Formalnie zarzutów jeszcze nikt nie usłyszał, jednak trwają dwa prokuratorskie śledztwa. Oba dotyczą jednego z największych w Polsce deweloperów, czyli holdingu J.W. Construction (JWCH). Jak informuje "Puls Biznesu", pod koniec października 2018 r. do prokuratury trafił donos drobnego akcjonariusza. Ten zarzuca zarządowi spółki niegospodarność przy sprzedaży nieruchomości we Wrocławiu.
Czytaj też: "Deweloper zrujnował nam życiowe plany"
Akcjonariusz, który zdecydował się donieść do prokuratury, twierdzi, że JWCH sprzedało działkę za milion złotych, a - jego zdaniem - jej rynkowa cena w tamtym momencie sięgała 26,6 mln zł. Piłeczkę odbija holding. Twierdzi, że działka miała obciążoną hipotekę na 25 mln zł.
Zdaniem prokuratury sprawę trzeba wnikliwiej prześwietlić. Dlatego 27 lutego postępowanie sprawdzające przekształcono w śledztwo pod kątem "nadużycia zaufania lub niedopełnienia obowiązku w obrocie gospodarczym" - jak głosi art. 296 §1 i §3 Kodeksu karnego.
- Postępowanie nadal jest na wstępnym etapie. Nie informujemy o wykonanych i planowanych czynnościach. Śledztwo toczy się w sprawie. Nikomu nie przedstawiono zarzutów - powiedział "Pulsowi Biznesu" Marcin Saduś, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Dwa śledztwa
Zaledwie osiem dni po wszczęciu śledztwa dotyczącego niegospodarności, inna prokuratura rozpoczęła dochodzenie w sprawie działań sędziego, który orzekał w ważnej dla JWCH sprawie. Sędzia wydał wyrok, dzięki któremu spółka pozostała właścicielem działki, którą później odsprzedała. Wyrok był dla holdingu nadwyraz korzystny.
Kontrolowane przez Józefa Wojciechowskiego JWCH domagało się, by inwestycyjny partner, śląski przedsiębiorca Eugeniusz Jasikowski oddał 18 mln zł, które spółka wypłacała mu w kilku ratach. W zamian deweloper miał zostawić sobie działkę.
Jednak napierw sąd pierwszej, a później drugiej instancji uznał, że JWCH należą się zarówno pieniądze, jak i obciążona hipoteką działka. I tu pojawia się problem, który wyjaśniają śledczy.
Mimo że procesy powinny przebiegać niezależnie od siebie, w obu orzeczeniach pojawiają się jednak łudząco podobne uzasadnienia. Pokrywa się w nich w sumie kilkanaście stron tekstu. To całe akapity, włącznie z błędami interpunkcyjnymi i literówką.
Jednak sędzia Jerzy Kiper nie mógł zrobić prostego "kopiuj-wklej" z wcześniejszego orzeczenia, ponieważ nie zostało ono opublikowane w internetowym Portalu Orzeczeń Sądów Powszechnych. Podczas procesu w obiegu była tylko wydrukowana wersja wcześniejszego uzasadnienia. Innymi słowy sędzia Kiper dysponował jedynie papierową kopią wyroku i nie miał dostępu do pliku komputerowego, z którego mógłby kopiować tekst.
Skąd więc w jego uzasadnieniu wzięła się dokładnie taka sama literówka, jaką zrobił sędzia orzekający w tej sprawie kilka miesięcy wcześniej? Dopytywany przez Wirtualną Polską, Jerzy Kiper zasłania się niepamięcią.
Prokuratura sprawdza, czy Kiper przepisał jota w jotę orzeczenie z wersji papierowej, włącznie z literówkami i błędami interpunkcyjnymi. Śledztwo toczy się w sprawie "nieustalenia stanu faktycznego przyjętego za podstawę wyrokowania" oraz "niedokonania samodzielnej i bezstronnej oceny zgromadzonych w sprawie dowodów".
Prokuratura Krajowa nadzoruje
Śledztwo w sprawie skopiowania wyroku niższej istancji przez sąd apelacyjny nadzoruje Prokuratura Krajowa. Poinformował o tym wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, w odpowiedzi na poselskie zapytanie wiceszefa klubu PiS Jacka Żalka.
"W zakresie zawiadomienia o przestępstwie, którego dotyczy zapytanie, prowadzone są w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie czynności sprawdzające. Na mocy zarządzenia Prokuratora Krajowego, postępowanie objęte zostało zwierzchnim nadzorem służbowym sprawowanym przez Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej" - informuje Piebiak.
Żalek dopytywał jeszcze o zawieszenie sędziego, który najpewniej dokonał plagiatu. Jak odpowiedział mu wiceszef resortu sprawiedliwości, "sąd dyscyplinarny może zawiesić w czynnościach służbowych sędziego, przeciwko któremu wszczęto postępowanie dyscyplinarne lub o ubezwłasnowolnienie, a także jeżeli wydaje uchwałę zezwalającą na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej".
I jak dodał, decyzja co do zawieszenia w czynnościach służbowych sędziów wymienionych w zapytaniu należy do "wyłącznej kompetencji sądu dyscyplinarnego".
"Do czasu podjęcia przez Rzecznika Dyscyplinarnego decyzji w sprawie – nie jest uzasadnione dokonywanie przez Ministra Sprawiedliwości dodatkowych działań, w tym kierowanie wystąpień do Krajowej Rady Sądownictwa" - stwierdził w odpowiedzi na poselską interpelację wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.
Akcje JWCH
W ubiegły piątek JWCH zwołało nadzwyczajne walne zgromadzenie. Spółka zdecydowała o skupie 20 proc. akcji własnych. Obecnie - biorąc pod uwagę strukturę akcjonariatu - Józef Wojciechowski kontroluje 90 proc. akcji.
Wojciechowski, oprócz tego, że jest większościowym akcjonariuszem, jest też przewodniczącym rady nadzorczej spółki. Upoważnienie zarządu do skupu akcji własnych obowiązuje do 14 marca 2024 r. Zabieg może kosztować spółkę od 38 mln do ponad 60 mln zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl