sektorów – powiedział prezes zarządu PIPC.
Tomasz Zieliński przypomina, że PIPC już wcześniej wnioskowała o sankcje na produkty pochodzące z Rosji. - Wnioskowaliśmy o sankcje i bardzo byśmy chcieli, żeby docelowo administracja unijna zajęła się realną, a nie deklaratywną ochroną europejskich i polskich producentów. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że są też europejscy producenci, którzy zamawiają produkty w Rosji, a te trafiają na wspólnotowy rynek z logotypami unijnych producentów. Dlatego osiągniecie konsensusu politycznego może być trudne - powiedział.
W jego ocenie, mechanizmem, który mógłby pomóc, są tzw. reguły pochodzenia, które, określając gdzie dany produkt był stworzony lub z jakiego kraju został pozyskany, są jasną informacją czy dany towar ma unijną narodowość, czy też nie.
Przemysł chemiczny w Polsce dzieli się na cztery obszary: chemię masową (tzw. wielką chemię), paliwa i produkty rafinacji ropy naftowej, przetwórstwo chemiczne, chemię niskotonażową. Branża chemiczna stanowi ponad 18 proc. całości polskiego przemysłu. Wartość produkcji sprzedanej tej branży to około 488 mld zł. Branża zatrudnia ponad 34 tys. pracowników i tworzy ją około 13 tys. firm.