Do tej pory z aplikacji korzysta niewielu Polaków. Jak informuje "Rzeczpospolita", zainstalowano ją ledwie 680 tys. razy, przy czym nie wiadomo, ile osób regularnie z niej korzysta. Rząd jednak liczy, że statystyki poprawią Ukraińcy. Dlatego jeszcze w tym tygodniu uruchomiona zostanie nowa wersja językowa.
ProteGO Safe to aplikacja, która została uruchomiona pod koniec kwietnia na zlecenie resortu cyfryzacji i ma pomagać ludziom w wychodzeniu z najostrzejszych obostrzeń związanych z pandemią oraz zapobiegać zakażeniom.
W pierwszej wersji można było korzystać z części do samooceny stanu zdrowia. Opiera się to na regularnym uzupełnianiu testu oceny ryzyka zakażenia koronawirusem i uzupełnianiu Dziennika Zdrowia. Na tej podstawie aplikacja mówi nam, w jakiej grupie ryzyka zachorowania jesteśmy – niskiej, średniej, czy wysokiej.
Po tygodniu została wprowadzona nowość: jeśli włączymy w telefonie Bluetooth, aplikacja będzie komunikowała się z urządzeniami jej innych użytkowników. W momencie, kiedy któryś z użytkowników, z którego telefonem spotkał się nasz telefon, zachoruje, dostaniemy odpowiednią informację.
Nie dowiemy się, kto zachorował i kiedy się z nim spotkaliśmy. Ale będziemy mieli świadomość, że mieliśmy kontakt z zakażonym.
To budzi wątpliwości wielu użytkowników, którzy obawiają się inwigilacji przez rząd. Resort cyfryzacji jednak uspokaja.
"Protokół Bluetooth jest powszechnie wykorzystywany np. przy parowaniu urządzeń, do korzystania z zestawów głośnomówiących i urządzeń audio. My wykorzystujemy go w podobny sposób - ProteGO Safe cyklicznie (a nie w sposób ciągły) wysyła swój sygnał. Dodatkowo, każda aplikacja jest anonimowa. W ten sposób rozwiązanie zapewnia maksymalną możliwą anonimowość i bezpieczeństwo" - zapewniało ministerstwo.