Pod koniec lipca Henryk K. został zatrzymany w Argentynie. Jest podejrzany m.in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz dokonanie oszustw co do mienia znacznej wartości. Był poszukiwany listem gończym.
Prokuratura wystosowała wniosek o ekstradycję. Sprawa powinna być prosta, bo Polska, ma w tej sprawie podpisaną z Argentyną umowę. Minęły jednak cztery lata, a Henryka K. nie udało się jeszcze postawić przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Dlaczego?
Wciąż oczekujemy na decyzję Sądu Najwyższego Argentyny w sprawie odwołania złożonego przez obrońcę Henryka K. od orzeczenia sądu argentyńskiego stwierdzającego prawną dopuszczalność wydania. Nie znamy terminu rozpoznania tego środka odwoławczego - mówi w rozmowie z portalem prokurator Anna Adamiak, rzecznik prokuratora generalnego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawa jest jednak dużo bardziej zawiła. Okazuje, że nawet jeśli odwołanie obrońcy Henryka K. okaże się nieskuteczne, nie oznacza to, że ekstradycja będzie możliwa. Prokuratura informuje, że "konieczne będzie uzyskanie dodatkowych informacji od strony argentyńskiej". Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał Bussiness Insider, możliwe jest, że obrońca wyszukał jakiś przepis, precedens, który uniemożliwia wydanie zgody na ekstradycję.
- SN Argentyny zaś zapewne wstrzymał postępowanie do czasu rozpoznania prawnej dopuszczalności ekstradycji, co do której będzie dopiero rozstrzygał - ocenia w rozmowie z portalem radca prawny Paweł Gołębiewski, szef Praktyki Przestępczości Międzynarodowej i Obsługi Klienta Zagranicznego w kancelarii Kopeć & Zaborowski specjalizującej się w międzynarodowych sprawach karnych.
Oznacza to, że sądy powszechne dopuściły wydanie Henryka K., choć Sąd Najwyższy może ją jeszcze wstrzymać - informuje "Bussiness Insider".
Od milionera do uciekiniera. Kim jest Henryk K.?
Jak czytamy w serwisie, Henryka K. w Argentynie ma status rezydenta, czyli pozwolenie na legalny pobyt. Przez ostatnie cztery lata mógł jednak uzyskać obywatelstwo. A zgodnie z umową o ekstradycji, Argentyna może zawsze odmówić wydania swojego obywatela. W efekcie opieszałość w postępowaniu o ekstradycję mogła umożliwić Henrykowi K., uzyskanie obywatelstwa i uniknięcie odpowiedzialności przed polskim sądem - informuje serwis.
Produkowali 200 ton mięsa na dobę
Zakłady mięsne Henryka K. zostały założone w 1990 r. i były jednym z największych producentów wędlin i mięsa konfekcjonowanego w Polsce. Produkty były sprzedawane w Polsce (m.in. w Biedronce, Auchan czy Carrefourze), a także za granicą.
W szczycie swojej świetności firma produkowała 200 ton mięsa na dobę. Jednak z czasem strumień pieniędzy napływających do mięsnego imperium się zmniejszył, a w 2019 r. firma znalazła się w bardzo trudnej sytuacji - zadłużenie wzrosło do 600 mln zł. Jeszcze w roku 2018 przychody ze sprzedaży generowane przez podmiot przekroczyły 1 mld zł.
W związku z problemami finansowymi produkcję drastycznie ograniczono, a następnym krokiem było już zwalnianie ludzi. Przed zakładami organizowano strajki, a niektórzy pracownicy sami zrezygnowali z pracy.
Zakłady złożyły wniosek o upadłość, a sąd potwierdził sprzedaż części spółki na rzecz nowego właściciela - firmy Cedrob (za 100 mln zł netto). Henryk K., podejrzany o popełnienie przestępstw skarbowych (za które grozi mu do 15 lat więzienia), wycofał się z przestrzenie publicznej.