Od końca lipca obserwowany był pomór ryb w Odrze na odcinku od Oławy w dół. Śnięte ryby zaobserwowano również m.in. w okolicach Wrocławia. Jak zapewniono, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu bada sprawę śniętych ryb w Odrze od chwili otrzymania pierwszego zgłoszenia pod koniec lipca. Strona niemiecka podała informacje o możliwej obecności rtęci w wodach rzeki.
Dymisje za zatrutą Odrę
W czwartek fala zanieczyszczonej Odry ze śniętymi rybami dotarła na teren woj. zachodniopomorskiego. W piątek w Szczecinie zebrał się sztab kryzysowy w związku z sytuacją na rzece. Wojewoda zachodniopomorski wprowadził obowiązujący do 18 sierpnia zakaz bezpośredniego kontaktu z wodami Odry, w tym Zalewu Szczecińskiego, Odry Wschodniej i Odry Zachodniej poniżej Widuchowej wraz z łączącymi kanałami, a także korzystania z tych wód.
Z kolei zarząd woj. lubuskiego w związku z katastrofą ekologiczną w Odrze zapowiedział w piątek skierowanie do rządu oraz wojewody lubuskiego wniosku o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej.
Wody Polskie poinformowały w czwartek, że z rzeki wyłowiono 10 ton martwych ryb. Sprawą masowego śnięcia ryb w Odrze z zawiadomienia WIOŚ we Wrocławiu zajmuje się Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.
Jak pisaliśmy w money.pl, poleciały pierwsze głowy w związku ze sprawą. Premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że w trybie natychmiastowym zdymisjonował szefa Wód Polskich Przemysława Dacę oraz Głównego Inspektora Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka.
Trwają poszukiwania winnego zatrucia Odry
W związku ze sprawą w sieci pojawiły się informacje, że za skażenie Odry może odpowiadać producent wyrobów papierniczych Jack-Pol z Oławy. Sprawę opisywały lokalne media, dodając, że ciągnie się od lat. W wydanym w piątek oświadczeniu firma zapewnia, że nie ma nic wspólnego, ani też w żaden sposób nie przyczyniła się do katastrofy ekologicznej na Odrze.
Jak przekonuje prezes zarządu spółki Jacek Woźniak, "spółka Jack-Pol w procesie produkcji przestrzega zasad ekologii, przetwarza sortowaną makulaturę na wyroby higieniczne, a wszystkie materiały i surowce przeznaczone do produkcji posiadają certyfikaty ekologiczne". "W procesie produkcji nie są stosowane środki do wybielania surowca ani rtęć i jej pochodne, ani mezytylen, ani inne trucizny. Wbrew informacjom, pojawiającym się w mediach, Spółka Jack–Pol nie jest firmą produkującą celulozę" - podkreślono w oświadczeniu.
Woźniak wskazał też, że pierwsze informacje o śniętych rybach w Odrze dotyczą jazu w miejscowości Lipki – na granicy województw dolnośląskiego i opolskiego. "Co więcej, istnieją również dane wskazujące na wystąpienie skażenia znacznie powyżej tego miejsca, w okolicach Gliwic. Zatem, lokalizacja skażenia występuje znacznie powyżej posadowienia zakładu Spółki Jack-Pol, a prąd Odry powoduje przemieszczanie się zarówno skażenia, jak i śniętych ryb w dół rzeki Odry, w tym w rejon Oławy" – czytamy.
"Apelujemy do wszystkich o zaprzestanie formułowania nieprawdziwych wypowiedzi, skutkujących wprowadzaniem w błąd opinii publicznej oraz mediów, co do związku Spółki Jack-Pol z katastrofą ekologiczną w rzece Odra" – napisano w komunikacie. W przeciwnym razie – jak zapowiada spółka - podejmie ona kroki ochrony prawnej.
Podobne oskarżenia wysuwano przeciwko jednemu z zakładów Grupy Azoty, o czym pisaliśmy w money.pl. Jak napisały Zakłady Azotowe Kędzierzyn w oświadczeniu: "w związku z nieprawdziwymi informacjami pojawiającymi się w przestrzeni publicznej, ZAK stanowczo zaprzecza, aby spółka miała jakikolwiek związek z obecnie obserwowanym zjawiskiem śniętych ryb w Odrze" - przekazała spółka.