Specjalny szczyt UE ws. unijnego budżetu na lata 2021-2027 został zwołany już na najbliższy czwartek. Negocjacje będą trudne, ponieważ będą dotyczyć podziału pieniędzy na najbliższe lata i to w sytuacji, gdy zabrakło dużego płatnika netto - Wielkiej Brytanii.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, we wtorek Michel spotkał się z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Davidem Sassolim oraz reprezentantami głównych frakcji europarlamentu. Jednak efekt spotkania trudno uznać za satysfakcjonujący. - To niedopuszczalne, by żądania Parlamentu Europejskiego nie zostały uwzględnione w żadnym z działów wieloletnich ram finansowych - powiedział po rozmowach wiceszef Europejskiej Partii Ludowej Siegfried Muresan.
Zobacz też: Podatki 2020. Jeszcze nigdy nie było tak drogo
Zdaniem europosłów niewystarczający jest na przykład poziom wydatków odpowiadający 1,074 Dochodu Narodowego Brutto UE27 (DNB). - Podczas spotkania dziś rano wyraźnie powiedziałem, że propozycja budżetu w obecnej formie nie zostanie poparta przez Parlament - zaznaczył Muresan.
Podobnie wypowiada się przewodniczący Parlamentu Europejskiego David Sassoli. Jak twierdzi, PE w sprawie budżetu jest jednomyślny. - Na dwóch spotkaniach, które dzisiaj odbyliśmy z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem, potwierdziliśmy jednogłośne stanowisko Parlamentu w sprawie projektu, który przedstawił w ubiegłą sobotę. Nadal jesteśmy daleka od akceptowalnej propozycji. Mamy nadzieję, że Rada powróci z bardziej ambitną wersją umożliwiającą rozpoczęcie negocjacji - powiedział po spotkaniach.
- W tej chwili dzieli nas 230 miliardów euro - dodał.
Eurodeputowani nie biorą bezpośredniego udziału w negocjacjach, ale po uzgodnieniu przez szefów państw i rządów porozumienia ws. budżetu musi ono zostać przegłosowane przez PE. Groźby dotyczące odrzucenia umowy pojawiały się również przy okazji poprzedniego budżetu siedem lat temu, ale wówczas PE ostatecznie poparł porozumienie.
Jak podaje PAP, wysokiej rangi źródła z KE ostrzegły we wtorek, że bez porozumienia ws. budżetu nie będzie możliwe działanie na podstawie tzw. prowizoriów budżetowych. Dzieje się tak, jeśli nie ma porozumienia ws. rocznych budżetów. W przypadku siedmiolatki nie ma jednak do tego podstaw prawnych, co oznacza, że nie można przeznaczać ani jednego euro na nowe projekty czy programy. - Taki scenariusz to byłby horror i katastrofa - mówi źródło.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl